Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siostra Benedykta: Życie w zakonie to nieustająca przygoda

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
Zakonnica, blogerka, pisarka, reżyserka spektakli teatralnych dla młodzieży, dominikanka, siostra Benedykta Karolina Baumann
Zakonnica, blogerka, pisarka, reżyserka spektakli teatralnych dla młodzieży, dominikanka, siostra Benedykta Karolina Baumann Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Kiedy założyła habit, poczuła się sobą. Zakonnica, blogerka, pisarka, reżyserka spektakli teatralnych dla młodzieży, dominikanka, siostra Benedykta Karolina Baumann. Benia. Zakonnica bez przebrania.

FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek

Śmieje się głośno i zaraźliwie, w trakcie rozmowy deklamuje wiersze i nie są to religijne utwory, a Mickiewicz, bo zanim została zakonnicą, siostra Benedykta skończyła polonistykę na UJ. Spod welonu wystaje jej niesforny kosmyk długich włosów - zapuszcza, by oddać na peruki dla tych, którzy nie mogą odgarniać z twarzy własnych kosmyków. Zanim zaczniemy rozmowę, siostra Benedykta pozuje do zdjęć, które dołączymy do opowieści o niej. Zakonnica ustawia się do zdjęć jak zawodowa modelka, nic dziwnego, aktorstwo ma w genach - po rodzicach.

Łamie wszystkie stereotypy na temat zakonnic - nie tylko ode mnie usłyszała taki komentarz.

- Jeśli spotykam smutną i cierpiącą siostrę zakonną, to znaczy, że ona przeżywa jakiś problem, bo człowiek, który jest na swoim miejscu, jest szczęśliwy - mówi siostra Benedykta. - I nie chodzi o naiwny infantylizm czy wesołkowatość. Czuję się sobą w pełni, czuję się kobietą. Jestem spełniona idąc przez życie z Bogiem, któremu służę - to mi daje radość.

Pasje siostry Benedykty

Pasja to słowo klucz w tej opowieści.

- Jestem w zakonie założonym przez św. Dominika. Charakteryzowała go pasja i skłonność do ryzyka w życiu z Bogiem. Właśnie docieranie z Bogiem do ludzi, niekoniecznie utartymi ścieżkami, najbardziej fascynuje mnie w zakonie, który wybrałam - mówi siostra Benedykta.

Na co dzień uczy religii w kłodzkim liceum, ale pasja i „wewnętrzne ADHD”, jak nazywa swoją energię siostra Benia, nie pozwalają jej na tym poprzestać. Są więc i pasje: teatr, literatura i ludzie. Zresztą, ona sama przyznaje, że przez sztukę najłatwiej jej mówić o Bogu. A do młodych trzeba mówić ich językiem - jest więc grupa teatralna i blogowanie.

Pasję do teatru ma w genach po rodzicach, aktorach teatralnych. Kiedyś sama chciała zostać aktorką, ale trwało to tylko przez chwilę, wielogodzinne próby do roli nie pasują do jej temperamentu. Jednak pasja do teatru i literatury pozostała, a jej efektem najpierw studia polonistyczne, potem wyreżyserowane spektakle, dwie powieści i całkiem sporo wierszy.

Lubi mówić, że jest dowodem na to, że Pan Bóg ma poczucie humoru.

- Moje życie jest pełne paradoksów: jestem głośna, a żyję w miejscu, które kojarzy się z ciszą i kontemplacją. Wciąż się zakochiwałam, a zostałam wezwana do tej największej miłości. Jestem indywidualistką, a muszę się liczyć z zasadami życia zakonnego, które mnie trochę „temperują”, ale też inspirują do pracy nad sobą.

Jak Karolina została Benedyktą

Katoliczką stała się późno. Gdy mama grała w teatrach poza Krakowem, Karolinę wychowywała babcia, która była Świadkiem Jehowy.

- Świadkowie Jehowy to są ludzie niesamowicie uczciwi, ale ta uczciwość wynika z lęku. Ich wiara oparta jest na strachu, a nie na miłości - mówi siostra Benedykta. Po śmierci babci duchowe poszukiwania zaprowadziły ją do sekty hinduistycznej.

- Któregoś razu mama zmęczona odbywającym się w naszym domu spotkaniem medytacyjnym, wyszła na wieczorny spacer. Tak trafiła do kościoła dominikanów na Stolarską, a potem na rekolekcje dominikańskie do Białki Tatrzańskiej.

Karolina pojechała razem z mamą, żeby zobaczyć, w co wierzy 90 proc. Polaków i jak wygląda msza św. Tylko tyle. - Nikt nie próbował nawracać, namawiać, straszyć piekłem. To mnie zafascynowało. Pierwsze skojarzenia, jakie wówczas miałam z Kościołem Katolickim to wolność. Do dziś tak czuję, że nic nie muszę, ale mogę - przyznaje zakonnica.

Miała 22 lata, gdy w Wielki Czwartek przyjęła u dominikanów sakrament Pierwszej Komunii. Dwa lata później była już w zgromadzeniu. Potem lata formacji duchowej i śluby wieczyste. Dziś siostra Benedykta jest zakonnicą z dwudziestoletnim stażem.

Czy życie zakonne jest trudne? - pytam. A życie matki trójki dzieci jest łatwe? Każda droga życiowa wiąże się z przekroczeniem siebie, a życie w zakonie to nieustająca przygoda.

Zwątpienia? - Każdy je ma. Ja też, ale wiem, że nie jestem sama. Na tym polega wiara. To nie jest czucie, bo Pan Bóg to nie perfumy, to świadomość, że on ze mną jest - to mi pomaga pokonać lęki i zwątpienia.

Zakonnica bez przebrania

Bohaterka popularnego na początku lat 90. filmu „Zakonnica w przebraniu” chroni się przed grożącym jej niebezpieczeństwem w zakonnym habicie. Siostra Benedykta nazwała swojego bloga, na którym pisze o życiu, teatrze, literaturze i, oczywiście, o Bogu „Zakonnica bez przebrania”.

- "Bez przebrania" w tytule tej strony oznacza autentyczność. Bo taka staram się być - tłumaczy. - Założyłam habit i poczułam się sobą.

Od czterech lat mieszka w Kłodzku, to jej ósma placówka, ale siostra Benia lubi zmiany.

Codzienne życie zakonne to pobudka o piątej rano, dla niej to środek nocy, nigdy nie była rannym ptaszkiem. Najpierw kawa, potem wspólne modlitwy, od których siostry zaczynają dzień i praca - siostra Benedykta uczy religii w liceum. Po obiedzie jest chwila dla siebie, potem znowu wspólne modlitwy, kolacja. Dzień kończy się w okolicy 20. Pomiędzy te codzienne zajęcia siostra Benia wciska jeszcze blogowanie i pracę nad powieściami. Chwile na bloga najczęściej znajduje podczas „okienek” między lekcjami, przed pracą. Pisanie książek najsprawniej idzie w wakacje.

Życie to jest teatr

Kiedy Karolina miała 8-9 lat zamieszkała w Sosnowcu, jej mama grała w tamtejszym teatrze. Podstawówka znajdowała się w sąsiedztwie teatru, czas po szkole spędzała więc za kulisami. Dziś mówi, że to najpiękniejszy okres jej dzieciństwa. To wówczas przyszła myśl, by zostać aktorką. Pomysł szybko minął, ale miłość do teatru została. - Nie wyleczyłam się z teatru. To moja kraina czarów. Kolory. Piękne stroje. W liceum nie przegapiłam chyba żadnej krakowskiej premiery teatralnej - wspomina.

W zakonie odkryła talent reżyserski. Tam powstał pierwszy spektakl, w którym także i ona sama zagrała. Obsadziła się w roli diabła. Wkrótce powołała swoją pierwszą grupę teatralną „Światło”. Dziś współsiostry żartują, że Benia zrobi teatr z każdym. Coś w tym jest, bo nawet podczas wizyty w studiu DDTVN przydzieliła role teatralne prowadzącym, zamieniając na chwilę telewizyjne studio w scenę.

- Gdyby nie klasztor, pewnie nigdy bym się nie przekonała, że umiem pisać powieści czy reżyserować spektakle. Myślałam, żeby zostać na uczelni, w Katedrze Oświecenia i Romantyzmu na UJ. Pisałabym książki naukowe.

Dzikie koty Benedykty

Cztery lata w Kłodzku, kilka spektakli, nie tylko religijnych, m.in. musical inspirowany życiem Adama Mickiewicza „Ballada o Mistrzu”, z którym grupa teatralna Dzikie Koty wystąpiła także w krakowskim VI Liceum Ogólnokształcącym im. A. Mickiewicza, w którym przed laty siostra Benia zdawała maturę. W repertuarze Dzikich Kotów było także „Wesele” Wyspiańskiego w reżyserii siostry Beni. Spektakl okazał się hitem, a na Przeglądzie Teatrów Amatorskich „Kurtyna” w Gdyni zdobył Złotą Kurtynę.

Próby do ostatniego spektaklu „Miłość zmartwychwstała” opowiadającym historię dominikanki Julii Rodzińskiej zakończyły się tuż przed pandemią. Udało się wystawić dwa przedstawienia, ale dziesięć kolejnych trzeba było odwołać. Siostra Benedykta z niecierpliwością czeka na dzień, kiedy jej Dzikie Koty znowu staną na scenie.

Dziś o zakonnicy - reżyserce jest głośno, a młodzi aktorzy zgłaszają się do grupy teatralnej zanim staną się uczniami liceum, ale kilka lat temu nie było łatwo zachęcić ich do teatru. - Gdyby nie współsiostry i mama, pewnie bym odpuściła - mówi. Skojarzenie: „zakonnica - jasełka”, siostra Benedykta przełamała spektaklem „Portret kobiecy” na podstawie poezji Osieckiej i Szymborskiej. To miał być spektakl „na rozgrzewkę”, a okazało się granym wielokrotnie hitem.

Niebo w kolorze popiołu

Wiosną ukazała się druga powieść siostry Benedykty, „Niebo w kolorze popiołu” o błogosławionej siostrze Julii Rodzińskiej. - Opowieść o życiu dominikanki zaliczonej do 108 męczenników II wojny światowej to historia o fantastycznej kobiecie, która wszędzie dostrzegała człowieka, pełniła dzieło miłosierdzia w miejscu, w którym zapomniano co to jest miłosierdzie - mówi siostra Benedykta.

Historia zakonnicy żyjącej podczas II wojny światowej to powieść na faktach. Praca nad powieścią była żmudna, nie zostały żadne kroniki klasztorne, listy siostry Julii, nie ma żadnych zapisków, dzienniczka duchowego.

Ale siostra Benedykta nie jest debiutantką literacką, ma już na koncie powieść „Na końcu schodów. Opowieść o Matce Kolumbie Białeckiej założycielce dominikanek”. Teraz po głowie chodzi jej już kolejny pomysł na powieść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska