Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra. O partnerstwie

Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr Michał Gąciarz
Najbardziej „zazdroszczę” naszej młodzieży nieograniczonych możliwości studiowania na światowych uczelniach i cieszę się, że oni nie widzą w tym specjalnego przywileju, bo już zastali „świat otwarty” i pewnie nawet nie umieją sobie wyobrazić, że „świat” mógłby się przed nimi „zamknąć”. Jak Pan myśli, czy to poczucie swobody, to tylko sprawa wyobraźni?

W dużej mierze tak, bo bardziej dorosłe pokolenia wciąż jeszcze miewają różne kompleksy. Ja jestem bardzo wyczulony na poczucie partnerstwa. Uważam, że to jest moja zdobycz, że mogę się czuć na świecie partnerem. A równocześnie wiem, jakie to kruche .

Gdy przed wielu laty, właścicielka pensjonatu na Sycylii, w którym spędzaliśmy urlop, objaśniała nam działanie różnych urządzeń domowych - i na pytanie, czemu to robi, powiedziała, że nie wie, czy w Polsce coś podobnego mamy, odczułem to boleśnie.

Ale dziś pani księgowa w Rzymie, pisząc umowę ze mną, nagle odrywa wzrok od komputera i mówi: Przepraszam, a Polska jest w Unii?… Rozumiem, że są w takim wypadku inne podatki, gdyby było inaczej. Że teraz jest lepiej, łatwiej, korzystniej, ale ona nie wie. A to była osoba żyjąca, mieszkająca i pracująca w Rzymie. Mówię o tym dlatego, że jestem strasznie wyczulony na to. Wiem, że moje „partnerstwo” z Zachodem jest na samym brzegu. Wystarczy, że się „poślizgnie” coś i już jestem traktowany, jak ktoś poniżej. Pamiętam jak przed laty, na plaży, zaprzyjaźniliśmy się ze starszym, włoskim małżeństwem. Było to na Sycylii, było miło, opowieści płynęły, tu rodzina, tu polityka i Wałęsa, i nagle rano przeczytaliśmy w gazecie, że polska stewardesa się upiła gdzieś i nie wpuścili jej do samolotu... Zauważyłem, że ci państwo nie chcą o tym z nami mówić. I zobaczyłem na własne oczy, jaka to cieniutka jest ta granica mojego partnerstwa. Nagle nic się nie liczy, tylko pijana stewardesa określa nasz kraj. Przez komunizm, przez to odgrodzenie nas od świata, przez to pokolenie moje, które wyrosło bez żadnego kontaktu ze światem…

Dzisiaj pan przewodniczący jednej partii będzie krzyczał, że wychodzimy „z chrześcijańskiego pnia”… A może i Jarosław Iwaszkiewicz był trochę z innego pnia? I wielcy polscy intelektualiści nie tylko z tego chrześcijańskiego? Może u Homera także znajdziemy jakąś etykę?

W starożytności też były schematy etyczne, które zresztą chrześcijaństwo chętnie wzięło. Z Platona choćby. Więc nie trzeba opowiadać, że tylko „tu”, 1050 lat temu! Ja chcę być jeszcze starszy! I jestem! Choć przecież nie tylko ja chcę mieć te starożytne odniesienia. I mam. Bo taką właśnie pełnią jest nasza europejska kultura.

A z drugiej strony, jakie to wszystko jest „cienkie”. Przecież już niemal codziennie dociera do nas kolejna wiadomość, informacja lub ustawa, która nas oddala od normalnego świata, z jego otwarciem, z jego wszechstronnością. Jestem, pewnie z racji zajmowania się teatrem, niezłym psychologiem. Musiałem mocno obserwować tych z Zachodu, by rozumieć, jaki jest ich stosunek do mnie, więc wiem, jak oni tylko czekają, żeby sobie udowodnić, że my to jednak nuworysze jesteśmy w tej rodzinie.

Nie chcą nam zrobić przykrości, ale może troszkę się boją, że jesteśmy nieprzewidywalni. Że możemy zburzyć ich ład, bo tak łatwo burzymy własny. A to słyszę, jak nasz polityk się wypowiada, że właściwie tego Włocha, od komisji, to nie należy brać poważnie, bo przecież Włosi są trochę leniwi i nieodpowiedzialni… Niech się nie wtrącają! I znowu się oddalamy. Znowu gdzieś jesteśmy odgrodzeni…

Jeśli to się jeszcze połączy z tą hucpą kpienia z wszystkich autorytetów własnych, to staje się beznadziejnie. Powoli niczego nie będziemy mieć, co będziemy mogli nazwać autorytetem. No może Franciszek, bo przyjedzie… Ale nie ma tak dobrze: e tam Franciszek, on służy innym! A my tu wiemy swoje! Jak łatwo sami potrafimy się zdegradować! Jak strasznie szybko można zrobić z nas pustynię cywilizacyjną! Komuniści to też tak samo potrafili robić! Nawet nie tyle umieli: oni wiedzieli, że są zasady, które można zniszczyć w tydzień. A budować - pokoleniami! Więc tylko sobie „pogratulujmy”!
Notowała: Maria Malatyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska