Przy stanie 1:1 i przewadze Ostapenko w gemie Radwańska popełniła pierwszy podwójny błąd serwisowy, co kosztowało ją pierwsze przełamanie przez rywalkę. Łotyszka jednak szybko przebiła Polkę, popełniając całą serię podwójnych błędów przy podaniu. W efekcie po asie Radwańskiej w kolejnym gemie przegrywała 2:5. Wkrótce krakowianka przechyliła szalę w secie i siedzący na trybunach trener Tomasz Wiktorowski mógł z uznaniem pokiwać głową.
W drugiej partii Radwańska szybko objęła prowadzenie i Ostapenko zaczęła rzucać rakietą. Łotyszce zaczęły puszczać nerwy, bo nadal popełniała błędy serwisowe. Dwanaście podwójnych błędów to jak oddanie za darmo trzech gemów. Wyglądało to tak, jakby chciała dorównać Darii Gawriłowej, która dwa dni wcześniej w meczu z Radwańską popełniła ich siedemnaście. Taktyka krakowianki polegająca na obronie w tej części meczu bardzo dobrze się sprawdzała. Po kolejnym przełamaniu objęła prowadzenie 2:0 (siódmy wygrany gem z rzędu). Gdy wydawało się, że Ostapenko już się nie podniesie, przy podaniu Isi zdołała odrobić straty ze stanu 0-30 i zdobyć pierwszy punkt w drugim secie. Chwilę później doprowadziła do wyrównania (2:2), dając do zrozumienia, że mecz nie jest rozstrzygnięty.
Obraz gry uległ zmianie, tenisistka z Łotwy zaczęła świetnie returnować, a jej agresywnie odbijane piłki trafiały w kort. Przy równowadze zepsuła łatwego woleja, przez co w konsekwencji nie zdołała wygrać trzeciego gema z rzędu. Mecz jednak od tej pory stał się zacięty, a przy stanie 4:4 Ostapenko przełamała Polkę. Później był kolejny remis, 5:5, ale zdecydowała konsekwencja naszej tenisistki, która pokonała Łotyszkę po raz drugi w karierze.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska