Czytaj też: Kibice pytają, co dalej z drużyną Podhala?
- Ostatni raz czysta woda w naszej studni była w listopadzie - mówi Wojciech Gąsienica mieszkający wraz z narzeczoną Monika przy ulicy Królewskiej w Kościelisku. - Później przyszła susza i ponownie mokro w źródle zrobiło się kilka dni temu. Niestety, zamiast wody w studni był olej opałowy! Dobrze, że tylko zaczerpnąłem ją wiadrem, a nie włączyłem w studni pompy. Wówczas miałbym ropę w rurach całego domu. Jestem niemal pewny, że olej trafił pod ziemię z garażu mojego sąsiada. On właśnie tym paliwem opala swój pensjonat.
Swoimi podejrzeniami góral postanowił podzielić się z pracownikami Urzędu Gminy w Kościelisku i zakopiańskim sanepidem. Do tej drugiej instytucji zaniósł nawet próbkę ropy ze studni. Kilka dni później przyszła do niego kontrola. - Sprawdziliśmy. Stężenie ropy w wodzie ze studni pana Gąsienicy jest bardzo duże - mówi Adam Radko, dyrektor Zakopiańskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - Najprawdopodobniej ktoś zatruł tamtejsze wody gruntowe.
Na razie olej pojawił się tylko w jednej studni, ale niewykluczone, że wkrótce będzie też w innych zagrodach - dodaje dyrektor, który kategorycznie zakazał spożywania wody ze skażonej studni. - Pierwszy raz słyszę, że w studni Gąsieniców pojawiła się ropa - dziwi się Andrzej Szczepaniak, właściciel domu, który Gąsienica wskazał jako potencjalne źródło wycieku oleju. - Mam piec i zbiorniki z olejem, ale praktycznie ich nie używam. Ogrzewam dom prądem. Zresztą, zauważyłbym chyba, gdyby uciekło mi nagle kilkaset litrów ropy, a tyle potrzeba, by skazić studnię - mówi mężczyzna.
Właściciel pensjonatu podejrzewa, że oskarżenia sąsiada mogą mieć charakter zemsty. Rodziny od kilku miesięcy są bowiem w konflikcie. - Ja tak tego nie odpuszczę... - denerwuje się Gąsienica. - Nie twierdzę, że to Szczepaniak musiał być przyczyną skażenia, ale jak nie on, to kto? Jego kotłownia i zbiorniki z olejem stoją kilka metrów od naszej studni.
Złość mężczyzny jest tym większa, że w urzędzie gminy usłyszał, że swoją studnie będzie musiał wyremontować sam. Ujęcie wody było bowiem budowane kilkadziesiąt lat temu, a przez to nieodpowiednio zabezpieczone. Urzędnicy stwierdzili więc, że nie spełnia ono norm unijnych.
Cały czas otwarte pozostaje też pytanie, kto zajmie się śledztwem w sprawie zatrucia studni. - Możemy tu mówić o małej katastrofie ekologicznej, której spowodowanie jest przestępstwem i grozi za nie więzienie - mówi Adam Radko z sanepidu w Zakopanem. - Myślę więc, że gmina zawiadomiła o sprawie policję.
Jak udało nam się ustalić, urzędnicy z Kościeliska takiego zawiadomienia nie zgłosili, bo myśleli, że to rola sanepidu! - To wszystko jest śmieszne. Ropa może być w studniach na połowie naszej ulicy, a nikt tak naprawdę się tym nie zajmuje - kręci głową Wojciech Gąsienica.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!