Czytaj także: Tragedia na AGH. Kameruńczyk wypadł z okna
Sęk w tym, że w pierwszym przypadku to gmina musi repatriantom zapewnić mieszkanie z własnych zasobów, a w drugim przypadku może ubiegać się o rządowe pieniądze na zakup lokum.
Urzędnicy chcieli zlikwidować "zaproszenia imienne", aby gmina nie musiała narażać się na koszty, ale radni się na to nie zgodzili. - Przecież tu idzie o naszych rodaków. Prezydent chce zrzucić odpowiedzialność na władze centralne. Tam kolejka jest duża i program repatriacji może zahamować - mówi radny PO Stanisław Zięba.
Pytanie, czy będący w finansowym kryzysie Kraków może sobie pozwolić na taką hojność. Szczególnie, że kilkaset krakowian czeka na przydział mieszkania. Łącznie mieszkań przyznanych repatriantom w latach 2003-2011 było 33. Na inną pomoc dla nich wydaliśmy prawie 900 tys. zł. Faktycznie jednak wszystkie rodzinny zostały zaproszone w sposób imienny.
Przy zapraszaniu bezimiennym dla każdej rodziny moglibyśmy pozyskać 198 tys. zł na mieszkania od rządu. - Z punktu widzenia gminy korzystniejsze jest zatem zapraszanie repatriantów w tym trybie - komentuje dyrektor Wydziału Spraw Społecznych, Jan Żądło. Radni uważają jednak, że wtedy żaden repatriant nie zjawi się w Krakowie, bo w sposób bezimienny prezydent nikogo jeszcze nie zaprosił. - Tak nie można szukać oszczędności - mówi Zięba.
Sylwester w Krakowie: sprawdź, gdzie możesz go spędzić i porównaj ceny!
Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!