Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stuhr. Jestem twarzą akcji "Rak wolny od bólu"

Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr fot. Andrzej Banaś
W wielu gazetach wciąż pojawiają się Pańskie portrety, też takie, jakby wychodzące z "lustra", jako znak kampanii "Rak wolny od bólu". Już dosyć długo trwa ta akcja popularyzatorska...

Jestem twarzą tej kampanii, więc nic dziwnego, że pojawiam się na różnych łamach i na różnych portretach. A sama ta intensywna akcja trwa od wczesnej wiosny, do końca września. Jeszcze mam we wrześniu zrealizować spot reklamowy na tak samo brzmiący temat "Rak wolny od bólu". Mam już termin zdjęć w Łodzi, więc wszystko biegnie według planu.

Ale przecież nigdy nie dość przypominania i popularyzowania, bo sprawa jest ważna. I zawsze w tym jestem, jako ktoś w pełni wiarygodny, kto to wszystko przeżył osobiście: i chorobę, i ból, i wychodzenie z choroby i bólu. I zgadzam się z tym kimś, kto powiedział, że jest to moja najważniejsza rola do odegrania. A cała kampania społeczna, której patronuje sejmowa komisja zdrowia, trwa nieprzerwanie. Celem jest przekonanie wszystkich, że ból nie musi towarzyszyć chorobom nowotworowym, bo można go zwalczać przy pomocy leków antybólowych, nawet tych opioidowych, niechętnie zapisywanych przez lekarzy, w obawie przed tym, że się chorzy uzależnią. Tymczasem - łatwiej się walczy z wszelką, najgorszą nawet chorobą, gdy nie boli. Więc akcja trwa.

Ale niezależnie od tej akcji, inne kampanie i sprawy też istnieją. A ja się cieszę, że nasza siedziba, ośrodek Unicornu w Krakowie, przy ul. Zielony Dół 4, którą otwieraliśmy w 2014 roku, także działa i ma swoje osiągnięcia. Zakończyła się pierwsza edycja studiów podyplomowych "Psychoonkologia w praktyce klinicznej". Mamy świetny i oddany zespół lekarzy, psychologów, ludzi, którzy się tu szkolą i równocześnie pracują.

Kilka tygodni temu przeżyliśmy miłą wizytę, bo pani premier, przy okazji pobytu w Małopolsce, wyraziła chęć, żeby spotkać się z nami, tzn. z Unicornem, w tejże właśnie naszej siedzibie, czyli przy ul. Zielony Dół 4.

Razem z moją żoną zostaliśmy specjalnie zaproszeni jako ambasadorowie Unicornu. Oprowadzaliśmy więc panią Kopacz i wojewodę Millera, który się tym wszystkim trochę chwalił. I miał rację, bo przecież u początków była jego decyzja, by oddać nam ten budynek do wyremontowania i zorganizowania wszystkiego. Pani premier podzieliła się z nami pomysłami na finansowanie Centrum Psychoonkologii i rozwój psychoonkologii w Polsce.

Nie dostaniemy oczywiście bezpośrednio środków do ręki. Przejdą one przez wojewodę i poprzez rozpisany konkurs. Tak już musi być.

Ale też jesteśmy ośrodkiem szczególnym. Nie ma drugiej takiej organizacji w Małopolsce. To jest nasz wyróżnik. A to, co już sobie wypracowaliśmy - i to, co dostajemy, to jest dla nas ratunek i pewność, że możemy spokojnie prowadzić działalność do końca roku.

A potem? Okazało się, że są pewne "furtki", bo jest np. narodowy fundusz walki z rakiem i my możemy się w to wpisać. Mamy nawet taką szansę, aby się stać pilotażowym ośrodkiem dla psychoonkologów. Zaczęliśmy już to zresztą robić jako studia dla studentów medycyny w ramach praktyk. A możemy się w ogóle przekształcić w ośrodek pilotażowy, który kształci psychoonkologów. Mamy na to środki, mamy pomieszczenia, mamy ludzi, więc nie będzie to przypadkowe…

Nawet wizyta u nas pani premier nie była przypadkowa. Zresztą sama mnie o to poprosiła: - Panie Jerzy - powiedziała - czy pan może wyjść do dziennikarzy i im to wyjaśnić? I ja wyszedłem. I na końcu powiedziałem tak: - Od kilku lat zajmuję się tą działalnością.

Staram się zdobywać środki na ten ośrodek, staram się dotrzeć do jak największej liczby ludzi władzy, ministrów, posłów... Ta wizyta teraz, to jest pierwsza pozytywna odpowiedź i znak, że strona rządowa mnie wysłuchała i chce mi wyjść naprzeciw. I to jest prawda.
A że dzieje się to w takim okresie, właśnie wyborczym, jak natychmiast ktoś skomentował? To przecież ja nie biegałem za panią premier, nie ściągałem jej tutaj. Sama chciała przyjść. Z rzeczywistego zainteresowania. To ja miałem się wypiąć? I tak jak prezydent, nie wpuścić jej za drzwi, czy może powiedzieć: przepraszam, ale ja czekam na nową panią premier?

Tak byłoby dobrze? Ale pani Szydło i tak nie przyjdzie do nas, bo ośrodek jest ślicznie wyremontowany. Nie mogłem w przewidywaniu upodobań pani Szydło zostawić dla niej jakiegoś kawałeczka efektownej ruinki. Wtedy by na pewno przyszła! Wtedy mogłaby przecież powiedzieć, jak to wojewoda Miller w nieodpowiedzialne ręce oddał takie bogactwo… A tak, gdy wszystko jest ślicznie wyremontowane, to już nie ma o czym mówić? Nie żartujmy!

Notowała: Maria Malatyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska