Jak już pisaliśmy, urzędnicy zajmują się właśnie dwoma wnioskami o ustalenie warunków zabudowy dla inwestycji, która ma objąć dawny budynek banku PKO przy ul. Wielopole 19-21. W zeszłym roku ten piękny, monumentalny gmach zmienił właściciela. Od PKO kupił go deweloper J.W. Construction.
Wnioski o „wuzetki” ujawniają pierwsze konkrety dotyczące przewidywanych przez inwestora dalszych losów tego obiektu. Chce go zamienić na hotel z restauracją oraz garażem podziemnym, do którego auta będzie zwoziła winda samochodowa. Zjazdy do wind planowane są w ul. Wielopole.
Wnioski mówią też o nadbudowie. Projektowana wysokość maksymalna budynku to 26,77 m. Magistrat teraz dodatkowo przekazuje: we wnioskach wskazano, że obecna wysokość budynku to 24,64 m do krawędzi attyki w istniejącej elewacji. - Istniejące attyki elewacji nie mogą być nadbudowane - podkreśla przy tym Jadwiga Warat-Hapońska, dyrektor Wydziału Architektury Urzędu Miasta.
Nie chodzi więc o budowę dodatkowej kondygnacji. A jednak gmach miałby w pewnych miejscach urosnąć o ok. 2 m. I - jak się dowiadujemy - załączone do wniosków materiały graficzne przedstawiają taką nadbudowę, która częściowo jest widoczna z poziomu ulicy.
Ponadto urząd, pytany o ewentualny taras na dachu, potwierdza, że inwestor „przewiduje lokalizację tarasu zagłębionego za istniejącą attyką”.
Komentując całą inwestycję historyk sztuki i architekt dr Michał Wiśniewski z fundacji Instytut Architektury zwraca uwagę, że od kilku lat w centrum zachodzi bardzo niepokojąca zmiana. Kolejne duże budynki publiczne są sprzedawane nowym właścicielom i zmieniają funkcje.
- Niby jest to proces naturalny, ale bardzo niepokojąca jest skala. Bank Rolny, Poczta przy dworcu, Poczta Główna, Bank PKO. Nową funkcją najczęściej jest hotel. Powstaje monokultura usług turystycznych, które wypychają życie miasta z centrum - mówi dr Wiśniewski. - Dzielnica Stare Miasto straciła w ostatnich dwóch dekadach ponad 15 tysięcy mieszkańców. W obrębie Plant zostali najwytrwalsi. Zamiany dawnych urzędów w hotele tylko ten proces pogłębiają. A przecież turystyka to zaledwie około 5 procent gospodarki Krakowa.
Michał Wiśniewski dodaje, że miasto nie zajęło dotąd stanowiska wobec tej sytuacji. - To się po prostu dzieje. Można odnieść wrażenie, że nikt nad tym nie panuje.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
