W ubiegły czwartek, jak co miesiąc, zebrała się w Wadowicach Rada Miejska. Mieszkańców zbulwersował jej rekordowy krótki przebieg.
Zaczęło się od tego, że grupa sześciu radnych opozycyjnego klubu, skupionych wokół radnego Mateusza Klinowskiego, zgodnie z przepisami, zwołała na ten dzień nadzwyczajną sesję.
W jej programie były zaledwie dwa punkty. Pierwsza to zmiana uchwały rady z 2005 r. w sprawie określenia zasad nabycia, zbycia i obciążania nieruchomości gruntowych. Zdaniem opozycyjnych radnych, zmiana ta uniemożliwiłaby burmistrzowi Bartoszowi Kalińskiemu sprzedaż lub oddanie w dzierżawę miejskiego parkingu. Ich zdaniem, skorzystać na tym mogłyby konkretne firmy a nie gmina.
Drugim punktem obrad miało być przyznanie dotacji dla Ochotniczej Straży Pożarnej w Gorzeniu Dolnym, której prezesem jest właśnie jeden z opozycyjnych radnych Paweł Krasa.
Pozostali radni uznali jednak, że nie ma powodów, by już teraz się tym zajmować. Chcieli jak najszybciej zakończyć tę sesję i to im się udało. - Obie sprawy nie mają też charakteru pilnego - tłumaczył burmistrz Bartosz Kaliński.
Kluby radnych PiS i "Razem dla mieszkańców gminy Wadowice" w sile 12 osób przegłosowały zakończenie sesji już na samym jej początku. Tylko sześciu radnych głosowało za jej kontynuowaniem. Wynik głosowania był więc przesądzony. Zgodnie z prawem samorządowym brak porządku obrad uniemożliwia dalsze prowadzenie sesji, a nikt poza wnioskodawcą zwołującym sesję nadzwyczajną nie może go zmieniać. Radni mają więc tylko możliwość przyjąć ten porządek obrad albo odrzucić.
- W takim razie porządek obrad nie został przyjęty i nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować za udział w sesji - ogłosił przewodniczący Rady Miejskiej Wadowic Piotr Hajnosz, który zakończył obrady. Po jego słowach radni rozeszli się do domów.
Zbulwersowało to mieszkańców Wadowic, którzy wyliczyli, że radni pracowali tego dnia wyjątkowo krótko bo, sesja trwała zaledwie 170 sekund.
- Mogliby chociaż poudawać dla zachowania pozorów, że interesują ich sprawy gminy. Śledziłem obrady w internecie i była to jakaś parodia. Najgorzej, że pewnie za to należy im się wynagrodzenie - denerwuje się Maciej Kowalczyk.
Sprawdziliśmy. Za rekordowo "krótką" pracę radnym Wadowic rzeczywiście należy się dieta, ale nie do końca tylko za te obrady.
W Wadowicach dieta radnego wypłacana jest w formie ryczałtu. Aktualnie jest to 600 złotych „na rękę” miesięcznie.
- W gminie Wadowice diety radnych są ryczałtowane. Nie dostajemy pieniędzy za konkretne sesje, tylko co miesiąc, w którym średnio odbywa się jedna sesja. Dieta ta jest natomiast zmniejszana za nieobecności - potwierdza przewodniczący Piotr Hajnosz.
Jedna nieobecność radnego na sesji skończy się dla niego ubytkiem trzydziestu złotych w portfelu, a każda kolejna to odpowiednio: 60, 90 zł i tak dalej. Wystarczy jednak szybko zakończyć ledwo co rozpoczętą sesję, by nie stracić tych pieniędzy.
- Bon turystyczny powiat oświęcimski. Tu wydasz 500 plus na wakacje!
- Wadowice. Konkurs jedzenia kremówek obrazi katolików?
- Pustynia Błędowska przyciąga piękne kobiety [GALERIA]
- Papamobile rozebrano na części, ale oni poskładali go na nowo [ZDJĘCIA]
- Znaleziono masowe groby nad Sołą w Oświęcimiu
- Przez kopalnię trzęsie się ziemia. Ludzie boją się o domy
FLESZ - Płaca minimalna znowu w górę?
