Zapewniają pomyślność w nowym roku - tak o winogronach mówią Hiszpanie. W Murcji i Katalonii, Aragonii, Alicante oraz Andaluzji. Wszędzie. Jednak, aby wydobyć ich niezwykłą moc, gron musi być dwanaście, a zjeść je trzeba w sylwestrową noc. Dwunaste z wybiciem ostatniej sekundy starego roku.
Moc winogron
Choć Hiszpania to gorącokrwisty kraj, a sylwester, sprzyja hucznej zabawie, ostatnie sekundy starego roku upływają tutaj właściwie w ciszy.
W tym czasie wszyscy, jak kraj długi i szeroki, bez względu na podziały polityczne i regionalne, płeć oraz wiek, pilnie liczą do 12, a miliony „winogron szczęścia” szybko znikają, najczęściej w rytm telewizyjnej transmisji z madryckiego Puerta del Sol, jednego z najważniejszych placów hiszpańskiej stolicy. Tego dnia także jednego z najbardziej zatłoczonych miejsc na świecie.
Grona powinny być umyte, obrane i bez pestek. Dobrze też, gdy są starannie ułożone (można nabyć nawet specjalne zestawy „szczęścia”). - Tak mówią „ortodoksi”. Spokojnie można rwać prosto z kiści - śmieje się Maria, nasza sąsiadka. Do Madrytu przyjechała z Kordoby. - Jednak do buzi grona trzeba wkładać jedno za drugim. Zjadamy je zaś pojedynczo, albo wszystkie razem. Jedni robią to na stojąco, są i tacy, którzy - jak dawna tradycja nakazuje - próbują znaleźć miejsce siedzące, nakrywając jednocześnie głowę i krzyżując nogi - zaznacza. Komu uda się sprostać temu niełatwemu zadaniu, przed tym dwanaście pomyślnych miesięcy.
W połykaniu winogron Hiszpanom dzielnie sekundują - mniej lub bardziej tradycyjnie - miliony turystów. Dlaczego? - Niezwykła jest moc tych niewielkich gron - twierdzi bardzo poważnie Ingrid. - Dwanaście miesięcy temu byłam w Walencji. Pomyślałam wtedy, że kolejny Nowy Rok chciałabym powitać w Madrycie, już z narzeczonym. I oto jestem. Nie sama… - dodaje, wtulona w potężne ramiona Jerzego.
- Nochevieja to nie tylko świetna zabawa, tłum, gwar i hałas oraz strumienie szampana, ale także magia - zapewnia Anita, przyjaciółka Ingrid. I przypomina, że tego dnia dobrze mieć na sobie czerwoną bieliznę. Dlaczego akurat czerwoną? - Łatwiej nam będzie znaleźć miłość życia - podkreśla, zerkając wymownie na parę swoich przyjaciół. - Ingrid znalazła - dodaje z uśmiechem. I nie ukrywa, że dzisiaj właśnie ma czerwoną bieliznę...
Nie tylko bielizna
Jeżeli brakuje nam pieniędzy, szukamy szczęścia w biznesie, pragniemy nabyć większy dom lub nowy luksusowy samochód, to w sylwestra powinniśmy się ubrać na żółto. I oczywiście nie ma przeciwwskazań, aby połączyć czerwoną bieliznę z żółtym strojem. - Ten kolor przynosi powodzenie i dobrobyt. To już przez wieki sprawdzone - twierdzą Hiszpanie. Nic więc dziwnego, że w sylwestrowy wieczór i pierwszy dzień nowego roku wielu wygląda jak żółte kanarki.
Dobrobyt zapewnią nam również pieniądze schowane w butach. Musimy jednak pamiętać o tym, aby włożyć je tam koniecznie przed zjedzeniem tradycyjnych dwunastu winogron!
Na zapewnienie pomyślności finansowej oczywiście są też inne, mniej kłopotliwe, sposoby. Do kieliszka z cavą, którą wzniesiemy sylwestrowo-noworoczny toast, wystarczy włożyć złoty pierścionek, kolczyki, bransoletę, albo naszyjnik. - Trzeba tylko uważać podczas toastu, bo może nie będziemy mieli problemów finansowych w nadchodzącym roku, ale zdrowotne już 1 stycznia - śmieje się Lolita.
A co stanie się, gdy w kieliszku z szampanem u naszego sąsiada zobaczymy nie złoty pierścionek, a ziarenko soczewicy? Oznacza to, że w starym roku mu się nie „przelewało”. - Marzy więc o tym, by w nowym roku nie brakowało mu jedzenia. To jedna z najstarszych noworocznych tradycji - wyjaśnia.
Gdy zaś na ulicy zobaczymy kogoś w ubraniu wywróconym na „lewą stronę”, to wcale nie oznacza, że nadużył wysokoprocentowych trunków, a tylko to, że w nowym roku chce wymienić praktycznie całą garderobę.
A jeśli ktoś czuje się samotny? Hiszpanie i na to mają świetny sposób. W sylwestrowy dzień w każdym pokoju, w którym spędzamy choć chwilę, trzeba umieścić trzy zielone cytryny. - Aby podziałało trzeba je wyrzucić następnego dnia w południe - twierdzi Maria.
Kolor ma znaczenie
Jeżeli zaś chcemy się pozbyć negatywnej energii, która towarzyszyła nam w starym roku, wystarczy odtworzyć okna tu, gdzie będziemy witać nowy rok. Proste. A co z tymi, którzy bawią się z nami, a nie mają ochoty na ich otwarcie? - Złej energii zawsze się trzeba pozbyć... - twierdzi Lolita.
Hiszpanie w sylwestrowy wieczór, szczególnie ci, którzy spędzają go w domach, bardzo często zapalają również świece. Aby jednak ich moc wyzyskać trzeba zatroszczyć się o ich odpowiedni kolor. Dlaczego? Ano dlatego, że pomarańczowe świece przyniosą nam inteligencję, czerwone - pasję, żółte - zapewnią nam obfitość, a niebieskie - spokój. Czy można je ustawiać w zestawy? - Tak. Nie ma żadnych przeciwwskazań - śmieje się Juan.
Najskrytsze życzenia
Spełnią się, gdy jeszcze w starym roku spiszemy je - koniecznie trzy - na niewielkiej kartce papieru. Gdy zegar wybije północ musimy stanąć na tej kartce koniecznie prawa stopą. I to nie wszystko. - Aby życzenia się spełniły kartkę trzeba następnie włożyć do popielniczki i podpalić - Juan tłumaczy kolejny hiszpański zwyczaj. - Jeśli papier się spali, spełnią się wszystkie trzy życzenia - zapewnia.
Dopiero gdy wybrzmią ostatnie uderzenia zegarów, znikną ostatnie grona szczęścia, pomyślane zostaną ostatnie życzenia, Hiszpanie oddają się szalonej radości i zabawie. Wtedy strzelają korki cavy i szampanów, ludzie padają sobie w objęcia, składają życzenia bliskim i nieznajomym, a niebo rozświetlają imponujące fajerwerki.
- Gdy większość Europy kładzie się spać, my dopiero zaczynamy się bawić - zaznacza Jose. I tak do białego rano. Tak dzieje się nie tylko w Madrycie i Barcelonie, ale także Santander, Alicante, Murcji, Sewilli... A nad ranem 1 stycznia koniecznie trzeba wybrać się na chocolate con churros…
