FLESZ - Wyjazd na ferie jednak możliwy?
Marek K. w listopadzie 2015 r. pożyczył od znajomego górala 135 tys. zł i 15 500 euro (w sumie to była kwota ponad 200 tys. zł). Obiecywał przy tym, że całą kwotę zwróci już w grudniu 2015 r. i to z 10 proc. prowizją. Panowie podpisali w tej sprawie stosowną umowę. Góral pożyczył mężczyźnie taką sumę i sam w tym celu z żoną zaciągnął kredyt w banku na 100 tys. zł.
Marek K. pieniędzy mu nie oddał i tłumaczył się, że ma „chwilowe, przejściowe” kłopoty finansowe. Pożyczkodawca wierzył mu na słowo. Widział, że biznesmen na Podhalu kupił sporo nieruchomości i buduje okazały dom na jednej z licznych posesji. Góral nie wiedział jednak, że Marek K. przestał być ich właścicielem i aktem darowizny wszystko przekazał swojej córce. Zrobił to m.in. dlatego, że toczyło się przeciwko niemu postępowanie egzekucyjne i komornik był gotowy przejąć jego majątek. Stąd decyzja, by się pozbyć nieruchomości na rzecz członka najbliższej rodziny.
Wyrok i brak pieniędzy
Gdy góral poszedł do sądu, by odzyskać swoje 200 tys. zł wyszło na jaw, że Marek K. ma w stosunku do jednej ze spółek długi sięgające 12 mln 400 tys. zł. Zalega też ze zwrotem kredytu w Baku Spółdzielczym w Dusznikach - z tego powodu jest ścigany przez komornika.
Góral z Białki jesienią 2016 r. wymógł na Marku K. pisemne zobowiązanie do zwrotu długu, ale i tym razem biznesmen nie dotrzymał słowa. Pokrzywdzony w sądzie zdobył wyrok nakazowy zapłaty od Marka K., ale na dokumencie i obietnicach się skończyło. Udało mu się też unieważnić umowę darowizny majątku Marka K. na rzecz córki, ale egzekucja komornicza była nieskuteczna.
Wyrok skazujący i apelacja
Oskarżony o niekorzystne rozporządzenie mieniem wielkich rozmiarów przyznał się do winy, ale opowiadał, że sam też został oszukany i teraz nie ma pieniędzy. Mówił, że liczył na pewną dotację lub kolejny kredyt w banku, by spłacić górala, ale sądecki sąd uznał, że to tylko linia obrony mężczyzny i nic więcej, a faktycznie nie miał możliwości i zamiaru się wywiązać z zobowiązania zwrotu 200 tys. zł góralowi. Gdyby dostał jakąś dotację to i tak zająłby ją komornik, a możliwość zdobycia kolejnego kredytu w banku sąd zdecydowanie wykluczył.
Teraz Marek K. pozostaje na utrzymani córki, nie zarabia, nie pracuje. Był dwukrotnie karany, w tym na karę w zawieszeniu na 4 lata. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu uznał to za okoliczność obciążającą i wymierzył Markowi K. karę roku więzienia.
W złożone apelacji obrona wnosiła o łagodniejsze potraktowane Marka K., ale Sąd Apelacyjny w Krakowie wyroku nie zmienił, jest prawomocny.
