Byłaś (-eś) świadkiem ciekawego wydarzenia? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska
O sprawie dowiedzieliśmy się od jednego z internautów, który przesłał nam linki do filmów na portalu youtube, na których udokumentowano fragmenty zdarzenia.
Filmy dostępne na serwisie youtube:
oraz:
Pod jednym z filmów możemy przeczytać opis:
"Zatrzymanie jednego z chłopaków, skopanie, potraktowanie gazem i zamknięcie w klatce pojazdu straży miejskiej zakończyło się atakiem padaczki. Wstrząsające jest to, iż w takiej sytuacji zamkniętego w samochodzie mężczyznę nie wyciągnięto na zewnątrz, ani nie rozkuto, przez pierwsze kilka minut. Niespełnione ambicje funkcjonariuszy straży miejskiej, którzy nie dostali się do Policji. Czy wolno im postępować w ten sposób?"
Według osoby, która przesłała nam materiały strażnicy miejscy dokonujący interwencji zachowywali się arogancko oraz przekroczyli swoje uprawnienia.
Internauta zwraca uwagę na fakt, że w połowie drugiego filmiku chłopak, który leży w radiowozie skuty kajdankami dostaje ataku padaczki a strażnicy nie reagują, co zakończyło się interwencją karetki.
Z prośbą o wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się krakowskiej straży miejskiej.
Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej przesłał nam opis całej interwencji, od strony funkcjonariuszy uczestniczących w akcji:
"Interwencja dotyczyła osób spożywających alkohol na zieleńcu w bezpośrednim sąsiedztwie placów zabaw, na których bawiło się kilkanaścioro dzieci.
Jednak okazało się, że to nie oni stanowili w tym momencie największy problem.
Strażnicy od samego początku spotkali się z agresywnym i wulgarnym zachowaniem świadków obserwujących zdarzenie, też będących pod wpływem alkoholu.
Jeden z nich, oprócz przekleństw i niewybrednych zwrotów, wykrzykiwał w ich stronę groźby pozbawienia życia.
Został poproszony o wylegitymowanie się. Niestety, pomimo informacji o konsekwencjach wynikających z art. 65 Kodeksu Wykroczeń, odmówił okazania dokumentów, stwierdził też, że nie poda swoich danych ustnie.
Strażnicy poprosili go o przejście do radiowozu. Ten nadal nie stosował się do wydawanych poleceń. W tej sytuacji został poinformowany o możliwości użycia wobec niego środka przymusu bezpośredniego. Ponieważ stawiał czynny opór użyto siły fizycznej.
W trakcie wprowadzania mężczyzny do radiowozu jeden ze strażników został przez niego kilkukrotnie uderzony. Wtedy założono mu kajdanki.
Ponadto osoby obserwujące całe zajście, skutecznie przeszkadzały w realizowaniu interwencji m.in. poprzez szarpanie i popychanie strażników.
Ujęty mężczyzna w trakcie umieszczania go w radiowozie, zaczął kopać na oślep, próbując zniszczyć samochód. Ponieważ nadal nie reagował na polecenia zachowania zgodnego z prawem, użyto wobec niego ręcznego miotacza gazu.
Po pewnym czasie mężczyzna zaczął zachowywać się tak jakby dostał drgawek. Strażnik poinformował go, że dla jego bezpieczeństwa zdejmie mu kajdanki, ale tylko wtedy, gdy drgawki ustaną.
Wtedy uspokoił się… Kajdanki zostały ściągnięte.
Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe. Załoga karetki zabrała mężczyznę do szpitala. Znalazł się tam również jeden ze strażników, w związku z silnym bólem głowy, zawrotami, mdłościami i zaburzeniami równowagi."
– W naszej opinii strażnicy podejmujący interwencję zachowali się prawidłowo – mówi Marek Anioł. – Niemniej sprawą wyjaśnienia całego zajścia zajmuje się policja więc spokojnie czekamy na wyniki ich pracy. Naszemu funkcjonariuszowi na szczęście nie stało się nic poważnego, z kolei zatrzymany mężczyzna wprost ze szpitala, trafił na izbę wytrzeźwień – dodaje rzecznik straży miejskiej.
Czynności wyjaśniające przebieg tego zdarzenia prowadzi obecnie VIII Komisariat Policji w Krakowie.
– Trafiły do nas dwa zawiadomienia. Pierwsze złożyli mieszkańcy i dotyczy przekroczenia uprawnień przez strażników miejskich, drugie złożył jeden ze strażników w stosunku do jednego z uczestników zajścia i dotyczy znieważenia – mówi Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiej policji. – Wszystkie materiały zostały przekazane do prokuratury.
– Nagrania, które można znaleźć w internecie zostały już zabezpieczone i będą dowodem w sprawie. Postępowanie może potrwać ok. miesiąca ze względu na konieczność przesłuchania dużej liczby świadków, jednak sprawa zostanie wyjaśniona – dodaje Dariusz Nowak.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+