https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tatry. Dron pomógł turystom, a potem wyładował się i osiadł w górach. Ratownicy TOPR szukają swojej maszyny

Łukasz Bobek
T.Nodzyński / TOPR
Dron ratowników TOPR zaginął w czasie akcji ratunkowej w rejonie Kopy Kondrackiej. Maszyna wyładowała się w czasie transportowania rzeczy dla potrzebujących pomocy turystów. Osiadła w górach. Ma nadajnik GPS. Ratownicy znają lokalizację drona. Ruszyli w góry, by go szukać i znieść na dół.

Jeden z dronów, jakie są na wyposażeniu ratowników TOPR, był użyty w czasie akcji ratunkowej na Kopie Kondrackiej. W tym rejonie Tatr w piątek utknęło trzech turystów. Mężczyźni późnym popołudniem zaalarmowali ratowników, że nie są w stanie sami zejść. Na pomoc ruszyła grupa kilkudziesięciu ratowników. Jednak z uwagi na zagrożenie lawinowe (trzeci stopień), wiatr i śnieg, nie byli w stanie dotrzeć do potrzebujących pomocy. Zdecydowali się wykorzystać drona, by podrzucić turystom potrzebne rzeczy do przetrwania nocy.

- Dron zabrał ze sobą ładunek ważący ok. 2 kilogramów. Były tam specjalne koce termiczne, a także po dwa pakiety grzewcze dla każdego z turystów. Dzięki temu mogli oni przetrwać noc w górach – mówi Grzegorz Bargiel, ratownik TOPR.

W sobotę rano wyruszyła kolejna grupa ratowników. Dotarli oni do turystów po godz. 11. Po ogrzaniu wędrowcy zostali sprowadzeni do Zakopanego. Cała akcja zakończyła się ok. godz. 16.

Jak dodaje Grzegorz Bargiel, dolecenie do potrzebujących pomocy nie było łatwe. Obciążenie, a także silny wiatr powodowały, że sterowanie dronem było znacznie utrudnione. Jednak udało się.

W czasie akcji ratunkowej okazało się, że dron – po tym jak dostarczył turystom potrzebne rzeczy - wyładował się i osiadł w górach. Maszyna wyposażona jest w nadajnik GPS. Ratownicy wiedzą, gdzie on się znajduje. W poniedziałek rano wyruszyła grupa, która ma go zlokalizować i znieść do Zakopanego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Turystyka

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Każdy turysta powinien mieć w telefonie aplikację, którą meldowałby się przed wejściem w góry. Wtedy otrzymywałby akceptację lub zakaz wejścia. Byłby rejestrowany i przy powrocie procedura odmeldowania . GOPR miałby informację o tych , którzy jeszcze w górach.

Wejście bez zgody na wejście byłoby karane . Dodatkowo każdy musi być ubezpieczony na pobyt w górach. Inaczej poniesie pełne koszty ewentualnej akcji ratowniczej . Musi być dyscyplina jak w Słowacji.
G
Gość
Trzech głupoli wybrało się w góry szukać adrenaliny — a kłopotu narobili, jakby ich tam polazło ze trzydziestu.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska