FLESZ - Delmikron – czy może dojść do podwójnego zakażenia?

Przed Sądem Okręgowym w Krakowie o sprawie opowiadał jeden z szefów oszukanej firmy z branży nieruchomości. Szymon K. nie krył, że przez kilka lat nie było zastrzeżeń do zatrudnionej od 2009 r. księgowej.
- Darzyliśmy ją zaufaniem - mówił. Firma wynajmowała też kobiecie pomieszczenia, w których miała swoje biuro rachunkowe. Ze słów świadka wynikało, że obsługiwała też restauracje w Krakowie i Polski Związek Motorowy.
O tym, że pracownica może naruszać przepisy prawa, szefowie zorientowali się, gdy wyszło na jaw, że dwa razy wypłaciła sobie podwójne wynagrodzenie, innym razem z pieniędzy firmowych zapłaciła za swój program księgowy. Jej zachowanie wzbudziło czujność szefów firmy, dyskretnie obserwowali pracę i poczynania kobiety.
Kolejnym razem nie byli wyrozumiali, gdy w lipcu 2019 r. w drukarce firmowej odkryto dokumenty i wydruki z konta Katarzyny L. Ich analiza wskazywała, że może dochodzić do przestępstw na szkodę pracodawcy.
- Kilka kwot wzbudziło nasze podejrzenia - nie krył świadek. Poproszono banki o wydruki i otrzymano je od 2013 r. Wtedy wyszło na jaw, że księgowa wykazywała podwójne płatności za wodę, a potem dodatkowo za prąd. Zdublowane nadwyżki przelewała na swoje konto.
- Zaprosiliśmy Katarzynę L. na rozmowę, powiedzieliśmy, iż mamy wiedzę, że kradła i domagaliśmy się wyjaśnień, dlaczego to robiła, i jakie to są kwoty - opowiadał Szymon K. Przyznała się do procederu, ale unikała odpowiedzi, o jaką sumę chodzi. Szefowie wymogli, by podpisała oświadczenie, że dokonywała kradzieży.
- Rzuciła nam wtedy tylko, że potrzebowała pieniędzy i na tym skończyły się jej wyjaśnienia na temat kradzieży - mówił świadek. - Powiedzieliśmy jej, że wylatuje z pracy, umówiliśmy się za kilka dni na kolejną wizytę w biurze, podczas której miała oddać dokumenty, programy księgowe, dostępy do naszych płatników i ZUS. Chcieliśmy się też porozumieć w kwestii spłaty zagarniętych pieniędzy - zeznawał.
Od rozpoczęcia spłaty długu szefowie uzależniali powiadomienie policji. - Z uwagi na wieloletnią współpracę daliśmy szansę Katarzynie L., ale ona w biurze się nie pojawiła na umówiony termin, niejako "na deser" nie oddała nam telefonu służbowego. Nie odbierała już od nas połączeń. Wtedy zawiadomiliśmy organy ścigania - nie krył Szymon K.
Kobieta zniknęła i wyjechała na Majorkę do Hiszpanii. Zabrała też samochód KIA, który był w leasingu i za to miała kolejny zarzut. Do Polski wróciła w 2020 r. Przesłuchana przyznała się do przywłaszczenia sum.
- Myślę, że było to około 500 tys. zł - sama szacowała. Twierdziła, że spodziewała się dużego spadku z Niemiec i pieniądze z firmy "niejako pożyczyła", nim miała dostać majątek z zagranicy. Gdy sprawa wyszła na jaw, tłumaczyła się, że nie dysponuje taką kwotą, by ją oddać.
Z szacunków na potrzeby prokuratury i wyliczeń biegłych wynikało, że przywłaszczyła w latach 2013-2019 ponad 739 tys. zł. Twierdziła, że podpisała oświadczenie dla szefów firmy o kradzieży pieniędzy, ale go wtedy nie czytała. Samochód KIA faktycznie jest dalej w jej dyspozycji, ale został w Hiszpanii, bo nie miała pieniędzy na jego sprowadzenie do kraju. Teraz za swoje sprawki usłyszała wyrok.
- Kiełbasa swojska, pieczona szynka, wędzony boczek prosto od rolnika. Drogo?
- Te znaki zodiaku w 2022 roku czekają wielkie zmiany!
- Wielka aukcja 44 aut odholowanych z ulic. Wiemy, ile zarobiło miasto
- Bajkowy dom w Winiarach. Jest na co popatrzeć!
- Budowa trasy S7. Odcinek Widoma - Kraków zaczyna nabierać kształtów
- Najwięksi płatnicy podatku dochodowego w Krakowie. TOP 30 FIRM 2021