21. miejsce Dawida Kubackiego w sobotę, 23. w niedzielę a także odpowiednio 31. pozycja i 21. miejsce Piotra Żyły - to najlepsze lokaty uzyskane przez Polaków podczas inauguracyjnych konkursów w fińskiej Ruce, które zainaugurowały sezon 2023/24.
Kamil Stoch w pierwszym konkursie zajął 43. miejsce, w niedzielę nawet nie zakwalifikował się do konkursu głównego. W sobotnim konkursie 32. miejsce zajął Aleksander Zniszczoł, 34. Paweł Wąsek. w niedzielę Wąsek był 35., Zniszczoł odpadł w kwalifikacjach.
Tak słabego początku sezonu w wykonaniu Polaków nie było od jedenastu lat. Na Biało-Czerwonych spadła fala krytyki, pojawiły się od razu głosy, że szansę w kolejnych konkursach powinni otrzymać skoczkowie z zaplecza kadry A.
Jednym z nich jest doświadczony Maciej Kot, który starty w Pucharze Świata rozpocznie najprawdopodobniej od udziału w Pucharze Kontynentalnym. Jest jednak możliwe, że w przypadku kolejnego niepowodzenia polskich skoczków podczas najbliższego weekendu w Lillehammer, Thomas Thurnbichler powoła Kota na następne w kalendarzu PŚ konkursy w niemieckim Klingenthal, zaplanowane w dniach 8-10 grudnia.
W przygotowaniach przed sezonem Kot prezentował się całkiem dobrze. Teraz jak się okazuje problemem może być jednak brak treningów na śniegu. 32-letni skoczek trenuje obecnie wyłącznie w hali w Zakopanem.
- Maciej jest w dobrej formie, niestety nie ma możliwości trenowania na skoczni. Z powodów finansowych nie wiadomo, czy dojdzie do wyjazdu grupy bazowej w której trenuje na obiekty za granicę. Aktualnie trenuje w hali w Zakopanem, skocznie nie są jeszcze gotowe - mówi nam Rafał Kot, ojciec Maciej Kota.
Ewentualna decyzja o zmianie składu kadry A na następne konkursy może zapaść po konkursach w Lillehammer.
Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN w rozmowie z nami uspokaja, że atmosfera w kadrze jest dobra, nie ma konfliktu i nikt nie panikuje po nieudanych zawodach w Ruce.
- Od początku nie zakładaliśmy, że będziemy dominatorami już Ruce i nasi skoczkowie w komplecie uplasują się w pierwszej dziesiątce, ale oczywiście zakładaliśmy lepszy początek sezonu. Cieszy to, że sztab i zawodnicy wyjaśnili sobie pewne kwestie, które przewinęły się w doniesieniach medialnych. Stwierdzili, że zupełnie nie chodziło im w wypowiedziach o to, jak finalnie zostało odebrane. Sprawa została wyjaśniona, zarówno sztab i jak i skoczkowie posypali głowę popiołem - mówi nam Jan Winkiel.
- Biorąc pod uwagę to co się działo chociażby miesiąc temu z reprezentacją Niemiec, nie panikujemy. Nie ma konfliktu, szukania winnych po omacku, nocnych i pilnych telefonów. Prezes Adam Małysz jest w kontakcie zarówno ze sztabem jak i zawodnikami - dodaje sekretarz PZN.
- Cała grupa jest bardzo otwarta na rozmowy, sztab szkoleniowy nie zamyka się na sugestie zawodników, oni z kolei mogą zgłosić to, co czują. Są bardzo doświadczeni, czasami nawet sami w danej chwili lepiej wiedzą, gdzie leży problem. Zgadzam się z Dawidem, który powiedział, że jeśli tyle będzie miał na głowie, to z tego nic nie wyjdzie. Zgadzam się w tym sensie, że według mnie jeden element powinien być poprawiany w jednym skoku, czy treningu i gdy on zostanie poprawiony, możemy przejść do następnego - twierdzi w rozmowie z nami Rafał Kot.
Polacy od dziś trenują w Lillehammer. Kwalifikacje do sobotniego konkursu odbędą się w piątek.
