Oświęcimianie po raz pierwszy po podziale ligi zagrają we własnej hali, więc mobilizują się, żeby dobrze wypaść w konfrontacji z głównym kandydatem do mistrzostwa Polski. Na razie mają na koncie dwie porażki; 0:7 w Krakowie i 1:3 w Oświęcimiu, tuż przed podziałem ligi.
- Na pewno wygrana w Sanoku mocno nas podbudowała, po porażkach w Nowym Targu i Jastrzębiu – twierdzi Sebastian Kowalówka, doświadczony zawodnik pierwszej formacji Unii, dla którego mecze przeciwko Cracovii są podwójnie motywujące, wszak przez ostatnie lata występował pod Wawelem. - W Sanoku mogliśmy się pokusić o pełna pulę, ale awaria rolby i związana z tym półgodzinna przerwa wybiła nas z rytmu.
Oświęcimianie starają się wyciągnąć wnioski z poprzedniej wizyty lidera. - Na pewno musimy zachować chłodne głowy, bo „Pasy” potrafią bezlitośnie wykorzystać każde potknięcie _– przestrzega popularny w Oświęcimiu „Muminek”. - Musimy wystrzegać się głupich kar, które zdarzyły nam się w Sanoku, przez co rywale wrócili do gry. Dla nas nie ma znaczenia klasa rywala. W drugiej fazie nikt nie oddaje punktów za darmo, więc trzeba ich szukać z każdym._
Oświęcimianie rozpoczęli grę w „szóstce” czterema atakami, ale przeciwko liderowi zagrają najprawdopodobniej na trzy. Wszystko w związku z kontuzjami Mateusza Adamusa i Petera Tabaczka. Ten pierwszy chce wrócić dopiero w piątek. Z kolei Tabaczka czeka dłuższa pauza.