Przed krakowskim sądem 53-letni Mieczysław S. i 57-letni Stanisław M. potwierdzili, że byli na miejscu zdarzenia, ale winą za śmiertelne ciosy i duszenie obarczają się nawzajem. Szczupły, średniego wzrostu, ubrany w dres Mieczysław S. przekonuje, że po pobiciu ofiary i przeszukaniu domu wyszedł ze wspólnikiem na zewnątrz. Skrępowany i zakneblowany gospodarz miał wtedy jeszcze żyć. Jak twierdzi oskarżony, w pewnej chwili jego wspólnik, Stanisław M., zawrócił do budynku i wówczas dobił Bobulę.
Inną wersję, ale dopiero na rozprawie, zaprezentował Stanisław M. Wcześniej w śledztwie nie przyznawał się do winy i odmawiał składania wyjaśnień.
- To Mieczysław S. zadał gospodarzowi śmiertelne ciosy młotkiem, który znalazł w szopie. Zajrzeliśmy do niej, by wziąć coś do wyważenia drzwi wejściowych do domu. Widziałem, jak ten młotek Mieczysław S. potem wyrzucał w trawę na posesji, gdy wyszliśmy z domu Bobuli - wyjaśniał Stanisław M. Dobrze zapamiętał wygląd młotka, bo nie był typowy. Miał metalową rączkę o długości 20-30 cm, z drutu zwiniętego w pętlę. Ważył do kilograma.
Mieczysław S. zaprzeczał, by używał takiego narzędzia w trakcie zajścia. Jeśli młotek odnajdzie się na posesji Bobuli, będzie to wskazywało, że relacja oskarżonego Stanisława M. odpowiada prawdzie. Jest pewne, że obaj mężczyźni nie są do końca szczerzy i walczą, aby na długie lata nie trafić do więzienia. Mają za sobą przeszłość kryminalną. Stanisław M. przed zabójstwem odsiedział 6 lat więzienia za wyłudzanie kredytów, Mieczysław S. odbywał wyroki za włamania. To nie jest ich pierwsza wizyta w sądzie. Wzajemnie pomawiają się o to, czyim pomysłem było włamanie w Brzezince oraz kto pełnił wiodącą rolę w znęcaniu się nad ofiarą, od której chcieli uzyskać informację, gdzie są ukryte pieniądze.
Na ławie oskarżonych zasiada jeszcze 66-letni dziś Eugeniusz O., który zdaniem prokuratury pomagał w dokonaniu włamania i wskazał dom Bobuli. Utrudniał też postępowanie karne i zacierał ślady zbrodni. U niego w domu sprawcy przebrali się i zmyli z siebie ślady krwi. Siwy, niski 66-latek nie przyznaje się do winy, ale jako jedyny odpowiada z wolnej stopy. Mówi, że utrzymuje się z zasiłku i jest po operacji serca.
Cała trójka wygląda raczej na "klub emerytów", a nie na osoby zdolne do przygotowania i dokonania okrutnej zbrodni. Eugeniusz O. jednego ze sprawców znał od lat, bo obaj mieszkali we wsi pod Skawiną, z drugim poznał się w sanatorium.
Stanisławowi M. i Mieczysławowi S. za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem grozi dożywocie. Eugeniuszowi O. do 5 lat więzienia.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!