https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowe czasy w „Starym”

Łukasz Gazur
Zagraniczni reżyserzy w obcym repertuarze i brak w obsadzie aktorów Starego Teatru w Krakowie - tak wygląda rzeczywistość narodowej sceny za dyrekcji Marka Mikosa

Pierwszą z planowanych w nowym roku premier jest spektakl „Don Bernardy A.” według Federico Garcii Lorki, w reżyserii Alejandro Radawskiego. Do obsady zaproszone zostały cztery aktorki Starego Teatru: Małgorzata Gałkowska, Urszula Kiebzak, Marta Ścisłowicz i Ewa Kolasińska. Ale już wiadomo, że trzy pierwsze odmówiły i nie zamierzają grać w zaproponowanym spektaklu. Uznały, że to nie jest propozycja artystyczna dla aktorek takiego teatru jak krakowska scena narodowa. Wiadomo też, że gościnnie dublurę za Martę Ścisłowicz wykonywać będzie Gabriela Oberbek. „Normalną praktyką w teatrach jest doangażowywanie aktorów z poza zespołu teatru, pozwala to sprawdzić ich zdolności i kompetencje” - czytamy w przesłanych nam przez Narodowy Stary Teatr w Krakowie odpowiedziach. - Trudno mówić na razie o jakichś propozycjach artystycznych, bo właściwie niewiele wiadomo. Pierwszy spektakl ma obsadę na 4 osoby, z czego z zespołu gra jedna - mówi aktor Krystian Durman.

Problemem stają się także odejścia. Już wiadomo, że Marcin Czarnik zrezygnował z pracy w „Starym”. Od stycznia zniknąć mają z zespołu Bartosz Bielenia, Jaśmina Polak i Małgorzata Gorol. A plotki na teatralnych korytarzach stale jakieś nazwiska - szczególnie z najmłodszego aktorskiego pokolenia - dodają. Co więcej, niektórzy członkowie zespołu, nie rezygnując z etatu, postanowili wynajmować pokój lub mieszkanie w Warszawie. - Gdyby tu nie było co grać, zawsze będzie można się zahaczyć gdzieś w stolicy - mówi nam jedna z aktorek.

Problemem mogą się okazać także rozmowy na temat repertuaru w nowym roku. Dyrektor Mikos sugerował, że będzie nakłaniał reżyserów do zrobienia zastępstw w swoich spektaklach za aktorów, którzy odejdą ze „Starego”. Pytanie, czy twórcy zechcą pracować np. z nowo zatrudnianymi aktorami. To może znaczyć zniknięcie najważniejszych spektakli w repertuarze (jak „Wróg ludu” lub „Wesele” w reżyserii Jana Klaty, poprzedniego dyrektora tej sceny). - Na razie wszyscy czekamy na to, co się wydarzy. Ale jesteśmy pełni niepewności. Nie wiemy nawet, jakie spektakle i z jaką obsadą pojawią się w przyszłym roku- mówi aktor Juliusz Chrząstowski.

Według nieoficjalnych informacji, nawet planujący przyszłoroczne festiwale nie dostają z teatru jednoznacznych odpowiedzi, czy spektakle „Starego” można ująć w ich planach programowych i rozważać ich zaproszenie. Słyszą: „nie wiemy, czy jeszcze będziemy to grali”.

Przypomnijmy, że obecny problem w Narodowym Starym Teatrze wiąże się z wynikiem ostatniego konkursu na dyrektora tej sceny. Jego zwycięzca Marek Mikos bardzo szybko zrezygnował ze współpracy z planowanym na stanowisko dyrektora ds. artystycznych Michałem Gieletą, zastępując go w końcu Janem Polewką. W obecnie proponowanym programie również daleko odchodzi od propozycji, z którymi wygrał. Ale prawo nie obliguje dyrektora do realizowania konkursowego programu.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gość
Pan Marek chyba jest troszeczkę chory psychicznie....
G
Gość
Panie Marku, sam sobie pan pisze te komentarze?... prawda jest taka, że Stary podzieli historię wrocławskiego teatru. Publiczność i aktorzy to już wiedzą - każde przedstawienie to obecnie pożegnanie.
J
John
Aktorzy to chybą myślą, że są niezastąpieni i odmową będą blokować premiery. Przyjdą nowi, młodsi i zdolniejsi i ta zmiana wyjdzie na dobre. Powodzenia Panie Marku.
g
grzeg
Stary Teatr potrzebuje odnowy i mam nadzieję, ze Pan ją zapewni.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska