- To był ostatni turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich w Tokio. Kadry floretowe kobiet i mężczyzn poleciały do Anaheim w Stanach Zjednoczonych - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Ryszard Sobczak, dyrektor sportowy PZSzerm. Na miejscu okazało się, że turniej został odwołany. Reprezentanci Polski wrócili do kraju, ale różnymi drogami. Trener Stanisław Szymański wracał do Gdańska przez Monachium w piątek, 13 marca. Po powrocie poczuł się gorzej, sam zgłosił się do szpitala. Jest tam nadal.
- Jestem z nim w stałym kontakcie telefonicznym - mówi Sobczak, który uspokaja, że trener czuję się dobrze.
Stanisław Szymański to jeden z najwybitniejszych polskich fechmistrzów. Jego podopieczni, reprezentanci Polski w latach 1995-2012 oraz od 2017 roku do dziś, wywalczyli kilkanaście medali igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy, na czele z brązowym medalem igrzysk olimpijskich w Barcelonie męskiej drużyny floretowej z gdańszczanami Ryszardem Sobczakiem i Cezarym Siessem w składzie. Trener Szymański od lat 70. jest związany z Gdańskiem, choć jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Jest wychowawcą medalistów mistrzostw świata i Europy, m.in. Cezarego Siessa, Ryszarda Sobczaka, Jarosława Rodzewicza, Wojciecha Szuchnickiego, Krzysztofa Pietrusiaka, Radosława Glonka, reprezentujących AZS AWFiS Gdańsk.
Stanisław Szymański jest obok innego gdańszczanina Tadeusza Pagińskiego najbardziej utytułowanym polskim trenerem floretu.
Obie kadry floretowe od 10 dni są w kwarantannie domowej. Według informacji, które otrzymaliśmy od Ryszarda Sobczaka, nikt z polskich reprezentantów nie zgłasza złego samopoczucia.
