Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: gimnazjalistka napadła z nożem na koleżankę. Ataku można było uniknąć

Magdalena Stokłosa
Po ataku napastniczka została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, gdzie przebywa do dzisiaj (na zdj. klatka z filmu, na którym zarejestrowane zostało zatrzymanie dziewczyny)
Po ataku napastniczka została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, gdzie przebywa do dzisiaj (na zdj. klatka z filmu, na którym zarejestrowane zostało zatrzymanie dziewczyny) fot. archiwum
Jest 8 września 2010 roku. Dla 13-letniej wówczas Dominiki to czwarty dzień w gimnazjum. Wszyscy dopiero się zapoznają, choć od pierwszego dnia nauki widać, że jedna z dziewczynek jest jakaś inna: wycofana, na dodatek w dziwnym stroju, z kolczatką na szyi. To Agata. Niedawno wróciła z ojcem ze Szkocji. 8 września w plecaku przynosi do szkoły długi, kuchenny nóż. Na korytarzu atakuje nim Dominikę.

Sprawdź też:

- Dopiero po zajściu okazało się, że Agata zwierzyła się wychowawczyni, że słyszy głosy w głowie. Powiedziała, że się ich boi - mówi mec. Rafał Pliszka, pełnomocnik Dominiki. Jak dodaje, wychowawczyni nic z tym nie zrobiła, bo chciała poczekać do pierwszej wywiadówki.

Pomogła koleżanka

Agata zaatakowała Dominikę dwa razy. Pierwszy raz blisko schodów na korytarzu. Rzuca się na nią z nożem i rani w policzek i szyję. Dominika ucieka w stronę "ślepego" końca korytarza. Mija po drodze dwie nauczycielki, które zamykają klasy. Żadna nie próbuje jej ratować (później okazuje się, że poszły wezwać policję i pogotowie). Agata dopada swoją ofiarę jeszcze raz: przecina jej wargę i brodę.

Na pomoc Dominice rzuca się koleżanka, która stara się rozdzielić dziewczyny. Ofierze udaje się uciec, zaś Agata siada na ławce. W ręce wciąż ma nóż.

- Wstrząsające jest to, co widać na monitoringu. Na podłodze plama krwi. Dziewczynka siedzi z nożem, jest przerwa, więc na korytarzu pojawiają się kolejni uczniowie - opisuje mec. Pliszka. - Nikt uczniów nie odizolował, a przecież Agata mogła zaatakować kolejne osoby - tłumaczy. Do Agaty w końcu podchodzi nauczycielka. Zabiera ją do sali, zabiera nóż i uspokaja dziewczynę. Przyjeżdża policja, karetka. Dominika trafia do szpitala w Prokocimiu, gdzie przechodzi operację.

Sąd: szkoła zawiodła
Zdaniem Sądu Okręgowego w Krakowie organizacja pracy w krakowskim Gimnazjum nr 6 pozostawiała wiele do życzenia. Agata weszła swobodnie do szkoły z nożem. Uznano, że gdyby nadzór był prawidłowy, tragedii z dużym prawdopodobieństwem dałoby się uniknąć.

Zgodnie z wyrokiem gmina, jako organ prowadzący, ma zapłacić Dominice 150 tys. zł zadośćuczynienia i 5,4 tys. zł odszkodowania. Podstawą prawną wyroku był art. 417 Kodeksu cywilnego. W uproszczeniu, mówi on o odpowiedzialności samorządu za krzywdę wyrządzoną w podległych mu jednostkach.

W sprawie powołano dwóch biegłych: psychologa i chirurga plastycznego. Ten pierwszy uznał, że dziewczyna będzie miała traumę do końca życia.

Z kolei biegły chirurg orzekł u Dominiki 7 proc. trwałego kalectwa. Stwierdził, że o ile blizny na policzku, szyi i brodzie da się jeszcze operacyjnie poprawić, o tyle rozcięta warga pozostanie mocno oszpecona.

Wyrok sądu jest nieprawomocny. Gmina zamierza się odwołać. - To sytuacja bez precedensu. Zasądzona kwota jest bardzo wysoka i chcemy wykorzystać wszystkie prawne możliwości - mówi Katarzyna Fiedorowicz-Razmus z biura prasowego Urzędu Miasta.

Dyrekcja gimnazjum odmówiła komentarza. - Stroną w sprawie jest teraz gmina, nie szkoła - usłyszeliśmy od dyrektorki.

Dla Agaty kary nie chcemy

Po leczeniu Dominika wróciła do Gimnazjum nr 6. Uznano, że jeżeli zmieni szkołę, całe życie będzie przed czymś uciekała. Jak mówi Marta Machaczka, mama dziewczyny, powrót wcale nie był łatwy.

- Nikt nie zaoferował jej pomocy, a wręcz przeciwnie. Nauczyciel nie chciał jej zwolnić z lekcji wychowania fizycznego, dopóki nie doniesie zaświadczenia od lekarza, a przecież o tym zdarzeniu wiedział każdy - wspomina matka.

Dominika jest dziś uczennicą liceum. Funkcjonuje zupełnie normalnie, choć blizny nie pozwalają zapomnieć. - Ciągle boi się być w centrum uwagi. Jest wycofana - mówi mec. Pliszka. - Pamięta, bo wciąż prosi, by mogła obejrzeć monitoring z ataku. Nie pozwalamy, bo nagranie jest bardzo drastyczne - dodaje.

- Są dwie ofiary tego zdarzenia: moja córka i Agata - mówi mama Dominiki. - Nigdy nie chcieliśmy dla Agaty kary. Ona jest chora i potrzebowała pomocy, której nikt jej nie dał - mówi Marta Machaczka.

***
Dwie nauczycielki, które w chwili zdarzenia dyżurowały na szkolnym korytarzu, zostały ukarane naganą przez komisję dyscyplinarną dla nauczycieli, działającą przy wojewodzie małopolskim. Dowodem w sprawie było m.in. nagranie ze szkolnego monitoringu.Jedna z ukaranych nauczycielek odwołała się od decyzji i ostatecznie została uniewinniona. Agata nie odpowiedziała prawnie za swój czyn. Zdaniem lekarzy, ze względu na stan zdrowia nie mogła zrozumieć swego postępowania ani nim pokierować. Po ataku została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, gdzie przebywa do dziś. Rodzice Dominiki nie mają do Agaty żalu. Twierdzą, że tak samo jak ich córka, jest ofiarą wydarzeń z 2010 r.


Napisz do autorki:

[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska