Niedźwiedź, który został zarejestrowany przez fotopułapkę jest młodym osobnikiem. Dzięki obserwacji leśników ustalono, że na terenie Beskidu Sądeckiego pokazują się dwa młode misie, podejrzewają, że jest też trzeci. Niedźwiedź widziany w Rytrze, znajdował się w linie prostej w oddaleniu około kilometra od najbliższych zabudowań. Jednak Stanisław Michalik nie widzi potrzeby siania niepotrzebnej paniki wśród mieszkańców, ani umieszczania tablic ostrzegawczych.
- Niedźwiedzie przemieszczają się po naszym terenie co roku, wywoływanie paniki raczej nie ma sensu. Niedźwiedzie, które są stale na danym terenie mogą być niebezpieczne, natomiast do nas przychodzą i odchodzą. Nie jestem do końca przekonany, czy rozmieszczanie tablic ostrzegawczych jest dobrym rozwiązaniem, bo nigdy nie wiadomo kiedy niedźwiedzie stąd odejdą - tłumaczył Michalik.
Najważniejszy jest zdrowy rozsądek oraz to, aby ludzie poruszali się po wyznaczonych szlakach.
-Są miejsca często odwiedzane przez człowieka, niedźwiedzie wyczuwają jego zapach, wiadomo że niedźwiedź nie jest gatunkiem, który panicznie boi się człowieka, ale unika takich miejsc. Kluczową sprawą jest trzymanie się wyznaczonych ścieżek - mówił Stanisław Michalik.
Czytaj także: Beskid Sądecki. Niedźwiedzie szukają nowego terytorium. Podchodzą bliżej domów
Niedźwiedź od kilku miesięcy jest bywalcem Beskidu Sądeckiego, informacje oraz nagrania wideo czy zdjęcia misia wywołują poruszenie wśród sądeczan, jednak jak zauważa nadleśniczy z Piwnicznej-Zdroju większym zagrożeniem dla człowieka jest samica dzika z młodymi.
- Kontakt z matką małych dzików może być niebezpieczny, jeśli człowiek nieroztropnie wejdzie jej w drogę - mówi nadleśniczy.
