Sprawa Renaty Piżanowskiej poruszyła opinię publiczną w Polsce w marcu 2020 roku – gdy w Polsce szalała pierwsza fala pandemii koronawirusa. Wówczas służba zdrowia zmagała się z rzeszą ludzi chorych na covid-19, a także z problemem środków ochrony osobistej dla medyków. W sklepach i hurtowniach brakowało wówczas masek ochronnych. Wiele firm, prywatnych organizacji, a nawet pojedyncze osoby szyły maseczki i przekazywały służbom ratunkowym – policji, straży pożarnej, czy szpitalom.
Wtedy Renata Piżanowska na swoim profilu społecznościowym w internecie umieściła swoje spostrzeżenia po dniu pracy w szpitalu. Zamieściła zdjęcia swoich rąk i maseczki ochronnej po 12 godzinach pracy na oddziale. Dodała podpis, że ręce są zniszczone od płynów ochronnych.
Nie napisała jednak, że sytuacja dotyczy szpitala w Nowym Targu. Post pojawił się 18 marca. 19 marca pani Renata dostała informację, że dyrektor chce jej wypowiedzieć umowę o pracę po "rażącym naruszeniu obowiązków pracy". Dyscyplinarnego zwolnienia położna nie przyjęła. Sprawa trafiła do Sądu Pracy. Dyrekcja szpitala zarzuciła położnej, że pracownica swoimi wpisami na portalach społecznościowych podawała nieprawdę, że placówka jest nieprzygotowana do walki z pandemią, a personel nie ma środków ochrony osobistej.
W październiku 2022 roku Sąd Pracy w Nowym Targu orzekł, że zwolnienie dyscyplinarne było bezzasadne. Sąd zasądził jej 3-miesięczną odprawę. Położna nie zgodziła się z wyliczeniem odszkodowania. Złożyła apelację, którą zajął się sąd w Nowym Sączu. Ostatecznie sędzia rozpatrujący sprawę zmienił wyrok sądu pierwszej instancji i podwyższył jej odszkodowanie. Ile dokładnie ono wyniesie - tego położna nie chce powiedzieć. Wiadomo, że ma być o połowę wyższe niż to zasądzone przez sąd pierwszej instancji.
- Generalnie jestem zadowolona z tego wyroku. Poza jedną rzeczą. Że za działania dyrekcji szpitala zapłacą podatnicy. Boli mnie to, że za błędy kadry zarządzającej poniosą konsekwencje ludzie - mówi położna. I dodaje, że odszkodowane to powinien zapłacić dyrektor, a nie szpital.
Marek Wierzba, dyrektor Podhalańskiego Specjalistycznego Szpitala w Nowym Targu również jest... zadowolony z wyroku. - Sąd drugiej instancji zmienił tylko kwotę, która miała wynikać ze średniej wysokości ostatniego wynagrodzenia pani Piżanowskiej. W zasadniczym postanowieniu, które nas najbardziej interesuje, sąd żadnych zmian nie wprowadził - mówi Marek Wierzba. - Największe obawy w szpitalu wywoływało ewentualne przywrócenie przez sąd pani Piżanowskiej do pracy. Nie doszło do tego, więc jesteśmy zadowoleni. Skoro pani Piżanowska i my jesteśmy zadowoleni po tym wyroku, to tylko się cieszyć - podsumowuje Marek Wierzba.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
