Lewica chce wolnej Wigilii. Prezydent popiera projekt

Lucjan to emerytowany aktor teatralny, który zostaje oddany przez syna do domu opieki. Położona na wsi rezydencja sprawia wrażenie idyllicznego miejsca, z przyjaznym personelem gotowym do pomocy oraz życzliwymi mieszkańcami. Okazuje się jednak, że skrywa pewną tajemnicę. Lucjana zaczynają prześladować makabryczne wizje. Zbiega się to w czasie ze śmiercią kilkorga pensjonariuszy. Lucjan będzie musiał ustalić, czy jego wizje są prawdziwe, czy też traci rozum.
Bartosz M. Kowalski zdradził, że rodzice pozwalali mu w dzieciństwie oglądać filmy grozy, a swój pierwszy scenariusz horroru napisał, gdy miał zaledwie trzynaście lat. Do dziś nieustannie i entuzjastycznie swą kinofilską wiedzę pogłębia. "Te filmy nigdy nie powinny udawać czegoś, czym nie są, ponieważ autentyczność w tym gatunku jest kluczowa. Niemniej jednak horror pozwala eksplorować wszelkie emocje. Chciałbym tworzyć horrory przez resztę życia" – przyznał po swym debiucie w rozmowie z „Variety”.
Scenariusz „Ciszy nocnej” powstawał wiele lat. Reżyser pisał go razem z producentką i scenarzystką Mirellą Zaradkiewicz. Na ostatniej prostej dołączył do nich Paweł Maślona („Atak paniki”, „Kos”), którego scenarzyści poprosili o świeże spojrzenie na gotowy już prawie tekst.
- Temat odchodzenia od lat fascynował mnie i przerażał zarazem. Nasz bohater, aktor Lucjan, przeżywa w domu opieki, w którym się znalazł, pewnego rodzaju przygodę, odbywa wędrówkę - mówi reżyser.
- Gdy zaczęliśmy pracować, pomyślałam, że jest to bardzo trudny temat, bo kto się nie boi starości i śmierci? Jednak stworzenie filmu o odchodzeniu z tego świata może zachęcić do otwartej rozmowy i spróbować oswoić nieuniknione - dodaje współscenarzystka.
Kowalski i Zaradkiewicz, przed i w trakcie pisania, spędzali czas w różnych domach opieki. Obserwowali pensjonariuszy, personel, brali udział w zajęciach. Autorzy filmu niezwykłą wagę przywiązywali też do obsady.
- Praca była intensywna, a podejście do niej Anny Nehrebeckiej, Zdzisława Wardejna i Włodzimierza Pressa, a szczególnie Macieja Damięckiego naprawdę mi zaimponowało. Byli zaangażowani w to, co robią i ciekawi rezultatów. To było zresztą dla mnie wielkim przeżyciem, że mogę dyskutować o roli z aktorami, których doskonale pamiętam z dzieciństwa. Naszym asem w rękawie okazał się Maciej Damięcki – wspomina Kowalski.
Macieja Damięckiego nagrodzono pośmiertnie za rolę Lucjana w konkursie Perspektywy podczas ostatniego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Osobnym i skomplikowanym procesem było powołanie do ekranowego życia wygenerowanych cyfrowo potworów. Jak opowiada Kowalski, najpierw powstał opis stworów w scenariuszu, potem szkice na papierze, następnie miniaturowe rzeźby każdej z postaci. Dopiero wtedy można je było zeskanować i rozpocząć pracę nad ich animacją w 3D.
– Nasze całkowicie wygenerowane komputerowo, niezwykłe stworzenia musiały wyglądać wiarygodnie. W żadnym razie nie mogły być niedopracowane, a co gorsza śmieszne, co jak wiemy zdarza się nawet najlepszym, nie tylko w rodzimych filmach. Przez cały czas pieczę nad naszymi komputerowymi bohaterami trzymał supervisor FX Waldek Woźniak, z którym znamy się i pracujemy od czasu „Placu zabaw”. To świetny artysta i fachowiec - podkreśla reżyser.
Film "Cisza nocna" będzie można oglądać od 31 października w krakowskich kinach Mikro i Kijów oraz Cinema City Bonarka, Galeria Kazimierz i Zakopianka.