https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sądecczyzna: strach przed dzikimi zwierzętami

Iwona Kamieńska
archiwum
Mieszkańcy przysiółków podsądeckich wsi, których gospodarstwa stoją nieopodal lasów mają problem - leśne zwierzęta są coraz częstszymi gośćmi na ich polach i w ogrodach.

Zobacz także: Kompletnie pijana matka 'opiekowała się' 11-miesięcznym dzieckiem

Dziki pustoszą pola ziemniaków, sarenki podjadają buraki i fasolę, kozły oznaczają swój teren rogami niszcząc drzewa w sadach. Nawet na łąkach widać szkody powstałe w wyniku poszukiwania przez leśną zwierzynę przysmaków w tym pędraków chrabąszczy majowych.

- Jelenie i sarny podchodzą u nas pod same drzwi. Nie boją się ani ludzi ani psów. Nie byłoby większego problemu, gdyby nie czyniły przy tym szkód, ale całe uprawy niszczą - żali się pani Krystyna z barcickiego przysiółka Facimiech.

Jak mówi internautka - identyczny kłopot ma wielu jej sąsiadów.

- Są specjalne preparaty, które odstraszają zwierzynę, można je kupić w Starym Sączu w sklepie myśliwskim, ale nas nie stać na regularne zakupy takich specyfików. Opakowanie kosztuje około dwustu złotych - dodaje kobieta.

Zastępca starosądeckiego nadleśniczego Stanisław Trąd przyznaje, że to trudny czas i dla ludzi i dla różnej leśnej zwierzyny.

- Problem bierze się między innymi stąd, że w lesie o tej porze roku bywa większy ruch niż na polach uprawnych, które latem są dla zwierząt oazą spokoju. Dlatego trudno zatrzymać zwierzynę w lesie, gdzie roi się od turystów, grzybiarzy, zbieraczy borówek a nawet motorów czy quadów nielegalnie tam jeżdżących. Poza tym w pobliżu gospodarstw łatwiej o atrakcyjne pożywienie. To także kusi zwierzęta - tłumaczy zastępca nadleśniczego

Radzi, aby każdą szkodę zgłaszać do nadleśnictwa albo do koła łowieckiego - w zależności od tego, kto w zakresie łowieckim gospodarzy terenem w którym doszło do zniszczeń.

Każda szkoda zostanie oszacowana i rolnicy dostaną rekompensaty za straty w uprawach powstałe w wyniku wizyty gości z lasu.

- W urzędach gmin można dowiedzieć się kto na danym terenie dokonuje szacunków szkód i gdzie należy ubiegać się o odszkodowanie, czy u nas czy w kołach łowieckich. Co ważne potrzebny jest pisemny wniosek - dodaje Stanisław Trąd.

Sam był kilka dni temu świadkiem popasu leśnego kozła między dwoma domami. Zwierzę nie zareagowało nawet na głośną rozmowę ludzi stojących nieopodal.

- Zimą, gdy w lasach zrobi się spokojniej, dziki sarny i jelenie wrócą "do siebie" tym bardziej, że obficie obrodziły nasiona buka, które także są ich przysmakiem - mówi.

Dzika zwierzyna nadmiernie oswojona z obecnością człowieka składa wizyty nie tylko w obejściach mieszkańców wiosek. Internauci donoszą o lisach i sarnach odwiedzających w poszukiwaniu smakołyków także miejskie osiedla.

"Miastowi" nie liczą strat w uprawach, a niektórzy przekonali się, że leśni goście bywają nawet pożyteczni.

- Od kiedy zaczęły się u nas pojawiać lisy, które z upodobaniem buszują po śmietnikach, skończył się problem ze szczurami i innymi gryzoniami, bo to lisi przysmak, a poza tym liski nie gardzą padliną, więc bywają u nas nawet bardzo pożyteczne - cieszy się pan Zygmunt z położonego nad Dunajcem osiedla Wólki.

Sprawdź aktualny rozkład jazdy PKP Kraków

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
mk
Kolejne marnowanie publicznych pieniędzy. Za co nalezy sie odszkodowanie? za to ze ktos wybudował się pod lasem? A czego sie tam spodziewał? Odszkodowanie mozna wypłącac jesli dzikie zwierze wyrzadzi szkody tam gdzie sie nikt nie spodziewa jego obecności, ale zeby wypącac komus kto mieszka po lasem to już głupota.

W londynie bez problemu mozna spotkac lisa, w miescie 15 milionowym, a tu sensacja ze na wolkach ktos widzial lisa :)
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska