Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies gada tylko męskim głosem

Przemek Franczak
archiwum
Czytelniczki (tak się przez przypadek składa, że moja żona i siostra, ale o tym cicho sza), zaalarmowały mnie w pewnej ważnej sprawie. Gwałt się dzieje, powiadają, dyskryminacyjny.

Pokręciłem trochę nosem, bo o gwałtach piszemy na innych stronach, ale ostatecznie postanowiłem przyjrzeć się problemowi. Tym bardziej że dobrych tematów ci u mnie zawsze niedostatek i ich wymyślanie nieustannie sprawia mi ból niemalże fizyczny. Dlatego z reguły jak dają, to biorę.

Zobacz także: Dziś dziennikarz musi mieć duże mięśnie

Rzecz tyczy się przedsięwzięcia, o którym w Krakowie coraz głośniej, czyli "Gadającego Psa". Sabaka ta jest bardzo ciekawa, dzieje się co miesiąc w lokalu "Piękny Pies" (taka współczesna wersja "Jamy Michalika" z dużą ilością gubiących pion literatów) i robi trochę w kontrkulturze. Schodzą się tam artyści sztuk przeróżnych, recytują, pokazują, wygłupiają się, prowokują, czasem z sensem, czasem bez. Publika wali drzwiami i oknami, bo jest inaczej niż gdzie indziej, z reguły wesoło. Na przykład poeta Świetlicki czytał raz wiersze Miłosza, co samo w sobie było zabawne, bo Świetlicki nie należy do apologetów talentu noblisty i zapytany kiedyś, czy jest coś, czego Miłoszowi zazdrości, odpowiedział: tak, brwi.

Sami więc widzicie: trochę sztuki, trochę zgrywy, trochę lansu, trochę wszystkiego. Twórcy występujący są szczęśliwi, bo nie trzeba daleko ruszać się od baru.

Czytelniczkom też się podoba, ale pytają z marsowym spojrzeniem: dlaczego tylko same chłopy gadają? Czemuż to bab na scenę w zasadzie się nie zaprasza, a jeśli już występują, to w niemej formie quasi-hostess, które robią pompki albo pokazują tatuaże? Czyżby otwartość środowisk artystycznych była mitem i w głębi spodni są one ciągle mizoginiczne, nam kobietom niechętne?

Pod naporem pytań ugięły mi się kolana, układ chromosomów automatycznie ustawił mnie po drugiej stronie barykady, ale jednocześnie pozwolił prześwietlić zjawisko.

Poczyniłem nieśmiałe założenie, że wszystkiemu winny może być testosteron, bo nawet wrażliwi dawcy i biorcy sztuki nastawieni są przede wszystkim na konsumpcję kobiet, a dopiero w drugiej kolejności ich twórczości. Jest to zresztą pewien paradoks, że artyści płci męskiej często kontestujący rzeczywistość, stawiający się poza społecznym nawiasem, ulegają libido w podobnym stopniu jak więźniowie na przepustce.

Zobacz także: Dziś dziennikarz musi mieć duże mięśnie

Dlatego "Gadający Pies", organizowany rzecz jasna przez mężczyzn, poza ewidentnym walorem kulturalnym i zdrowym fermentem, przynosi też zapewne bardziej przyziemne korzyści. Lepszych okoliczności do bałamucenia studentek pierwszego roku przecież się nie znajdzie. Przyciągane ciekawością i legendą miejsca, spragnione wrażeń i dyskusji o obrazach Sasnala, wpadają w sidła magnetycznych spojrzeń dojrzałych facetów z mroczną artystyczną przeszłością i ich okrągłych słówek. "Wiesz, Sasnala to w zasadzie ja nauczyłem malować". Zwyczajnie (gadające) psy na baby.

Kobiety są im potrzebne na widowni, a nie na scenie.

Ten wniosek, którego skonstruowanie wymagało ode mnie dalekiej i niebezpiecznej podróży w głąb męskiej jaźni, nie zamyka jednak tematu. Doszły mnie słuchy - i chyba napiszę o tym jako pierwszy na świecie - że kobiety chcą wziąć sprawy w swoje ręce i stworzyć coś własnego. Już mają nawet nazwę: "Gadająca suka". Zapowiada się lepiej od oryginału.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Grali w karty. W ruch poszedł scyzoryk**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska