Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w Bystrej koło Gorlic. Choć pierwsze zgłoszenie, które dotarło do służb ratunkowych, wskazywało, że doszło do potrącenia pieszego i uwięzienia go pod samochodem, strażacy z Bystrej, którzy na miejscu byli pierwsi zastali sytuację, której się nie spodziewali.
- Czternaście minut po zgłoszeniu na miejscu byli druhowie z OSP Bystra. Potem dołączyły do nich jeszcze dwie Jednostki Ratowniczo-Gaśnicze z Gorlic i druhowie z OSP Szymbark - podaje Dariusz Surmacz, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach.
Jak podaje z kolei Gustaw Janas, oficer prasowy KPP w Gorlicach: - Około 70. letni mężczyzna najprawdopodobniej nie zabezpieczył w wystarczający sposób swojego pojazdu, który na podjeździe stoczył się, przygniatając go, poszkodowany znalazł się pod pojazdem.
Strażacy najpierw wydostali 70-latka spod samochodu i natychmiast podjęli resuscytację, którą kontynuował Zespół Ratownictwa Medycznego. Na miejsce zadysponowano Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, ale jeszcze przed lądowaniem śmigłowca, lekarz stwierdził zgon poszkodowanego.
Na miejscu pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza razem z prokuratorem.
Jak wynika z relacji strażaków, świadkami tragedii były żona i wnuczka zmarłego. Rodzina wybrała się na większe zakupy przed planowanym rodzinnym spotkaniem. Podczas powrotu do domu, mężczyzna miał jak zwykle zatrzymać się przed bramą posesji, by ją otworzyć. W tym czasie auto ruszyło wprost na kierowcę. Zmarły 70-latek, miał po Nowym Roku świętować swoje 71. urodziny i złote gody małżeńskie.
