WIDEO: Konferencja prawicowych polityków w Krakowie
autor: Anna Kaczmarz/ Gazeta Krakowska, Dziennik Polski
Zażądali od prezydenta miasta, by z funkcji dyrektora Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu odwołał Jana Tajstera. Prezydent Krakowa powierzył mu tę funkcję w środę, mimo że na nowym (i byłym) dyrektorze ciąży 13 prokuratorskich zarzutów, m.in. o mobbing i łapówkarstwo.
Kraków. Seria wpadek prezydenta Majchrowskiego. Tajster to wisienka na torcie
Prawica dała prezydentowi 24 godziny na to, by wycofał się ze swojej decyzji. Jeśli Majchrowski tego nie zrobi, mają zamiar doprowadzić do referendum, w którym mieszkańcy zdecydują, czy chcą, by ich miastem dalej rządził Majchrowski. Prawicowcy zaapelowali również do Platformy Obywatelskiej, by wycofała się z koalicji z prezydentem, jeśli ten będzie uparcie trwał przy swojej decyzji.
Sam Tajster na briefingu się zjawił, choć przemowom prawicowych polityków przysłuchiwał się z boku. Dopiero później, kiedy większość z jego organizatorów (na czele z Gowinem) zdążyła się rozejść, zaczął swój długi na kilkadziesiąt minut wywód dla mediów. Wcześniej jednak poprosił o chwilę na papierosa ("Państwo wiecie, że jestem namiętnym palaczem! Proszę wyłączyć kamery").
W swoim wykładzie Tajster powtarzał w kółko, że żyjemy w państwie prawa, a w nim o winie decyduje sąd. - Same zarzuty prokuratorskie - podkreślał Tajster - nie są dostatecznym powodem, bym miał nie zarządzać miejską jednostką. Pan Gowin, na stanowisku ministra sprawiedliwości i posła miał dużo czasu, by te przepisy spróbować zmienić, jeśli uważa je za za złe - stwierdził Tajster.
Tajster powtórzył też kilka razy, że dziennikarze opierają swoje sądy jedynie na słowach rzecznika prokuratury. Zasugerował, że "w kątach znajdują się jednak inne rzeczy". Zapytany, czy nie uważa, że "poszlakowana opinia" jest wystarczającym powodem, by nie wykonywać tej funkcji, Tajster stwierdził, że wcale się taką nie cieszy. I że przecież "jest tylko zwykłym urzędnikiem".