Zwycięstwo na Suchych Stawach jest pierwszym odniesionym w tym sezonie przez Sandecję w meczu wyjazdowym. A mówiąc precyzyjnie: pierwszym odniesionym na innym stadionie niż stadion Garbarni, bo przecież ekipa z Nowego Sącza wszystkie mecze tej rundy rozgrywa na wyjeździe. Także te niby domowe, podejmując przeciwników w Krakowie, na obiekcie Garbarni.
W sobotę 7 października zameldowała się po wschodniej stronie Krakowa. I długo nie zanosiło się na to, że dla Sandecji wydarzy się tu coś fajnego, ewidentnie ekipa Surmy była zdołowana wynikami i ostatnim miejscem w tabeli. Kilka minut przed przerwą straciła bramkę, przegrywała.
- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu, była, no, średnia, bym powiedział. Może Hutnik nie miał aż tak strasznie dużej przewagi, ale był stroną dominującą – analizował szkoleniowiec sądeczan. - Natomiast w przerwie wraz ze sztabem zachowaliśmy spokój. Wiedzieliśmy, że jest jeszcze 45 minut przed nami. I czerwona kartka ustawiła nam mecz, ale też ją sprowokowaliśmy bardzo dobrym, szybkim atakiem. A potem już graliśmy spokojnie, kontrolowaliśmy przebieg meczu, kolejne sytuacje tworzyliśmy. I też trzeba umieć grę w przewadze wykorzystać. My „rozszerzaliśmy” Hutnika, atakowaliśmy bokami, atakowaliśmy środkiem - i stąd zasłużenie zdobyliśmy (zwycięską) bramkę i wygrywamy mecz.
Droga do wyjścia na prostą jeszcze daleka, bo po 12 kolejkach Sandecja ma zaledwie 8 punktów i stratę pięciu „oczek” do najbliższego bezpiecznego miejsca w tabeli. W najbliższy weekend ekipa Surmy będzie miała wolne, bo jej spotkanie z Chojniczanką zostało przełożone – ze względu na powołanie zawodnika gości Andriasa Edmundssona do reprezentacji narodowej (Wysp Owczych). Nowy termin spotkania Sandecja – Chojniczanka to środa 18 października, godz. 14, na stadionie Garbarni w Krakowie.
