Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieuchwytna magia Sękowej, klejnotu na mapie Małopolski

Maria Mazurek
Cerkiew w Wołowcu - jednej z najmniejszych wsi w Małopolsce
Cerkiew w Wołowcu - jednej z najmniejszych wsi w Małopolsce fot. Michał Gąciarz
Sękowa, zaledwie sześć kilometrów od Gorlic, wygrała plebiscyt Wielkie Odkrywanie Małopolski. Wójt Małgorzata Małuch nam tłumaczy skąd wziął się ten sukces, a wszystkich zaprasza!

Legenda głosi, że prawdziwą (choć niewidoczną) władzę nad Sękową i okalającymi ją malowniczymi wsiami Beskidu Niskiego sprawuje siwobrody król Magury. Swoje bogate królestwo, niewidoczne dla oczu zwykłych ludzi, ma głęboko pod ziemią. Tu rozchodzi się sieć podziemnych korytarzy, zbiegających się pod Magurą, przy okazałym pałacu króla. Jego wielkich skarbów pilnują zaklęci w węże wojownicy.

Król Magury ma ponoć żelazną zasadę: nie wtrąca się w życie mieszkańców. Ale pod koniec XIX wieku, kiedy panowała tu straszliwa bieda, nie mógł już na to dłużej patrzeć. Okolice Sękowej, choć przejmująco piękne, nie należą bowiem do urodzajnych.

Król Magury zaczepił więc przybyłego do Siar młodego chłopaka, Władysława Długosza. Inżynier z Krakowa miał w zwyczaju siadać po niedzielnej mszy nad potokiem, w okolicach Pustego Lasu, i godzinami wpatrywać się w beskidzkie krajobrazy.

- Nie bój się, jestem królem Magury - przemówił do wystraszonego mężczyzny. - Wybieram cię na swojego powiernika i wspólnika, bo ty jeden zastanawiasz się nad tęczowymi plamkami na powierzchni wód. Te plamki to olej, jeden z moich skarbów. Zacznij wiercić w miejscu, w którym rzucisz swoją czapkę, a dostąpisz bogactwa i zaszczytów. Mam tylko jeden warunek: połowę majątku, które zdobędziesz, musisz oddać mieszkańcom okolicy.

Turystyka zamiast ropy

To tyle, jeśli chodzi o legendę. Władysław Długosz, poseł do austriackiej Rady Państwa i minister ds. Galicji, faktycznie uparł się, by wiercić w Siarach. Odkrył zboża ropy naftowej, czyniąc z tych okolic stolicę naftownictwa tej części Europy. A i mieszkańcom Długosz, w postaci licznych inwestycji, oddał sporą część swojego majątku.

Długosz nie żyje od prawie 80 lat, ropa dawno w okolicach Sękowej się skończyła, a o królu Magury już mało kto pamięta. Gminą rządzi (trzecią kadencję) energiczna pani wójt, Małgorzata Małuch. I ona plan na rozwój tych okolic ma nieco inny: turystyka.

Idzie jej całkiem nieźle, bo Sękowa właśnie dostała główną nagrodę w plebiscycie Wielkie Odkrywanie Małopolski, który organizujemy wspólnie z Urzędem Marszałkowskim. Bo beskidzka gmina jest właśnie takim wielkim odkryciem: miejscem jeszcze mało znanym, niezepsutym komercją, a urzekającym swoim pięknem, łemkowską kulturą, unikatową architekturą, regionalną kuchnią. Kolorami, ciszą, spokojem. Pani wójt zabrała nas na spacer po swoich ukochanych miejscach w gminie.

Takiej dzikości nie znajdziecie

Małgorzata Małuch urodziła się, wychowała i spędziła prawie całe życie w Sękowej. „Prawie”, bo miała krótki epizod w Krakowie: tu, na Akademii Górniczo-Hutniczej, skończyła geodezję.

Poznała życie w mieście, stąd wie na pewno i zdania zmieniać nie zamierza: jej miejsce jest tutaj, pod beskidzkimi pagórkami. - Mogłabym mówić godzinami, dlaczego Sękowa jest magiczna. Zaznaczać, że jest jedynym miejscem na całym świecie, które ma aż dwa obiekty na liście UNESCO, wpisane nie za jednym „zamachem”: kościół w Sękowej i cerkiew w Owczarach. Podkreślać, że to tu, jeśliby liczyć polskie Karpaty, mamy najwięcej kilometrów tras do narciarstwa biegowego: w sumie 80 - mówi pani wójt.

I dodaje: - Tylko, wiecie, magia zawsze jest nieuchwytna, nie do zamknięcia w liczbach, datach, wyliczeniach. Ona jest w tym, co naokoło. W zapachu drewnianych cerkiewek, w legendach o uroczyskach, w klimacie książek Andrzeja Stasiuka, który uciekł tu z Warszawy, w smaku łemkowskich potraw. I jeśli chwilę tu spędzicie, sami tę magię poczujecie - opowiada. - Takiej dzikości i takiej historii - ciągnie, nie znajdziecie nawet w Bieszczadach, gdzie powstają już wielkie ośrodki, restauracje konkurujące o turystów.

A tu, w Sękowej, jedna trzecia sporej gminy, w sumie 195 kilometrów kwadratowych, to tereny z jedną z najniższych w Polsce gęstością zaludnienia: po trzy osoby na kilometr kwadratowy. W byłych łemkowskich wsiach, opustoszałych po akcji Wisła, żyje dziś po pięć, sześć, siedem rodzin. Ale ten styk kultur: łemkowskiej, polskiej, austro-węgierskiej, ukraińskiej, wciąż jest tu silnie odczuwalny, nadający temu miejscu niepowtarzalnego charakteru.

Ale koniec tego gadania - wsiadamy do małego, nie pierwszej młodości citroena pani wójt i jedziemy odkrywać Sękową. Znajdzie się co najmniej kilka powodów, obiecuje pani wójt, żeby zakochać się w tych okolicach.

Po pierwsze: cmentarze wojenne

I wojna światowa, która przetoczyła się przez te tereny, zbierała potężne żniwo: niszczyła pałace, dwory, kościoły, domy. Na pobojowiskach leżały ciała setek żołnierzy. Niektórzy byli chowani naprędce przez swoich kolegów, w przerwach między walkami. Część zwłok leżało zapomnianych, co groziło epidemią.

W listopadzie 1915 roku, pół roku po bitwie gorlickiej, z Wiednia przyszedł nakaz, żeby zająć się ewidencją poległych i zbudować dla nich wojenne cmentarze. Trudno na nie, będąc w tych stronach, nie natrafić. Choćby przypadkiem. Na terenie gminy znajdują się 23 takie cmentarze: część kamiennych, monumentalnych, zaprojektowanych przez Hansa Mayra. Inne - drewniane, kameralne, to dzieła Duszana Jurkowicza, który, tak się uważa, był najwybitniejszym wśród słowackich architektów.

Te cmentarze; tajemnicze, fascynujące, z jednej strony piękne, a z drugiej - przypominające dramatyczną historię, są rozsiane po wsiach, polach, po lasach. Otoczone górami, starymi drzewami, są miejscem turystyki, nazwijmy to, historycznej. Odwiedzają je Węgrzy, Austriacy, Słowacy, Polacy.

Jedziemy na jeden z nich, numer 60, na Przełęcz Małastowską. Zaprojektowany przez Jurkowicza, otoczony ogrodzeniem z drewnianych bali, jest miejscem pochówku 174 żołnierzy. Prosty, skromny, z drewnianym ołtarzem i obrazem Matki Boskiej na kamiennym postumencie.

Ten cmentarz, jak wiele innych w gminie, do niedawna był zaniedbany, zarośnięty, nieuporządkowany. - Wymyśliłam tzw. „patronaty”. Każdy cmentarz ma swojego patrona, jakąś organizację, która się nim opiekuje. Dzięki temu o każdą nekropolię ktoś dba, bo tych miejsc pochówku było za dużo, by zajmowała się nimi gmina - opowiada pani wójt.

Jeśli jesteśmy już przy I wojnie światowej, wypada wspomnieć o corocznej rekonstrukcji bitwy gorlickiej, urządzanej w gminie z wielkim rozmachem.

Po drugie: opuszczone wsie

Sama Sękowa, śmieje się pani wójt, jest metropolią w porównaniu z niektórymi zapomnianymi, łemkowskimi wsiami w gminie: Radocyną, Czarnym, Nieznajową... Kilka kapliczek, jakieś ruiny pośród drzew, tajemnicze cmentarzyska. Wydaje się, jakby czas tu się zatrzymał, jakby te miejsca nie wiedziały jeszcze o istnieniu cywilizacji.

Taką wsią jest Wołowiec. Sam wjazd do niej, od strony Banicy, robi wrażenie: na tle panoramy jesiennego Beskidu ukazuje się powoli wieś z drewnianą, XVIII-wieczną cerkwią. Ten widok urzekł swego czasu Stasiuka, który przeniósł się tu i stąd kieruje swoim wydawnictwem.

Nie tylko jego. Do tych wsi sprowadza się coraz więcej ludzi, którzy mają dość pośpiechu, cywilizacji, wielkomiejskiego zgiełku. Budują tu swoje drewniane, pasujące do otoczenia domy (dobrze, że rozumieją, że w klimat trzeba się wpasować, że pomarańczowych paskudztw prawie nie budują - mówi pani wójt) i żyją spokojniej, wśród natury, patrząc na zmieniający się z porami roku krajobraz Beskidu.

Po trzecie: kościoły i cerkwie

Sękowa ma największe zagęszczenie drewnianych budynków sakralnych w Polsce. Dwa z nich są wpisane na listę UNESCO.

Po cerkwi w Owczarach oprowadza nas jej opiekunka, Renata Bania. Nawa została zbudowana jeszcze w XVII-wieku, choć ikonostas jest nieco starszy. Odbywają się tu msze w obrządku greckokatolickim, jak i rzymskim. - Co niedzielę na mszę przyjeżdża najpierw jeden ksiądz, potem drugi. I wszystko gra - opowiada przewodniczka.

Dzięki tej „dwuobrzędowości” w cerkwi są dwa boczne ołtarze (co jest w cerkwiach niespotykane) i każdy (kobiety też) może wejść do prezbiterium.

Kolejna perełka z listy UNESCO to kościół śś. Filipa i Jakuba w Sękowej. Wzniesiony w 1520 roku, został zniszczony podczas I wojny światowej: obok przebiegała linia okopów austriackich, żołnierze używali drewnianych belek z dachu i ze ścian na opał. Po wojnie świątynia została jednak odbudowana. Leży w zakolu Sękówki - według legendy planowano ją budować w innym miejscu, w którym gromadzono materiały potrzebne do budowy świątyni. Po każdej nocy materiały znajdowano nagle w zakolu rzeki, więc w końcu konstruktorzy dali za wygraną, uznając te tajemnicze migracje za znak Boży.

Szansa i odpowiedzialność

Podróżując po gminie mijamy jeszcze: uzdrowisko w Wapiennem, stacje narciarskie, przydrożne kapliczki, punkty widokowe. Na grzybobranie nie mamy już czasu (a ponoć warto). Pani wójt mówi: następnym razem musicie skorzystać z naszych wyciągów narciarskich i spróbować łemkowskich potraw!

Mam, przyznam szczerze, pewną wątpliwość pisząc o tych okolicach.

Bo z jednej strony - są do zakochania. A z drugiej - jeśli odkryje się piękne miejsca, nieprzesiąknięte komercją, ma się ochotę zatrzymać tę wiedzę dla siebie, żeby te zakątki nie zmieniły się w drugie Krupówki.

Ale to, żeby turystyka (której na pewno będzie tu więcej) tych stron nam nie popsuła, to już wielkie wyzwanie i wielka odpowiedzialność naszej przewodniczki, pani wójt Małgorzaty Małuch.

***

Sękowa wieś położona nad rzeką Sękówką, dopływem Ropy. Znajduje się w województwie małopolskim, w powiecie gorlickim i jest siedzibą gminy Sękowa. W latach 1975-1998 miejscowość należała do województwa nowosądeckiego. Sękową z racji dużego znaczenia dla kultury i dziedzictwa ludzkości, wpisano na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska