Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O tym, jak stróże prawa rozprawili się z gangiem Gizy w Oświęcimiu

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień, Archiwum
Bandyta i jego kompani mieli na koncie niezliczone rabunki na pograniczu Małopolski. Policjanci długo tropili gangsterów, zanim udało się ich zatrzymać podczas obławy

To było jedno z tych wydarzeń, których nie znajdzie się w oficjalnych kronikach miasta. W marcu 1924 r. policja rozprawiła się z gangiem Gizy, który siał postrach w Oświęcimiu, ale także w innych miejscowościach na pograniczu Małopolski i Górnego Śląska, dokonując niezliczonych rabunków.
– To z pewnością ciekawa historia, którą w tamtym czasie żył cały Oświęcim – mówi Łukasz Szymański, kolekcjoner i miłośnik historii, który w egzemplarzach przedwojennych gazet znalazł sensacyjne opisy działalności bandy Stefana Gizy i tego, jak w końcu sam jej szef zginął podczas policyjnej obławy.
– Czołówki temu zdarzeniu poświęcił m.in. Ilustrowany Kuryer Codzienny – dodaje kolekcjoner. Było to wkrótce po kolejnym skoku Gizy i jego kompanów, tym razem na kasę Urzędu Pocztowego w Oświęcimiu. Łupem przestępczej grupy padła, jak to określili ówcześni stróże prawa, znaczna gotówka.
Policja, która od dłuższego czasu tropiła bandytę, dzięki pracy swoich wywiadowców odkryła, że po tym napadzie Giza i jego towarzysze ukrywają się w domu jednego z oświęcimskich kolejarzy.
Do Oświęcimia ściągnięto znaczne siły. W obławę na bandytę obok oświęcimskich policjantów byli zaangażowani wywiadowcy z Urzędu Śledczego w Krakowie, wspierani przez grupę mundurowych z Chrzanowa i policję konną z Pszczyny. Policjanci obsadzili most na Wiśle, dworzec kolejowy i zajęli kilka miejsc w mieście.
Wszystko po to, aby tym razem Giza się nie wymknął. Akcja zaczęła się 18 marca o godz. 6 rano. Giza, widząc, że jest w potrzasku, wybiegł z domu, strzelając w kierunku policjantów. Ciężko ranił m.in. post. Władysława Łyczka. Ranny policjant sam zdołał jednak także trafić bandytę. – Ze szczegółowych relacji reporterów wynika, że Giza strzelał z mausera ogromnego kalibru. Kula wspomnianego policjanta przebiła mu z kolei płuca. Mimo to nadal próbował uciekać w kierunku mostu kolejowego – mówi Łukasz Szymański. – W pewnym momencie przodownik Maruszewski trafił go w piersi, gdy próbował oddać kolejny strzał w stronę policjantów – dodaje.
W tym momencie Giza padł, ale zdołał oddać jeszcze jeden strzał samobójczy. Udało się zatrzymać także jego najbliższych kompanów, w tym Jana Godka, innego groźnego przestępcę, który miał na koncie 20 włamań na Górnym Śląsku i morderstwo w Czechosłowacji. W sumie zatrzymano 30 osób, w tym właściciela domu, innych, którzy wspierali bandytów oraz przechowywali łupy.
W akcji zginął jeden policjant, wspomniany post. Łyczka, a dwóch zostało rannych.
Wcześniej Giza długo zwodził policję. – Z jednej strony wynikało to z faktu, że był wspomagany przez ubogą ludność, którą hojnie wspierał, a z drugiej odznaczał się bezczelnym sprytem i odwagą – zaznacza Łukasz Szymański.
Raz, na przykład, został otoczony w domu i wydawało się, że to jego koniec. Wtedy włożył suknię, kapelusz i w tym kobiecym przebraniu przeszedł przez kordon policjantów.
Podobnie umknął z zasadzki w pociągu, gdy ubrał mundur policjanta, który ze sobą woził. Jeszcze innym razem na Gizę natknął się w lesie patrol trzech policjantów. W pewnym momencie po wymianie strzałów padł, udając nieżywego.
Gdy policjanci się zbliżyli, wyciągnął błyskawicznie dwa pistolety, zastrzelił jednego z policjantów, drugiego ranił ciężko i znów zdołał zbiec.
Wśród ludzi krążyły legendy o Gizie. Wieśniacy pod Oświęcimiem utrzymywali, że kule się go nie „czepiają”. Okazało się jednak, że do czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska