Puchar Świata w Zakopanem. Kubacki zapoluje na hat-tricka, Stocha w końcu opuści pech

Skoczek z Szaflar wygrał dwa konkursy z rzędu i mógł być niepocieszony tylko z jednego powodu – przeszła mu koło nosa premia w wysokości 25 tysięcy euro za zwycięstwo w mini-turnieju Titisee-Neustadt Five. Okazało się bowiem, że najwyższą notę w pięciu seriach (piątkowe kwalifikacje, dwie serie konkursowe w sobotę i dwie serie konkursowe w niedzielę) miał Japończyk Ryoyu Kobayashi.

W decydującej rundzie Japończyk odparł atak Kubackiego, który tracił do niego 2,4 pkt. Kobayashi uzyskał 134 metry, a Polak skoczył pół metra krócej. Ostatecznie Japończyk wyprzedził Polaka o 5,4 punktu.

Kubacki niespecjalnie się tym zmartwił. - Tyle mu podatku naliczą, że tam mu i tak nic z tego nie zostanie - skomentował zdobycz Kobayashiego dla skijumping.pl.

Stawka jednak rośnie, bo celem obu zawodników jest Kryształowa Kula. Kubacki będzie polował w Zakopanem na trzecie zwycięstwo z rzędu. Taki hat-trick byłby wielkim wyczynem.

Na drugim biegunie w Titisee-Neustadt był Kamil Stoch.

- Kamil miał strasznego pecha w obu rundach, w drugiej rundzie bardziej – komentował Doleżal. - Ciężko to wytłumaczyć, ale tak było. Trudno, jedziemy dalej, teraz Zakopane. Nie może tak dalej być, na pewno będzie bardziej pozytywnie. Kamil oddał dwa dobre skoki i z tego powinniśmy się cieszyć.

Kamil Stoch tuż po konkursie w Titisee-Neustadt poszedł oglądać mecz Liverpoolu z Manchesterem United. Próbował nawet zainicjować doping dla swojej ulubionej drużyny piłkarskiej, lecz polska publiczność pod skocznią w Niemczech nie bardzo zrozumiała tę fascynację zakopiańczyka drużyną angielskiej Premier League. – Trudno – śmiał się skoczek.

Stoch ma wielkie szanse na odbudowanie się już w Zakopanem, natomiast takich nadziei nie budzi postawa Macieja Kota. - Staramy się coś zrobić, zmieniliśmy system, porozmawialiśmy z Maćkiem i idziemy dalej – kwituje czeski trener kadry.

Sportowy24.pl w Małopolsce