Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Surma: Soła Oświęcim to klub mający duszę, w który warto inwestować

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Łukasz Surma (z lewej) stworzył w Oświęcimiu ciekawy zespół, oparty na młodych, zdolnych zawodnikach. Jednak opuścił Sołę, przejmując stery nad Garbarnią Kraków.
Łukasz Surma (z lewej) stworzył w Oświęcimiu ciekawy zespół, oparty na młodych, zdolnych zawodnikach. Jednak opuścił Sołę, przejmując stery nad Garbarnią Kraków. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa ŁUKASZEM SURMĄ, byłym już trenerem Soły Oświęcim, który po utrzymaniu jej w trzeciej lidze, w nowym sezonie poprowadzi drugoligową Garbarnię Kraków

- A jednak potwierdziły się informacje, które „wypłynęły” pod koniec wiosny, że od jesieni zamieni pan Sołę Oświęcim na Garbarnię Kraków.

- W trakcie rozgrywek powiedziałem, że wtedy najważniejsze dla mnie i zawodników było utrzymanie Soły w grupie południowo-wschodniej trzeciej ligi. Skupialiśmy się tylko na tym. Zadanie zostało wykonane, a skoro pewne kroki wcześniej zostały poczynione, przyszła pora na ich sfinalizowanie. Taka jest kolej rzeczy.

- Jako piłkarz ma pan za sobą ponad 500 spotkań w ekstraklasie, ale w roli młodego trenera bardzo szybko wspina się po kolejnych szczeblach.

- Owszem, przed przyjściem do Soły z seniorami pracowałem tylko w czwartoligowej Białce Tatrzańskiej. Teraz czeka mnie drugoligowe wyzwanie. Jednak nie rozpatruję swojej pracy w kategoriach szybkiego awansu. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby moja drużyna umiała na boisku wykonać to, co wypracowuje na treningach. To jest wykładnik mojej pracy. Tego się trzymam.

- Sole udało się wykonać pracę wykonaną na treningach? Sądząc po zdobyciu wiosną aż 26 punktów, wszystko na to wskazuje.
- Cieszę się przede wszystkim z tego, że chłopcy, którzy przecież dopiero poznają smak seniorskiej rywalizacji, wytrzymali rundę wiosenną psychicznie, bo od strony fizycznej byłem o nich spokojny. Pamiętajmy, że w rundzie rewanżowej, poza ligą musieliśmy rozegrać trzy mecze w Pucharze Polski, odpadając w finale zachodniej Małopolski z czwartoligowym Orłem Ryczów. Sam, będąc zawodnikiem, plasowałem się na ostatniej pozycji w tabeli, więc mam świadomość tego, co w takiej sytuacji siedzi w głowie. Kilka dni przed meczem można się nakręcać do walki, że nic nie jest jeszcze stracone, ale - jeśli na boisku coś nie ułoży się po twojej myśli - może wdać się drobne zwątpienie. Wszyscy przecież pamiętamy inaugurację wiosny, kiedy przez błąd sędziego tylko zremisowaliśmy u siebie z Sokołem Sieniawa 1:1, bo arbiter uznał rywalom gola, którego nie było. Mateusz Duda odbił wtedy piłke klatką piersiową, stojąc na linii bramkowej.

- Po porażce na własnym boisku z Podhalem Nowy Targ 0:1 w pana głosie było czuć jednak nutkę zwątpienia, że jednak może się nie udać uratować trzeciej ligi…
- To było siódme spotkanie rundy, a – w tym okresie – choć graliśmy bardzo dobre mecze, to zdobyliśmy tylko pięć punktów. Zmarnowaliśmy dwa rzuty karne, a gdyby udało nam się je wykorzystać, przynajmniej nie przegralibyśmy z liderującym Podhalem, będąc w tym meczu zdecydowanie lepszym zespołem. Uratowalibyśmy punkty także w innym meczu. Jednak po tych pechowych porażkach nie ganiłem chłopców. Starałem się szukać pozytywów. Udało nam się stworzyć kolektyw, w którym jeden za drugiego poszedłby w ogień. To była wspaniała grupa ludzi. To był nasz główny atut oraz to, że w całej wiośnie nie zeszliśmy poniżej pewnego poziomu.

- Jednak drobna „zadyszka” trafiła się w nieodpowiednim momencie. Po serii pięciu zwycięstw był tylko remis w Daleszycach 2:2, gdzie Soła prowadziła już 2:0 i potem porażka u siebie z Podlasiem 0:2. To były zespoły także walczące o byt. Ostatecznie spadły, więc szkoda pięciu punktów.
- Rozumiem podtekst pytania. Gdybyśmy wygrali oba te mecze, postawilibyśmy pieczęć na utrzymaniu, a w ostatnich trzech kolejkach moglibyśmy punktować w projekcie PZPN Pro Junior System, w którym cztery najlepsze zespoły są nagrodzone finansowo. Jednak najtrudniejszy zawsze jest ten ostatni krok, więc po dwóch wpadkach zaczynaliśmy od nowa walkę o utrzymanie, bo sytuacja w tabeli mocno się skomplikowała. Dopiero bezbramkowy remis w Puławach przywrócił nas na właściwe tory, choć czuliśmy tam lekki niedosyt Potem pokonaliśmy u siebie Czarnych Połaniec 2:0 i dopiero po remisie na Hutniku Kraków 1:1, utrzymanie stało się faktem.

- Praca w Sole Oświęcim zapadnie panu głęboko w pamięci?
O, tak! Mam ją w sercu i chciałbym śledzić dalsze jej losy. To klub mający duszę, a trochę w swoim piłkarskim życiu już widziałem,więc potrafię ocenić pasjonatów futbolu. Lokalne środowisko powinno zrobić wszystko, by mógł funkcjonować na trzecioligowym poziomie. Nie można zmarnować pracy, jaką wykonaliśmy.

Soła Oświęcim pokonała Czarnych Połaniec 2:0. Na zdjęciu bramkarz Czarnych Jakub Borusiński kapituluje po uderzeniu z rzutu wolnego Daniela Ferugi.

3. liga piłkarska. Soła Oświęcim pokonała Czarnych Połaniec ...

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska