https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Politycy, kleszcze i... gorzała

Jerzy Surdykowski
Politycy na wakacjach, Sejm nie obraduje i proszę, jaki spokój. Zostało paru posłów dyżurnych, którzy w zastępstwie sławniejszych i bardziej gębatych kolegów wypowiadają się na każdy temat, na jaki tylko dyżurni dziennikarze skierują ich uwagę (mniej parlamentarnie mówi się: napuszczą).

Ponieważ niewiele się dzieje (rok temu była wojna w Gruzji i bohaterska podróż kilku prezydentów, którzy bardzo się napinali, ale nic nie zdziałali), więc każde poselskie paplanie leci do telewizji i na pierwszą stronę. Ostatnio dyżurny partii opozycyjnej, której skrót rozszyfrowuje się ostatnio jako - powiedzmy sobie wakacyjnie - "Pięknie i Sympatycznie", zaanonsował, że jego formacja będzie teraz zajmować się gospodarką i reformowaniem państwa, więc utworzy zaraz po wakacjach rezerwowy gabinet, aby mieć w pogotowiu projekty i fachowców, gdy niechybnie wygra najbliższe wybory.

Nazwa "gabinet cieni" jest już skompromitowana nie tylko przez "cieniasów", ale nade wszystko przez to, że były szef takiego gabineciku utracił ostatnio nawet posadę dziennikarską. Jeśli to prawda, mamy do czynienia z najbardziej deprymującą wiadomością ostatnich dni. Ci sami ludzie, którzy dotąd tropili mityczny "układ", pokrzykiwali na Niemców i organizowali barwne spektakle w sejmowych komisjach śledczych, mają majstrować przy gospodarce?

Pozwolono im pomajstrować przy IPN-ie oraz Telewizji Polskiej i wiadomo, co wyszło. Mieliby przy węglu, miedzi i podatkach? Przecież to murowany nowy kryzys, przy którym niknie dotychczasowy! Ja jednak wolę moje wiejskie żaby od warszawskich posłów: przynajmniej kumają.

Jak uleczyć chorą politykę polską? Może wakacyjne wyciszenie i płynąca z lenistwa dobrotliwość stworzą sprzyjające warunki terapeutyczne. Polityczni znachorzy rządowi i opozycyjni pchają się każdy ze swoją receptą, a i tak wiadomo, że mikstury zatrute lub przeterminowane. Pełno ich w mediach, fundacjach i instytutach jakoby naukowych. Zupełnie jak w innej, latoś drażliwej, sprawie: plagi kleszczy i komarów. Eksperci wołają: opryskać stosownym środkiem, aż insekty zdechną!

Ale wszystko już było: za głębokiej komuny plagą przodującego mocarstwa były komary na Syberii. Ściągnęli samoloty, helikoptery i przymusowych ochotników, aż w końcu obficie opryskali swoje tajgi i bagna. Był nawet spokój przez parę lat, aż z syberyjskich ostępów wypełzły zmutowane insekty odporne na wszelki oprysk i inne środki odstraszające. Amerykanie byli rozumniejsi, nie ruszyli swoich komarów na Alasce. Próbowałem jednych i drugich (a raczej one próbowały mojej krwi) i stanowczo wolę te od Obamy. Dlatego lepiej nie ruszać ani kleszczy, ani polityków, bo przyjdą jeszcze gorsze mutanty!Najlepiej szukać pocieszenia w przykładach historycznych. Bo z przyzwoitością w polityce jest tak, jak z metrem w Krakowie. Wszyscy wiedzą, że powinno być i znają przebieg trasy, ale jest oczywiste, że nigdy go nie doczekamy. Może prawnuki…

Też muszę odwołać się do głębokiej komuny, bo jako młody człowiek widziałem w jednej z krakowskich instytucji planistycznych (oj, było ich wiele…) mapę miasta z wrysowaną linią zupełnie podobną do tej, jaką jeden z ekspertów niedawno proponował na łamach "Krakowskiej". Upadł stary ustrój, nie ma cenzury ani komitetu, jesteśmy w NATO i w Unii, ale z metrem (oraz paroma innymi sprawami) wciąż tkwimy w punkcie wyjścia.

Pozostaje tylko jeden sposób, trzeba zaufać francuskiemu poecie Charles'owi Baudelaire'owi, który pisał już z górą 150 lat temu:
"Trzeba zawsze być pijanym.
Na tym wszystko polega,
to jedyne rozwiązanie.
By nie czuć straszliwego
brzemienia Czasu,
który miażdży wasze ramiona
i grzbiet pochyla ku ziemi,
musicie upijać się bez przerwy".

Ale bynajmniej nie dlatego, że premier Tusk niedługo podwyższy nam akcyzę. Gdy w ankiecie zapytano o narodowy symbol, polska wódka wyszła na czoło na równi z Lechem Wałęsą i "Solidarnością". Bardzo słusznie, trzeba jeszcze w tym stanie usiąść za kierownicą. Zyska wtedy i policja na mandatach, i warsztaty na naprawach stłuczek. Nie uratujemy polityki, nie uchronimy się przed kleszczami, ale przynajmniej załatamy narodowy budżet!

Wybrane dla Ciebie

Do Krakowa zjechały na targi małe, mobilne... domy. Ile za ruchomy metr?

Do Krakowa zjechały na targi małe, mobilne... domy. Ile za ruchomy metr?

Zmiany w ruchu na drodze wojewódzkiej. Drogowcy zajmują jezdnię. Duże utrudnienia

Zmiany w ruchu na drodze wojewódzkiej. Drogowcy zajmują jezdnię. Duże utrudnienia

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska