Goście z miasta nad Dunajcem podrażnieni ostatnią porażką z Zagłębiem II Lubin (tymczasowym szkoleniowcem był Janusz Świerad zastępując zwolnionego Tomasza Kafarskiego) chcieli pokazać na Górnym Śląsku, że jeszcze zbyt wcześnie na to, by skreślać Sandecję.
W 11. minucie próba Gołębiowskiego powędrowała nad poprzeczką. Kilka minut później Kowalik uratował sądeczan wybijając piłkę spod nóg będącego na dobrej pozycji rywala. W kolejnych minutach strzały Kiebzaka i Guilherme albo mijały cel, albo radził sobie z nimi Sokół. Jeszcze w samej końcówce tej części spotkania golkiper sądeczan intuicyjnie poradził sobie z groźnym uderzeniem rywala – Paweł Sokół zdołał odbić futbolówkę zmierzającą między słupki.
W drugiej odsłonie meczu na boisku, wbrew oczekiwaniom, nie działo się zbyt wiele. W 69. minucie z dystansu przymierzył Kwietniewski, ale Drazik choć nie bez problemów, poradził sobie z jego strzałem. Dziesięć minut później sądeczanie po kontrze znów zagrozili bramce GKS – aktywny Kwietniewski dośrodkował piłkę na głowę Masa, a ta po rękach golkipera jastrzębian wyszła na rzut rożny.
Już w doliczonym czasie miejscowi mieli świetną szansę na wygraną, ale pojedynek z bramkarzem Sandecji przegrał Fietz i niedługo później arbiter odgwizdał koniec spotkania.
GKS Jastrzębie – Sandecja Nowy Sącz 0:0
GKS: Drazik - Boruń, Lech, Rogala, Zacharczenko, Kargul-Grobla - Fietz, Guilherme, Vaz (65 Ali) - Zych (87 Gołuch), Kiebzak. Sandecja: Sokół - Smajdor (60 Bryła), Kowalik, Słaby, Geniec (86 Rutkowski) - Nawotka, Vaclavik (60 Kwietniewski), Gołębiowski, Potoma (86 Marcinho), Talar - Wróbel (31 Mas). Żółte kartki: Fietz, Guilherme, Ali - Gołębiowski, Potoma, Kowalik, Talar. Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław).
