Na barce "Aquarius" zacumowanej pod Wawelem odbyła się konferencja na temat turystyki wodnej w Małopolsce. Władze województwa zaprezentowały dokument wyznaczający kierunki rozwoju turystyki na lata 2008-2013. Było w nim dużo treści i zero konkretów. Urzędników zawstydzają prywatni przedsiębiorcy, którzy pokazują, jak należy wykorzystać potencjał rzeki w naszym mieście.
- Wisła to perła, która może ściągnąć do Krakowa i całej Polski tłumy turystów. Można w nią inwestować i osiągać zyski. Trzeba mieć tylko pomysł i odwagę jego realizacji - mówi Elżbieta Tomczyk-Miczka, organizatorka konferencji.
Dokument stworzony przez Urząd Marszałkowski nie przekonuje, że władze ten pomysł mają.
Zdają się nie widzieć potencjału królowej rzek i skupiają głównie na polepszaniu informacji turystycznej i promocji tego, co już jest.
Trochę lepiej wyglądają działania władz Krakowa. Na dniach ma ruszyć tramwaj wodny. Nie wiadomo jednak, czy inwestycja wypali i przyniesie zyski. Żeglujący dziś po Wiśle kapitanowie mówią, że przystanki tramwaju są źle wybudowane i jest ich za mało.
To, że Wisła może być magnesem na turystów i kopalnią pieniędzy, rozumieją na szczęście prywatni przedsiębiorcy. - Trzeba reklamować Wisłę jako ostatnią dziką rzekę Europy, bo faktycznie taką jest. To fascynuje zagranicznych turystów - mówi Łukasz Krajewski, pomysłodawca projektu "Żegluga Wiślana".
Jego firma wynajmuje jachty motorowe całym rodzinom, miłośnikom przyrody i zapalonym wodniakom. Pływają na odcinkach rzeki od Krakowa po Gdańsk.
Dzięki prywatnym inicjatywom nasze miasto powoli zwraca się ku Wiśle. Jeszcze w wakacje mają zostać sfinalizowane dwa oszałamiające projekty na rzekę. Pierwszy z nich to plaża pod hotelem Forum wraz z pływającym basenem, klubem muzycznym i kinem letnim.
Drugi to stworzenie sali dla konferencji i organizowania szkoleń na wiekowej barce, którą sprowadzono aż z Holandii. Jej podróż do Krakowa wraz z remontem trwała prawie 7 lat. Będzie stała zacumowana przy bulwarach wiślanych na wysokości ulicy Gazowej.
Inicjatorzy wszystkich projektów przyznają, że największym problemem jest biurokracja i na jej ograniczeniu powinny skupić się władze. - Pomocnym byłoby, gdyby urzędy wychodziły naprzeciw tym, którzy chcą coś zrobić - przyznaje Piotr Sztaba, menedżer projektu "barka". - Obecne przepisy i procedury nie zniechęcą tylko zapaleńców. Ci, którzy myślą w sposób biznesowy, nastawiony głównie na zysk, wycofają się z uwagi na kłopoty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?