Zobacz także:
- Kraków. Za 60 zł z zemsty podpalił mieszkanie. Pomylił się. Zginęła kobieta [ZDJĘCIA]
- To miała być zemsta na sąsiadce. Pomylił mieszkania. W pożarze zginęła kobieta [ZDJĘCIA]
- Takie niskie kary to kpina z prawa, ze sprawiedliwości. Za dwa lata mordercy mojej żony będą wolni - denerwował się Krzysztof Ch., mąż kobiety, która poniosła śmierć w pożarze mieszkania na os. Szkolnym.
Dlatego nie zgodził się na wyrok zaproponowany przez Szymona K. i Sebastiana Z., mimo że mężczyźni uzgodnili karę z nowohucką prokuraturą. Sprzeciw zablokował wniosek obu oskarżonych. Sąd odroczył wydanie decyzji w tej sprawie, ale jest pewne, że mężczyźni będą teraz mieli normalny proces razem z trzecim oskarżonym, 37-letnim Grzegorzem Ś.
W emocjonalnym wystąpieniu na sali rozpraw Krzysztof Ch. opisywał dramatyczne okoliczności tragicznego pożaru. Jego akurat tej nocy nie było w środku, bo dorabiał jako pracownik ochrony. - Oskarżeni o godzinie 1.00 w nocy oblali benzyną drzwi mojego mieszkania, podpalili, mimo tego, że wiedzieli, że w środku są ludzie - opowiadał. Rodzina, w tym niemowlę, cudem uniknęła śmierci w płomieniach. Życie straciła 53-letnia Zofia Ch.
- Całe szczęście, że córkę obudził huk pękających szyb, które nagrzały się od wysokiej temperatury. Wyszła na korytarz i buchnął jej w twarz ogień. Myślała, że jest w piekle - relacjonował. Gdy to mówił, jego córka Ewelina zaczęła płakać. Ojciec kontynuował opis tragedii: huk pękających szyb był taki, że sąsiadka z piętra niżej też wyszła na korytarz.
Zastanowiło ją, dlaczego w środku nocy przesuwamy meble. Okazało się jednak, że to efekt pożaru. Wezwała straż pożarną i pogotowie. Na skutek zaczadzenia zmarła jednak 53-letnia Zofia Ch. Pomoc dla niej nadeszła za późno. - Zasnęła i już się nie obudziła. Wcześniej cały dzień pracowała przygotowując przysmaki na święta wielkanocne - dodał mąż kobiety.
Wdał się w ostrą wymianę zdań z oskarżonymi i zarzucał im, że z premedytacją podpalili mieszkanie w nocy z 3 na 4 kwietnia br.
- Już wcześniej się odgrażali, że spalą klatkę schodową. Ludzie w bloku się ich bali. Gdy ktoś im zwracał uwagę, że piją alkohol i zakłócają ciszę nocną, odzywali się wulgarnie: co się, k..., patrzysz!- relacjonował.
On i pozostali pokrzywdzeni nie zgodzili się na dobrowolne poddanie się karze oskarżonych, którym grozi do 12 lat więzienia. Na procesie prokurator i oskarżyciele posiłkowi będą mogli żądać surowych kar. Także finansowych. Na skutek pożaru rodzina Ch. poniosła szkody na 25 tys. zł. - Spaliły się sprzęty, wszystkie meble, ubrania. Zostało mi tylko to, które mam teraz na sobie - opowiadał Krzysztof Ch.