Zobacz także: Kompletnie pijana matka 'opiekowała się' 11-miesięcznym dzieckiem
Dziki pustoszą pola ziemniaków, sarenki podjadają buraki i fasolę, kozły oznaczają swój teren rogami niszcząc drzewa w sadach. Nawet na łąkach widać szkody powstałe w wyniku poszukiwania przez leśną zwierzynę przysmaków w tym pędraków chrabąszczy majowych.
- Jelenie i sarny podchodzą u nas pod same drzwi. Nie boją się ani ludzi ani psów. Nie byłoby większego problemu, gdyby nie czyniły przy tym szkód, ale całe uprawy niszczą - żali się pani Krystyna z barcickiego przysiółka Facimiech.
Jak mówi internautka - identyczny kłopot ma wielu jej sąsiadów.
- Są specjalne preparaty, które odstraszają zwierzynę, można je kupić w Starym Sączu w sklepie myśliwskim, ale nas nie stać na regularne zakupy takich specyfików. Opakowanie kosztuje około dwustu złotych - dodaje kobieta.
Zastępca starosądeckiego nadleśniczego Stanisław Trąd przyznaje, że to trudny czas i dla ludzi i dla różnej leśnej zwierzyny.
- Problem bierze się między innymi stąd, że w lesie o tej porze roku bywa większy ruch niż na polach uprawnych, które latem są dla zwierząt oazą spokoju. Dlatego trudno zatrzymać zwierzynę w lesie, gdzie roi się od turystów, grzybiarzy, zbieraczy borówek a nawet motorów czy quadów nielegalnie tam jeżdżących. Poza tym w pobliżu gospodarstw łatwiej o atrakcyjne pożywienie. To także kusi zwierzęta - tłumaczy zastępca nadleśniczego
Radzi, aby każdą szkodę zgłaszać do nadleśnictwa albo do koła łowieckiego - w zależności od tego, kto w zakresie łowieckim gospodarzy terenem w którym doszło do zniszczeń.
Każda szkoda zostanie oszacowana i rolnicy dostaną rekompensaty za straty w uprawach powstałe w wyniku wizyty gości z lasu.
- W urzędach gmin można dowiedzieć się kto na danym terenie dokonuje szacunków szkód i gdzie należy ubiegać się o odszkodowanie, czy u nas czy w kołach łowieckich. Co ważne potrzebny jest pisemny wniosek - dodaje Stanisław Trąd.
Sam był kilka dni temu świadkiem popasu leśnego kozła między dwoma domami. Zwierzę nie zareagowało nawet na głośną rozmowę ludzi stojących nieopodal.
- Zimą, gdy w lasach zrobi się spokojniej, dziki sarny i jelenie wrócą "do siebie" tym bardziej, że obficie obrodziły nasiona buka, które także są ich przysmakiem - mówi.
Dzika zwierzyna nadmiernie oswojona z obecnością człowieka składa wizyty nie tylko w obejściach mieszkańców wiosek. Internauci donoszą o lisach i sarnach odwiedzających w poszukiwaniu smakołyków także miejskie osiedla.
"Miastowi" nie liczą strat w uprawach, a niektórzy przekonali się, że leśni goście bywają nawet pożyteczni.
- Od kiedy zaczęły się u nas pojawiać lisy, które z upodobaniem buszują po śmietnikach, skończył się problem ze szczurami i innymi gryzoniami, bo to lisi przysmak, a poza tym liski nie gardzą padliną, więc bywają u nas nawet bardzo pożyteczne - cieszy się pan Zygmunt z położonego nad Dunajcem osiedla Wólki.
Sprawdź aktualny rozkład jazdy PKP Kraków
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**