Polscy wspinacze wezwali pomoc około godziny 16. Nie potrafili powiedzieć gdzie dokładnie się znajdują. Dopiero dzięki namierzeniu sygnału ich telefonu ratownicy HZS ustalili, że są oni na grani pomiędzy Lawinowym Szczytem a Zadnim Gerlachem.
Prognozy pogody wskazywały na to, że ich ewakuacja w godzinach porannych nie będzie możliwa. Dlatego przez zmrokiem w okolice miejsca, gdzie znajdowali się wspinacze śmigłowiec przewiózł jednego z ratowników. Gdy dotarł on do wzywających pomocy, byli powiązani krótką liną.
Już po zmroku, na piechotę wyruszyła w góry kolejna grupa ratowników ze Śląskiego Domu (to nazwa schroniska lezącego nad Wielickim stawem). Dotarli oni do naszych wspinaczy i sprowadzili bezpiecznie ich bezpiecznie w dół około godziny 2 w nocy. Kilkanaście minut później rozpętała się gwałtowna burza.
Jak podsumowują słowaccy ratownicy, polscy wspinacze nie mieli wystarczającego doświadczenia i umiejętności do pokonania trasy, na którą się wybrali. Nie wiadomo czy mieli ubezpieczenie. Jeśli nie to za pomoc ratowników HZS będą musieli zapłacić z własnej kieszeni nawet kilkanaście tysięcy euro.
FLESZ - Zmiany w płatnościach, co piąta transakcja będzie wymagać użycia PIN-u
