Przeszło bez fanfar, ciekawe. Do tej pory był to dokument wyjątkowo trefny, starania, by objąć nim Kraków przypominały próbę skasowania biletu w tramwaju w godzinach szczytu. Krótko mówiąc, przepchać się nie udawało. Miasto na dwie dekady zostawiliśmy na łasce losu i urzędników wydających WuZetki, którzy niby są architektami i urbanistami, ale chyba z przymusu. Teraz koń jaki jest każdy widzi. A jak nie widzi, to niech pojedzie na Ruczaj i zobaczy. Mając to na uwadze, uchwalenie studium jest w pewnym sensie wydarzeniem historycznej wagi.
Nie jest ono może dziełem wizjonerów, Kraków nie jawi się w nim drugą Kopenhagą, niemniej z natury rzeczy studium porządkuje kluczowe dla miasta sprawy. Przede wszystkim, oznacza koniec dewelopersko-urzędniczego bezhołowia. Na przykład takiego, które doprowadziło do wojny o Zakrzówek i węża gniewosza. Wojny chwilowo wygranej przez będącego właścicielem terenu dewelopera, targującego się z miastem o to, ile może wycisnąć ze swoich działek. Wojny, którą jeszcze udławimy się wszyscy, gdy wyjdzie na jaw, że świeżo uchwalony plan miejscowy dopuszcza zabudowę na terenach objętych ochroną i przyjdzie wypłacić właścicielom działek odszkodowanie z naszej, podatniczej kieszeni.
W tym wszystkim studium przeszło zaskakująco bezboleśnie. Nie wiem, czy świadczy to o nim źle, czy dobrze, ale w każdym razie jego brak dotychczas nas sporo kosztował. Przez polityczne klincze uchwalamy go o wiele lat za późno. Warto przypomnieć, że kilka wcześniejszych wersji lądowało w koszu, a para i pieniądze na ich opracowania szły w gwizdek.
To nowe też już zresztą chcą zaskarżyć krakowscy radni Prawa i Sprawiedliwości. Doceniam troskę, ale jednak proponowałbym im oddanie się bez reszty działalności na odcinku, na którym ostatnio sprawdzają się najlepiej, wręcz brawurowo. Z myślą o ojczyźnie - dużej i małej - powinni rozpocząć przygotowywanie własnego studium. Nazywałoby się: "Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania repertuaru krakowskich teatrów".
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O ZASADACH GRY W PIŁKĘ NOŻNĄ?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
