Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minęła rocznica śmierci pisarza Kornela Filipowicza

Bogdan Rogatko
Kornel Filipowicz
Kornel Filipowicz fot. EAST NEWS/ PIOTR JASKOW
W tym roku minęła 20. rocznica śmierci jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy powojennych, Kornela Filipowicza. Wydawnictwo Literackie, które zresztą wydało przed laty większość jego książek, dzięki staraniom Wisławy Szymborskiej, Jana Pieszczachowicza i Krzysztofa Lisowskiego, opublikowało poświęcony mu tom, zatytułowany "Byliśmy u Kornela".

Zawiera on wybrane teksty autobiograficzne Filipowicza, kilka wierszy z dwóch tomów, okupacyjnego "Mijani" i "Powiedz to słowo", wydanego poza cenzurą, opowiadań z tomów "Biały ptak" oraz "Między snem a snem" i jedno drukowane w "Piśmie" w roku 1981. Ale książka przede wszystkich zawiera wspomnienia pisarzy, krytyków, wydawców i osób blisko z nim związanych, zapisane w bardzo różnej formie - od esejów, rozmów, gawęd, impresji aż po wiersze, np. znakomity wiersz Szymborskiej "Portret z pamięci".

Czytaj także: Nieme kino przemówi w Krakowie już w ten czwartek

Tytuł dla tomu zaczerpnęli redaktorzy ze wspomnienia Jana Józefa Szczepańskiego. "Byliśmy u Kornela". To zdanie - przypomina Szczepański - często powtarzane przez młodych poetów, młodych, dopiero próbujących sił pisarzy, wypowiadane było przez nich w czasach dla literatury najtrudniejszych, w czasach stanu wojennego, kiedy nie działał ZLP, kiedy zamknięte zostały wszelkie możliwości debiutu. Kornel Filipowicz nie należał wówczas do uznanych autorytetów - zresztą nigdy się o to nie starał. Ten znakomity pisarz był wtedy mało znany. Taki pozostał do dzisiaj.

I ja w tych latach bywałem w mieszkaniu przy ulicy noszącej jeszcze niechlubną nazwę Dzierżyńskiego, choć już nie jako "młody poeta". Kiedy w połowie lat 80. objąłem kierowanie podziemnym wydawnictwem "Libertas" i przejąłem wydawanie "Miesięcznika Małopolskiego", połączyły mnie z Kornelem wspólne sprawy. Filipowicz należał do zespołu redakcyjnego miesięcznika, obok profesora Tadeusza Chrzanowskiego, historyka sztuki, profesora Lucjana Suchanka, rusycysty, dwóch slawistek - Danuty (popularnie zwanej Daszą) Abrachamowicz i Maryli Papierz, oraz niżej podpisanego, pracującego wówczas w Wydawnictwie Literackim.

Uzgadnialiśmy też z Kornelem wydawanie tomików poetyckich, nierzadko debiutanckich, na które staraliśmy się zapewnić skromne środki finansowe, z różnych, najczęściej zagranicznych źródeł. Tak m.in. rozumiał Filipowicz pomaganie młodym poetom w tych trudnych, ale i w jakimś stopniu fascynujących dla nas, pełnych jednak nadziei czasach. Wtedy rodziły się szybciej niż kiedy indziej przyjaźnie, i pewnie dlatego Kornel stał się dla mnie osobą niezwykle bliską, a popołudniowe zwykle rozmowy z nim, w pełnym bibelotów i papierosowego zapachu pokoju, ze swawolną kotką przesiadującą na kolanach lub z gracją przemykającą przez biurko z piętrzącymi się stosami papierów i książek, pamiętam do dziś.

W rozmowach przewijał się często motyw "Pisma", zlikwidowanego w stanie wojennym. Jego bardzo niedoskonałą, chociażby z uwagi na warunki podziemnej pracy i o wiele skromniejszy zespół, kontynuacją, był dla Kornela, jak mi wyznawał, "Miesięcznik Małopolski". Na wpół konspiracyjne zebrania redakcyjne, urządzane w formie towarzyskich spotkań, przy stole suto, jak na owe czasy, zastawionym, czasem ze wspaniałą, przyrządzaną przez Daszę jagnięciną oraz tortem orzechowym lub migdałowym, wspomina z sentymentem profesor Chrzanowski, którego jadąc moim maluchem na zebranie z Kornelem "zgarnialiśmy" po drodze z ulicy Karmelickiej.

W roku 1988, by uczcić 75-lecie Kornela Filipowicza, namówiłem go, nie bez pewnych oporów, do przeprowadzenia rozmowy, którą z uwagi na jej "niecenzuralność" opublikowałem w paryskiej "Kulturze", gdzie od kilku lat pisywałem pod pseudonimem Mikołaj Ruszkowski. Wielką niespodzianką była dla mnie wiadomość, przekazana mi przez Krzysztofa Lisowskiego, że Wydawnictwo Literackie chce tę rozmowę, o której myślałem, że została już zupełnie zapomniana, opublikować jako wstęp do książki wspomnieniowej o Filipowiczu.

Dużo miejsca poświęciliśmy wtedy na dyskusję o sprawach niby politycznych, a tak naprawdę o moralnych wyborach. Ale mówiliśmy też o twórczości. "Ulubionym twoim gatunkiem literackim jest opowiadanie. Czy wynika to - pytałem - z pewnych właściwości twojej wyobraźni, czy też podyktowane jest filozoficzną refleksją na temat literatury, jej możliwości i jej zadań?".

"Tak. Nowela, krótkie opowiadanie, może jeszcze mikropowieść - odpowiadał pisarz - to rodzaje prozy, w których czuję się najlepiej. Zwłaszcza krótkie opowiadanie jest tą formą, która odpowiada mi najbardziej. Znosi większe obciążenie niż nowela, ale jest wystarczająco krótkie, aby rozpoczynając pisanie widzieć początek i dosyć wyraźnie koniec utworu. Pisząc, czuje się bliską radość spełnienia tego, co się zamierzyło". To chyba najlepsze uchwycenie istoty metody twórczej autora kilkunastu tomów opowiadań, celne, a jednocześnie lapidarne. Takim był Kornel jako pisarz, w pełni świadomy swoich zamierzeń, i takim był jako człowiek - małomówny, dyskretny, opanowany i konsekwentny, a jednocześnie wrażliwy na wszelkie przejawy świata materialnego i duchowego.

Ostatnie spotkanie redakcji "Miesięcznika Małopolskiego", w zespole, który z czasem trochę się powiększył o "młode siły", miało miejsce w lecie 1989 roku. Zebranie to miało już zupełnie inny charakter: kończyła się w naszym życiu pewna epoka. Podjęliśmy słuszną, choć trudną i w jakimś sensie bolesną, decyzję o zawieszeniu podziemnych publikacji i włączeniu się w oficjalny nurt pracy kulturotwórczej. Co to oznaczało? Dla Kornela powrót do myśli o reaktywowaniu "Pisma".
Późną jesienią tego roku spotkaliśmy się w dość szerokim, jak pamiętam, gronie - z Wisławą Szymborską, Ewą Lipską, Teresą Walas, Julianem Kornhauserem i "ludźmi z Miesięcznika", jak nas wtedy nazywano, by zdecydować o powołaniu nowego pisma.

Kornel już wtedy chorował, wyglądał gorzej niż zwykle, pokaszliwał i chyba mniej palił - nie pojechał z nami, z Daszą i ze mną, do Warszawy, by odebrać z rąk Stefana Bratkowskiego nagrodę SDP za redagowanie "Miesięcznika Małopolskiego". Nikt jednak z nas, oprócz Wisławy, nie zdawał sobie sprawy ze stanu jego zdrowia. Sądzę, że on sam również nie czuł zbliżającej się śmierci, nie zgodziłby się bowiem objąć funkcji redaktora naczelnego, o co go prosiliśmy. Niedługo po zebraniu pojechaliśmy z Ewą Lipską do wiceministra kultury, Michała Jagiełły, przedstawiając mu nasze plany i licząc, jak się rychło okazało zbyt pochopnie i naiwnie, na zdecydowane wsparcie ministerstwa.

Nagła śmierć Kornela przerwała na jakiś czas nasze starania. Nie daliśmy jednak za wygraną. Postawiliśmy sobie za punkt honoru, żeby doprowadzić do stworzenia pisma, w hołdzie dla Kornela. Pod koniec roku 1990, dzięki pomocy Maćka Szumowskiego, Doroty Terakowskiej i "Gazety Krakowskiej", ukazał się pierwszy numer tygodnika zatytułowanego "Dekada Literacka". Mimo najrozmaitszych trudności, mimo ograniczania, szczególnie w ostatnich latach, częstotliwości wydawania, mimo zmieniających się wydawców, pismo - już teraz niestety tylko jako dwumiesięcznik - ukazuje się do dziś!
W pierwszym numerze, w Słowie od redakcji, pisaliśmy: "W społeczeństwie polskim pojawiają się i hałaśliwie walczą ze sobą racje polityczne. Ale ponad programami proponującymi różne odpowiedzi na pytanie, jak najwłaściwiej budować "dobro wspólne", istnieje sfera sui generis, sfera literatury i sztuki. Poezja, proza, esej, to przestrzeń, gdzie zaczynamy myśleć innymi kategoriami i gdzie przestaje się liczyć doraźność politycznych interesów".

Pod tą nadal aktualną deklaracją zapewne podpisałby się Kornel Filipowicz.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:Bestialski napad na sąsiada
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska