Wyjazd z Krakowa w Tatry na ferie czy zawody pucharu świata w skokach trzeba odpowiednio zaplanować, wziąć zapas na kilkugodzinne stanie w korkach. W Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zauważono problem. Uznano, że tak dalej być nie może. Zapadła decyzja, że musi powstać nowy odcinek zakopianki ze stolicy Małopolski do Myślenic. Kierowcy się ucieszyli, jednak im dalej w las tym więcej drzew. Niemal każdy chce nowej drogi, ale pod warunkiem, że nie będzie ona przebiegać obok jego domu. Ruszyła fala protestów i końca jej nie widać.
Drogę ekspresową S7 wyznaczono od Bałtyku po Tatry. Trwają prace przy budowie odcinków między granicami województwa świętokrzyskiego a Krakowem. Dalej zaczyna się problem. Na starej zakopiance do Myślenic mamy spowolnienie. Turystom trudniej dotrzeć do Zakopanego, a mieszkańców okolicznych miejscowości skazano na utrudnienia w dojeździe do Krakowa.
Przed rokiem drogowcy przedstawili sześć wariantów dla przebiegu nowej zakopianki do Myślenic. Stara droga miała dalej służyć mieszkańcom położonych wzdłuż niej miejscowości. Nowa trasa miałaby przebiegać przez południowe dzielnice Krakowa, na co – trudno się dziwić - nie zgadzają się mieszkańcy. Tym razem ich sojusznikiem okazały się władze miasta. Przekonują, że nie po to ograniczają ruch miejski, emisję spalin by teraz kluczowa trasa północ – południe miała przebiegać przez miasto. Dodajmy, że nową zakopianką pojadą nie tylko osobówki ze stolicy, turyści pragnący szusować na tatrzańskich stokach. Pojadą też tiry a wraz z nimi hałas i kłęby spalin.
Plany budowy nowej zakopianki doprowadziły do wrzenia w Wieliczce, Świątnikach Górnych, Mogilanach, czy innych podkrakowskich miejscowościach. Drogowcy, gdy zorientowali się z jaką siłą oporu mają tam do czynienia, porzucili piękne wizje przyszłości i zaproponowali: „Weźcie się dogadajcie i sami przedstawcie akceptowalny wariant”.
Miasto powołało więc zespół ekspertów, ale zamiast wytyczenia najprostszej drogi, doszło do wielkiego wariantowego zapętlenia. Przedstawiciele Krakowa zaproponowali, by zakopianka ominęła miasto szerokim łukiem od wschodu, a dalej biegła na południe w rejonie Dobczyc. Inny wariant to ominięcie Krakowa od zachodu przez Liszki i Skawinę. Okołokrakowskim gminom to się nie mogło spodobać.
Nowej drogi u siebie nie chcą też Myślenice. Tam proponują, aby zakopianka również ominęła miasto od wschodu lub zachodu. To z kolei wywołało natychmiast protesty w miejscowościach, gdzie miałaby przebiegać „obwodnica” Myślenic. W Raciechowicach, Wiśniowej na wschodzie i Sułkowicach na zachodzie. Jeszcze trochę, a okaże się, że nową drogę z Krakowa do Myślenic przyjdzie nam jechać przez Tarnów albo przez Rzeszów, bo stamtąd już tylko rzut beretem na Słowację (za kilka lat będzie gotowa Via Carpatria) i dalej przez naszych południowych sąsiadów dojedziemy na Łysą Polanę bądź Chyżne skąd do Myślenic już tylko 70 kilometrów.
10 powodów, przez które życie w Krakowie bywa nieznośne. Nie...
Drogowcy mają teraz przedstawić nowe propozycje, ale to może doprowadzić do podwojenia czy potrojenia protestów w zależności, ile nowych wariantów zaproponują.
A przecież sens ma poprowadzenie zakopianki do Myślenic najkrótszą i najszybszą drogą. Sporne odcinki można przecież zakopać pod ziemią. Tunele to już nie science fiction, czego przykładem jest oddany ostatnio na „siódemce” ten pod Luboniem Małym. Jeżeli nie będzie zgody, to zawsze można skorzystać z już istniejącej drogi, tylko dostosować ją do dzisiejszych potrzeb.
Nie ma konfliktów nie do rozwiązania, jeśli kompromisu szuka dobry menadżer.
Nowe wagony w PKP Intercity
