Artificial intelligence, czyli po angielsku sztuczna inteligencja, to obecnie jedna z najmocniej rozwijających się gałęzi technologicznych. Można śmiało powiedzieć, że otacza nas już w codziennym życiu. Mamy ją w telefonach komórkowych, pojawia się w telewizorach domowych, w samochodach etc. Oczywiście jest obecna także w bardziej zaawansowanych technologiach – jak choćby diagnostyczny sprzęt medyczny. Jest to narzędzie przydatne bardzo – o ile wiadomo jak go powinniśmy używać.
W powszechnym użytku najbardziej znanym jest ChatGPT, do którego ma dostęp każdy internauta. Ludzie masowo z tego korzystają. Chat może nam ułożyć wierszyk, podpowiedzieć przepis na obiad, tłumaczyć, analizować dane, niektórzy wykorzystują go do pisania prac do szkoły, czy na studia. Ale są też i tacy, co pokazał ostatni przykład z Tatr, że wytycznymi Chata kierują się wędrując po szlakach.
Wszystko fajnie, tyle, że wyłączają przy tym własne zdroworozsądkowe myślenie. ChatGPT został tak zaprojektowany, by zadowolić użytkownika. Podsunie więc nam każdą odpowiedź, bylebyśmy byli zadowoleni – także błędną. Mówi się wtedy, że AI ma halucynacje. To oznacza, że najzwyczajniej w świecie może wprowadzić nas w błąd. Co zwłaszcza w Tatrach może okazać się brzemienny w skutkach.
Dlatego na początek 2025 roku naszła mnie taka myśl: że w tym roku na pewno AI mnie nie zdoła jeszcze zastąpić. Co będzie jak 5-10 lat – tego nie wiem. To zależy jak rozwinie się technologia, a jak ograniczony ja się stanę. Na razie jestem szczęśliwy, że przez to że mam swój rozum, sztuczna inteligencja jest wciąż ode mnie słabsza. Liczy co prawda błyskawicznie szybko, zna wiele języków, ma mnóstwo danych. Ale wciąż brakuje jej zdrowego rozsądku. I tym my ludzie nadal wygrywamy.
