Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. „Tulipan”, który oszukiwał i zastraszał kobiety jest na wolności

Piotr Rąpalski
37-latek przez lata rozkochiwał w sobie zagubione i nieśmiałe krakowianki, po czym wyłudzał od nich pieniądze, namawiał do kupowania mu telefonów i innych prezentów. Skłaniał też kobiety do podpisywania umów na abonament w sieciach komórkowych. Następnie zdradzał je z ich koleżankami, a nawet siostrami. Te stawały się jego kolejnymi ofiarami. Porzucone panie zostawały bez pieniędzy, z rachunkami opiewającymi na tysiące złotych. Mężczyzna po 48 godzinach od zatrzymania przez policję... wypuszczony z aresztu. Prokuratura zdecydowała o zastosowaniu tylko dozoru policyjnego. Mimo, że ofiary mężczyzny alarmują, że jest on nieobliczalny i groził im bronią palną. Ma nawet proces w tej sprawie.

Czytaj także: Oszust grasuje, policja się ociąga!? w Tygodniku Nowa Huta

Źródło: KWP w Krakowie

Wypuszczenie podejrzanego na wolność budzi jednak kontrowersje. Jest mieszkańcem Krakowa, a jego ofiary też przebywają w mieście. Teraz mogą obawiać się zemsty, co może utrudnić nakłonienie ich do składania zeznań. Zapytaliśmy krakowską prokuraturę dlaczego zdecydowano o wypuszczeniu mężczyzny, zamiast zastosować areszt tymczasowy oraz o to, czy śledczy nie obawiają się jego działań przeciwko potencjalnym świadkom. Uzyskaliśmy dość lakoniczną odpowiedź:

"21 października br. do Prokuratury Rejonowej Kraków - Śródmieście Zachód został doprowadzony Robert W. lat 37, mieszkaniec Krakowa, któremu przedstawiono zarzuty z art. 286§1 kk i inne. Mężczyzna ten poznawał w różnych miejscach kobiety, z którymi się zaprzyjaźniał a następnie za ich pośrednictwem nabywał telefony komórkowe u operatorów. Tak wszedł w posiadanie około 10 telefonów. Za te telefony płaciły te kobiety. Zarzuty obejmują okres od października 2011 r. do 2015 roku. Prokurator zastosował wobec niego środki zapobiegawcze w postaci zastosowania dozoru policji. Z uwagi na etap postępowania nie będą udzielane inne informacje w tej sprawie."

"Tulipan" zastraszał
Kobiety, które buntowały się lub nie chciały posłusznie spełniać jego żądań - zastraszał. Przychodziło mu to tym łatwiej, że krakowski „Tulipan” jest umięśnionym, dwumetrowym dryblasem, który nie wahał się machać przed oczami ofiar bronią. Sprawę jako pierwszy opisał 20 października „Tygodnik Nowa Huta”

Grzegorz A. w miniony poniedziałek wpadł w ręce policji. Mundurowi twierdzą, że zdecydowali się go ująć, bo w końcu jedna z pokrzywdzonych opowiedziała im, co ją spotkało. Teraz zgłaszają się kolejne ofiary. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prokuratura postanowiła jednak mężczyznę... wypuścić. Ma mieć jedynie dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.

To bulwersuje, szczególnie jeśli organy ścigania liczą, że więcej ofiar będzie chciało pogrążyć oszusta. Kobiety mają prawo się obawiać, że spotka je to co Katarzynę, która nie chciał dać mu pieniędzy: „Wyciągnął broń i oddał dwa strzały. Potem powiedział: następne dwa będą w ciebie”.

Krakowska policja zatrzymała 37-letniego oszusta, który, wykorzystując swój wdzięk osobisty, naciągał zauroczone nim kobiety na wysokie pożyczki pieniędzy, zakup drogich telefonów komórkowych i prezentów. Jako pierwszy napisał o tym „Tygodnik Nowa Huta”. Grzegorz A. oszukiwał głównie krakowianki. Tym, które się „stawiały”, miał grozić. Również bronią.

Rozkochiwał i skłócał
Przestępca został już okrzyknięty krakowskim „Tulipanem”, w nawiązaniu do słynnego oszusta Jerzego Kalibabki, naciągającego w podobny sposób panie w czasach PRL-u. 37-latek pochodzi z Torunia, ale od pewnego czasu mieszkał w Krakowie. Często jednak zmieniał adresy, aby utrudnić namierzenie go przez oszukane kobiety i policję.

Oszust poznawał ofiary poprzez portale internetowe lub inne kobiety. Ich wiek nie miał dla niego znaczenia - naciągał panie mające od 20 do ponad 40 lat. Wybierał szczególnie tzw. szare myszki lub kobiety o delikatnej psychice, samotne, z problemami. Panie, którymi - jak sam wyjaśnił po zatrzymaniu - można było manipulować. Dwumetrowy, umięśniony mężczyzna z tatuażami mógł im imponować. Przy nim każda czuła się tą wyjątkową, najukochańszą.

Kiedy kobieta była już przekonana, że to ten jedyny, nawet przyszły mąż i ojciec jej dzieci, mężczyzna prosił ją o pożyczenie od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, kupno drogich telefonów komórkowych lub podpisanie umów na wysokie abonamenty telefoniczne.

Podawał się za biznesmena, właściciela firmy windykacyjnej lub… policjanta. Był wiarygodny. Kobiety nie widziały powodu, aby nie spełnić jego próśb. Tym bardziej że mężczyzna za każdym razem zobowiązywał się do szybkiej spłaty długu.

Jednakże po spełnieniu zachcianek, oszust szybko przestawał interesować się daną panią, szukając następnej ofiary. - Najpierw poznaje jedną kobietę i próbuje wziąć na nią kredyt albo telefon - opowiada Katarzyna, jedna z pokrzywdzonych, do których dotarł „Tygodnik Nowa Huta”. - W międzyczasie już uwodzi jej koleżankę, siostrę, współpracownicę. Kiedy uzyska od pierwszej pieniądze, skłóca ze sobą przyjaciółki i zostaje z tą drugą - dodaje kobieta.

Inna ofiara, Ewelina, poznała Grzegorza przez internet cztery lata temu. Spotykali się przez miesiące, chodzili na randki. Gdy kobiecie skończyła się umowa z operatorem sieci komórkowej, oszust namówił ją na wzięcie telefonu na abonament. Wzięła... aż 14 aparatów!

- To się działo tak szybko, przyjeżdżał i mówił, że mamy tylko 10 minut, bo musi coś załatwić. Podpisywałam. Nawet nie widziałam tych telefonów, bo je zabierał - opowiada Ewelina. Rachunki przychodziły jednak do niej. Ich łączna kwota może sięgać obecnie ok. 40 tys. zł.

Zastraszone kobiety
Niektórych kobiet Grzegorzowi nie udało się oszukać. Ale wtedy przestawał być już miły i przyjemny, posuwał się nawet do gróźb, powołując się na znajomości w policji lub w mafii.

Tak było w przypadku Katarzyny w 2013 roku. Grzegorz omotał jej koleżankę Paulinę. Ta wyznała mu, że Katarzyna jest jej winna 1200 zł.- Grzegorz zadzwonił i powiedział: „Czekamy z panią Pauliną na zwrot długu... 12 tys. zł” - relacjonuje pani Katarzyna. Przestępca swobodnie powiększył sumę.

Doszło do spotkania. - Wymierzył we mnie pistolet, więc podpisałam na papierze, że oddam pieniądze, ale ostatecznie się wycofałam. Wtedy znów wyciągnął broń i oddał dwa strzały. Powiedział: „następne dwa będą w ciebie” - relacjonuje Katarzyna.

Sprawę zgłosiła na policję. Mundurowi na miejscu znaleźli łuski z nabojów. Zatrzymali mężczyznę. W jego samochodzie odkryli pistolet, naboje, pałkę, paralizator i legitymację policyjną.

Przeciwko Grzegorzowi toczy się obecnie postępowanie przed krakowskim sądem za nielegalne posiadanie broni palnej i amunicji oraz jej użycie.

Ujęty i... wypuszczony?
Grzegorz A. w konflikt z prawem popadał już wcześniej. Został skazany w2011 roku zawymuszenie. Rok później usłyszał kolejny wyrok wzawieszeniu na trzy lata zanastępnewymuszenia iprzywłaszczanie mienia. Zarzucano mu też fałszowanie dokumentów.

Dlaczego policja dopiero teraz zajęła się oszustem, skoro działał od taka dawna i miał już sporą kartotekę? Do tej pory swobodnie poruszał się po mieście. Widywany był w Centrum Handlowym Czyżyny, pomieszkiwał m.in. na osiedlu Złotego Wieku i os. Uroczym. Tak opowiadają jego ofiary.

Policja informuje, że śledztwo w tej sprawie prowadziła od kilku tygodniu, ale początkowo tylko sprawdzano pewne tropy. - Oficjalne zawiadomienie o oszustwie od pierwszej z pokrzywdzonych, która się do nas zgłosiła, trafiło do nas dopiero tydzień temu. To bardzo istotne w tego typu sprawach. Pozwoliło ono nam na zatrzymanie podejrzanego - informuje Katarzyna Cisło z biura prasowego małopolskiej policji.

Śledczy dotarli już do kilku poszkodowanych kobiet. Uważają jednak, że może być ich dużo więcej, ale z uwagi na możliwość posądzenia o naiwność, nie chcą zgłaszać przestępstwa, mimo że mundurowi gwarantują anonimowość. Policja o zatrzymaniu mężczyzny poinformowała wczoraj. Doszło do niego jednak już w miniony poniedziałek. Grzegorz usłyszał 10 zarzutów oszustwa oraz gróźb karalnych. Grozi mu do 8 lat więzienia. Sprawę prowadzi krakowska prokuratura.

Wczoraj późnym popołudniem dotarła do nas jednak nieoficjalna informacja, że Grzegorz A. został po 48 godzinach od zatrzymania przez policję... wypuszczony z aresztu. Wyznaczono mu dozór policyjny i zakazano opuszczać kraj. To może dziwić, bo przecież zna osoby, które oszukał, a które śledczy chcą namówić do składania zeznań przeciwko niemu. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska