Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmieciowa rozgrywka w pokera ze znaczonymi kartami i jokerem

Daniel Szafruga
Michał Sikora
Pracownicy krakowskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania długo głowili się jaki system naliczania opłat zastosować i ile trzeba z nas zedrzeć, by na śmieciach nie wyszli jak Zabłocki na mydle. Trudno mieć o to pretensje. MPO to nie fundacja dobroczynna, ma zarabiać, bo inaczej będziemy musieli do jej działalności dopłacać. Radni wreszcie wybrali system i stawki, ale teraz zacznie się pokerowa licytacja. Gmina będzie musiała ogłosić przetarg. Wybierze w nim firmę, która od lipca zajmie się wywozem śmieci. Nikt w Krakowie nie bierze pod uwagę, że przetargu może nie wygrać MPO. No bo co począć z milionami złotych zainwestowanymi w urządzenia? Co z pracownikami? Zwolnić?

Problem w tym, że zgodnie z prawem, w przetargu nie może wziąć udziału osoba, przedsiębiorstwo, którzy określali jego warunki. A takimi są ceny i system naliczania opłat. MPO, by nie wpaść w tę pułapkę, powołało spółkę córkę, która w przyszłości ma zająć się wywozem nieczystości. Problem niby z głowy. Tylko że jest to toporne omijanie przepisów, które przed paru laty ochrzczono falandyzacją prawa. Czyli udowodnieniem, że kierowca prowadzący auto był nawalony jak przysłowiowa stodoła, ale jest niewinny, bo nie był pijany tylko miał pomroczność jasną. Co ciekawe, nikt przeciwko temu nie protestuje. Wody w usta nabrali prawnicy, ministrowie, jak i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wszyscy wiedzą bowiem jaka jest stawka. Śmierdząca.

Nie obwiniam tu krakowskiego MPO. Oni muszą tańczyć tak jak im zagra sejmowa orkiestra. A że ta fałszuje, to taniec przypomina podskoki misa na rozgrzanej blasze. Tak się dzieje w całym kraju. Komunalne firmy, zajmujące się wywozem odpadów, zastanawiają się jak nie utonąć w bigosie, który upichcili posłowie i senatorowie, także ci z Małopolski. Ustanowili prawo, a teraz najtęższe prawnicze umysły zastanawiają się jak je obejść, by było tak jak jest. Zgryz mają także prezesi spółdzielni mieszkaniowych, którzy powinny zażądać od lokatorów informacji, ile osób mieszka w danym lokalu. Problem w tym, że nie mają do tego prawa. Idealiści, czyli ludzie naiwni powiedzą, że śmieciowy przetarg musi się odbyć, gdyż wyłoni firmę, która zaoferuje najtańsze usługi. Tyle że przetarg został rozstrzygnięty nim go ogłoszono. Krakowskie MPO radzi, byśmy wypowiedzieli umowy firmie wywożącej nam obecnie śmieci. Ale dotyczy to wszystkich innych firm, poza komunalną.

Zastosowanie się do tej sugestii to ryzykowne posunięcie. Może się bowiem okazać, że któryś z uczestników przetargu zaskarży jego rozstrzygnięcie. Sprawa trafi do sądu, gdzie czas płynie wolno. A my zostaniemy z szybko rosnącą stertą odpadów.

Parlamentarzystom za myślenie nie płacą. To wiemy od dawna. Tylko czy ktoś zastanawiał się, za co właściwie płacimy im pensje, o których wielu z nas tylko śni?

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska