Kościół pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy to jedna z trzech świątyń stojących w Zawoi. Od blisko dwóch dekad wspólnotą tą rządzi ks. Bogusław Targosz. Co do opinii o nim mieszkańcy wsi są podzieleni. Część uważa go za doskonałego duszpasterza, gospodarza parafii i organizatora. Inni twierdzą, że ksiądz rządzi wspólnotą zbyt „twardą ręką” i zbyt dużą uwagę przywiązuje do spraw materialnych. Jeszcze niedawno nawet przeciwnicy księdza nie byli jednak w stanie nawet pomyśleć, że duchowny mógłby wyciągnąć rękę po coś, co nie należy do niego.
Obraz wart 40 tys. zł
Od listopada zeszłego roku prokuratura w Suchej Beskidzkiej prowadziła wobec księdza postępowanie.
- Osoba prywatna złożyła nam zawiadomienie, że ksiądz miał przywłaszczyć należący do niej, zabytkowy obraz i mimo próśb nie chce go oddać - mówi Stanisława Stanek, szef suskiej prokuratury. - Podjęliśmy temat, a na plebanię do Zawoi wysłaliśmy policję. Okazało się, że obraz tam faktycznie jest. Ksiądz wydał go mundurowym i od tego czasu dzieło przebywa w muzeum na suskim zamku.
Duchownemu postawiliśmy zarzut przywłaszczenia mienia. Jako, że nie był wcześniej karany i przyznał się do winy, postanowiliśmy wystąpić do sądu o umorzenie postępowania.
Faktycznie. Pierwsza i zarazem ostatnia rozprawa ws. proboszcza Targosza odbyła się w środę w suskim Sądzie Rejonowym. W jej trakcie sędzia warunkowo umorzył postępowanie względem duchownego. Obraz natomiast kazał zwrócić mieszkance Zawoi - pani Helenie.
Dała na przechowanie...
Ta jest właścicielem dzieła sztuki, o który toczył się spór. To namalowany w 1830 roku przez żywieckiego artystę Antoniego Chrząstkiewicza olejny obraz przedstawiający chrzest Jezusa w Jordanie.
W rodzinie dzieło jest od kilku pokoleń. Pani Helena jeszcze w latach 90. umieściła religijny artefakt na ołtarzu małej zawojskiej kapliczki nazywanej „Zbójecką”.
Do położonego na uboczu budynku przychodziła modlić się jej rodzina.
... to trwało 17 lat
W 2001 roku kaplica była jednak zrujnowana i czekał ją remont. Proboszcz Targosz, wówczas bardzo zaprzyjaźniony z góralką, dostał wówczas dzieło na przechowanie na czas prac budowlanych. Gdy te się skończyły, pani Helena przyszła po „Chrzest Jezusa”. Zamiast oryginału, dostała jednak kopię.
Przez kolejne 16 lat prosiła więc księdza o wydanie oryginału (proponowała też, by ksiądz umieścił go w kościele, zamiast trzymać w prywatnych pokojach na plebanii). Wg. jej słów, duchowny zawsze znajdywał jakiś powód, by prośby tej nie spełnić.
Ostatecznie zdesperowana kobieta wraz z synem wystąpiła więc na drogę sądową.
Wieś podzielona
Zawojanie stojący w sporze po stronie rodziny pani Heleny sugerują, że ksiądz przetrzymywał wart sporo pieniędzy obraz, by go sprzedać. Obrońcy proboszcza przypominają, że „Kaplicę Zbójecką” już dwa razy okradano i ksiądz nie oddając obrazu, zwyczajnie go chronił.
Co na to sam duchowny? Niestety nie udało nam się z nim skontaktować. Nie pojawił się w środę na rozprawie, od kilku dni nie odbiera telefonu.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto