https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trwa batalia o Teatr Słowackiego w Krakowie. Na stole 7 mln zł, marszałek milczy, aktorzy znowu murem za dyrektorem

Anna Piątkowska
Zastępca Dyrektora ds. Komunikacji Marketingowej Edyta Sotowska-Śmiłek (pierwszy plan) i zespół podczas konferencji prasowej w siedzibie Teatru Słowackiego w Krakowie
Zastępca Dyrektora ds. Komunikacji Marketingowej Edyta Sotowska-Śmiłek (pierwszy plan) i zespół podczas konferencji prasowej w siedzibie Teatru Słowackiego w Krakowie PAP/Łukasz Gągulski
7 mln zł przez najbliższe lata, z czego 4 mln już od września, to kwota oferowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego organizatorowi sceny - Urzędowi Marszałkowskiemu wraz z propozycją współprowadzenia teatru. Wciąż pozostaje ona bez odpowiedzi, a los zespołu Teatru Słowackiego po wakacjach stoi pod znakiem zapytania - wówczas kończy się kadencja dyrektora Krzysztofa Głuchowskiego i wciąż nie wiadomo, kto pokieruje jednym z najlepszych polskich teatrów. "Wyrażamy najwyższe zaniepokojenie" - mówi zespół w swoim oświadczeniu. - "Dzisiaj, 16 lipca, zupełnie nie wiemy, co będzie się w naszym Teatrze działo od 1 września".

- Dajemy sobie prawo, by walczyć o to, co zrobiliśmy przez te 8 lat, bo jest o co. Jestem w tym teatrze 30 lat, widziałam przez ten czas różne jego wzloty i upadki, różne sezony artystyczne. Był okres kiedy bardziej przypominał dom kultury niż teatr, ludzie przychodzili oglądać tu piękną architekturę, a na scenie działo się różnie. Dziś mamy ogromną satysfakcję, z tego, co się dzieje na scenie. Mamy wspaniały zespół ludzi, którzy nie są tu z przypadku, ale dlatego, że chcą tu być – podkreśla Dorota Godzic, aktorka Teatru Słowackiego. - To jest wyjątkowe, dlatego tak tego bronimy.

Teatr Słowackiego narodową sceną? Oferta wciąż na stole

- Rozpoczęliśmy formalności, by Teatr im. Słowackiego stał się sceną narodową - zakomunikowała we wrześniu 2021 roku Iwona Gibas, członkini Zarządu Województwa Małopolskiego, podczas konferencji, na której Krzysztof Głuchowski przedstawił repertuar sezonu. - Moim wielkim marzeniem jest, by Teatr Słowackiego stał się teatrem narodowym, w pełni na to zasługuje i podejmuje wszelkie działania, by tak się stało. Czy się uda czas pokaże. Bycie sceną narodową to dla teatru nie tylko prestiż, ale także duże zasilenie finansowe - dodała, zapowiadając także remonty i modernizacje w teatrze.

Od tego czasu wiele się zmieniło. Najpierw chęć współpracy i współprowadzenia wyraził minister Gliński, potem zmienił zdanie. Ówczesny marszałek województwa Witold Kozłowski przez ponad 800 dni prowadził procedurę odwołania dyrektora ze stanowiska, zakończoną fiaskiem. Urząd marszałkowski ogłosił konkurs na następcę Głuchowskiego, z którego się wycofał, po tym, jak ujawniono nieprawidłowości prowadzonych procedur. Kolejny szef resortu - Bartłomiej Sienkiewicz oraz jego następczyni Hanna Wróblewska - odnowili propozycję z bardzo konkretną sumą na stole - Teatr Słowackiego, jako instytucja współprowadzona dostanie ministerialne wsparcie w kwocie 4 mln zł od września tego roku, a docelowo 7 mln zł w najbliższych latach - dla instytucji, którą czeka duży remont zabytkowego budynku to propozycja nie do odrzucenia. Warunkiem ma być pozostawienie Krzysztofa Głuchowskiego na kolejną kadencję w "Słowaku".

"Uważamy, że ewentualne nieprzyjęcie propozycji współprowadzenia Teatru przez MKiDN to działanie na szkodę naszej instytucji" - mówi zespół teatru w swoim oświadczeniu.

Marszałek w sprawie Teatru Słowackiego jednak wciąż milczy. Jak się dowiadujemy, na 22 lipca zostało ustalone spotkanie przedstawicieli teatru z Iwoną Gibas, odpowiedzialną za kulturę w małopolskim sejmiku.

- Trzy tygodnie po wyborze zarządu, na niewiele ponad miesiąc do końca teraźniejszej kadencji dyrektora. Uważamy to za nieodpowiedzialne, zwłaszcza, że wiemy, że spotkania z innymi instytucjami zostały wyznaczone wcześniej. To skraca możliwości jakiegokolwiek dialogu czy porozumienia, co uważamy za alarmujące – tłumaczy Jakub Roszkowski, kierownik literacki Teatru Słowackiego.

"Wyrażamy najwyższe zaniepokojenie"

Póki co, zespół "Słowaka" znowu zwarł szyki, apelując do swojego organizatora, o zajęcie się kwestią przyszłości sceny w związku z upływającą wraz z końcem sierpnia kadencją dyrektorską Krzysztofa Głuchowskiego.

"Wzywamy naszego organizatora – Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które publicznie ogłosiło chęć współprowadzenia naszego Teatru, o jak najpilniejsze zajęcie się sprawą przyszłości tej jednej z najważniejszych instytucji kultury w Polsce. I o wsłuchanie się w głos zespołu, który jednogłośnie opowiada się za decyzją, by na kolejną kadencję pozostawić dyrektora Krzysztofa Głuchowskiego" - głosi treść oświadczenia zespołu.

Artyści powołują się na sukcesy spektakli z ostatnich sezonów, podkreślając, że prowadzony przez obecnego dyrektora teatr "od 8 lat przeżywa jeden z najlepszych okresów artystycznych w swojej 130-letniej historii", o czym świadczą oklaskiwane i nagradzane spektakle, choćby głośne "Dziady", "1989" (transmisję telewizyjną oglądało ponad 800 tys. widzów), "Wesele".

"Dzisiaj, 16 lipca, zupełnie nie wiemy, co będzie się w naszym Teatrze działo od 1 września" - mówi zespół teatru. - "Wiemy, że Krzysztof Głuchowski ma chęci i wizję, by prowadzić nasz Teatr przez kolejną, pięcioletnią kadencję (co pokazała choćby jego aplikacja konkursowa, do rozpisanego, a potem odwołanego w październiku 2023 roku konkursu na dyrektora naszego teatru)".

- Jesteśmy zdenerwowani i przestraszeni. Wydawało się, że ten mobbing, który dotyczy nie tylko dyrektora, ale całego zespołu, wreszcie się skończy – mówi Anna Tomaszewska, aktorka Teatru Słowackiego. - Wszyscy więc zostajemy na etatach po wakacjach, ale nie wiemy, jak będzie wyglądał program artystyczny, a to jest nasza praca przecież. Mamy zaplanowany kolejny sezon, wiem, że zaczynam próby w połowie września, a pod koniec października mam premierę. Ale nie wiemy czy ona się odbędzie na sto procent, a przecież mamy swoje plany, domowe budżety, rodziny. To jest okropna niepewność.

- Bardzo chcielibyśmy odzyskać poczucie bezpieczeństwa, którego nie mamy od czterech lat. Nie chcemy eskalacji konfliktu z naszym organizatorem, chcemy jedynie odzyskać ciągłość pracy, wiedzieć, na czym stoimy. Tym gwarantem jest dla nas przedłużenie kadencji naszego dyrektora. Jesteśmy we wspaniałym artystycznie momencie w naszej historii, chcemy, by to trwało – dodaje aktorka Karolina Kazoń.

A mowa o 200 pracownikach i ogromnej instytucji, którą lada chwila czeka remont oraz publiczności oczekującej spektakli, na które chce się „polować” na bilety. Mowa także o dyrektorze instytucji, który nie wie, czy po wakacjach będzie wciąż w "Słowaku".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska