https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy już dostrzegli, że Kraków jest wódką zalany [SONDA]

Piotr Rąpalski
piotr krzyżanowski
W Krakowie jest dziś 2330 miejsc, w których można kupić wódkę. To krajowy rekord. Skarżą się mieszkańcy na bójki i nocne awantury, interweniuje policja. A miasto traci w oczach turystów. Urzędnicy zorientowali się w końcu, że sklepów monopolowych jest za dużo. Nie zamierzają zezwalać na otwieranie kolejnych.

Urzędnicy nie chcą, aby w mieście powstawały kolejne punkty sprzedaży alkoholi powyżej 4,5 proc. Magistrat chce wprowadzić maksymalny limit 2350 takich miejsc w Krakowie. Tyle mniej więcej jest ich dziś (2330), ale według obowiązującego limitu (2500) mogłoby powstać jeszcze 170. A w ostatnich latach otwierają się w mieście głównie całodobowe "monopole", których funkcjonowanie zakłóca spokój mieszkańcom. Dochodzi do burd. Rośnie też w Krakowie liczba osób trafiających do izby wytrzeźwień.

Dwa warianty zmian

Urzędnicy mają dwie możliwości zmiany prawa. Pierwsza to wprowadzenie limitu 2350 miejsc łącznie dla gastronomii i sklepów.Drugi pomysł to podzielenie limitu: 1250 miejsc dla sklepów i 1100 dla restauracji i pubów. To rozwiązanie ma ograniczyć możliwość przejęcia licencji restauracji przez sklepy, z którymi wiąże się większość problemów zgłaszanych przez mieszkańców.

- Takie rozwiązanie przyjęła większość miast w Polsce. Sprawiedliwie zaspokaja to interesy zarówno sklepikarzy, jak i restauratorów - uważa Tomasz Popiołek, dyrektor magistrackiego Wydziału Spraw Administracyjnych, który wydaje koncesje na sprzedaż alkoholu.

W 2002 r. w Krakowie działały 1974 punkty z alkoholem: 947 sklepów i 1027 lokali. Od tego czasu przybyło ponad 400 sklepów, a tylko jakieś 200 pubów i restauracji. Obecnie w Krakowie alkohol można kupić w sumie w 2630 miejscach, w tym w 300 tylko piwo (tego typu koncesje nie są limitowane). Punktów sprzedających alkohol powyżej 4,5 proc. jest 2330 i to ich mają dotyczyć zmiany.

Alkohol rodzi problemy
Fakt, że miasto zarabia więcej na opłatach z wydawanych koncesji na sprzedaż alkoholu (2003 r. - 11 mln zł, plan na rok 2014 - 18,2 mln zł), ale te pieniądze, zgodnie z prawem, i tak są wydawane na profilaktykę i rozwiązywanie problemów alkoholowych. Koło się więc zamyka.

Tymczasem mieszkańcy mają dość pijackich burd i tego, że w centrum Krakowa wieczorem i w nocy jest niebezpiecznie. W "Gazecie Krakowskiej" opisywaliśmy już ten problem. - W Starym Mieście, gdzie powstało najwięcej takich punktów, niemal każde przestępstwo związane jest z alkoholem. Bójki i rozboje powodowane agresją wśród pijanych, kradzieże, których łatwiej dokonać na osobie pod wpływem - mówi Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej Policji. - Zmiana przepisów może pomóc. Szczególnie mieszkańcom, którzy skarżą się na awantury, do których dochodzi pod sklepami czynnymi 24 godziny na dobę.

Pomysł popiera zarówno policja, jak i osoby zmagające się z problemem uzależnień w społeczeństwie. - To krok w dobrą stronę. Szerszy dostęp do alkoholu utrudnia przeciwstawienie się pokusie - mówi Adam Chrapisiński, dyrektor Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie. W krakowskiej izbie wytrzeźwień w roku 2012 wylądowało 11 021 osób. W roku 2013 już 11 743. Według symulacji w tym roku liczba ta może sięgnąć nawet 12 200 nietrzeźwych.

- Ale zmiana limitu nie wystarczy. Trzeba też egzekwować istniejące prawo, surowo karać finansowo osoby, które sprzedają alkohol nietrzeźwym i nieletnim, oraz pijanych kierowców - dodaje Chrapisiński.

Sprzedawcy są przeciwni
Pomysłowi magistratu sprzeciwiają się natomiast właściciele sklepów - Próba ograniczania czy regulowania rynku jest dziwna. Punktów jest już sporo. Jeśli ktoś będzie chciał kupić alkohol, to i tak go kupi - mówi Marcin Chwalibogowski, kierownik sklepu monopolowego w okolicach Rynku Głównego.- Jeśli miasto chce coś w tym zakresie zrobić, to może lepiej jakąś kampanię edukacyjną na temat kultury picia - dodaje Monika Kęska, sprzedawczyni.

Głos w sprawie zabrał sam prezydent Krakowa. - W ustawie o wychowaniu w trzeźwości zapisano, że mamy prawo ograniczać dostępność alkoholu, a więc popyt i podaż w tym wypadku nie mają nic do rzeczy. Propozycja jest spowodowana interwencjami mieszkańców, którzy skarżą się na uciążliwość całodobowych sklepów z alkoholem - mówi Jacek Majchrowski.
Projekty ograniczenia limitu punktów sprzedaży alkoholu zostały poddane konsultacjom społecznym. Mieszkańcy mogą przesyłać uwagi do 31 maja na adres: [email protected].

W innych miastach:

  • Kraków jako jedyny z dużych miast w Polsce nie ma podziału limitu na restauracje i sklepy. Tymczasem, poza Warszawą, ma największą liczbę punktów z alkoholem powyżej 4,5 proc.- 2330 na możliwych 2500. W Łodzi limit wynosi 1900 (1200 sklepów i 700 lokali). Działa ich łącznie ok. 1700. We Wrocławiu punktów jest ok. 1600 (limit to 1000 sklepów i 700 lokali).
  • Krakowscy urzędnicy rozważają też zwiększenie minimalnej odległości , jaka musi dzielić punkty sprzedaży alkoholu od tzw. obiektów chronionych, np. szkół i kościołów. Dziś limit to 50 metrów.
  • W innych państwach, np. w Wielkiej Brytanii, Austrii, Niemczech, na Litwie, a nawet w Tajlandii alkohol w sklepach można sprzedawać do określonej godziny. Polskie prawo nie przewiduje takich ograniczeń.


Napisz do autora:

[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 28

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Krakus
Chcecie mniej sklepów - mniej kupujcie.
Nie wierzę w to, że urzędnicy ograniczą sprzedaż alkoholu bo to żyła złota - podatki, akcyzy, koncesje ... a na końcu izba wytrzeźwień za jakieś 200 pln.
***
calkowicie zgadzam sie z ccv- ludziom myli sie '' demokracja '' z anarchia- nakazy I zakazy sa podstawa zdrowego funkcjonowania kazdego ''organizmu'' ( np Dekalog dla tych ktorzy nie moga sami wypracowac zadnych norm )
s
surowa
urzędasy zaczynają decydować UWAGA-chowajcie pieniądze i zbierajcie na prawnika
s
surowa
równie dobrze można ograniczyć ilość kościołów w Krakowie :)
M
M
Od kilku lat każdy osiedlowy alkoholowy jest zbieraniną zwykłych żuli, a takie sklepy są dosłownie na każdym rogu. Okolica obrzygana, obsrana za przeproszeniem, walające się śmieci, potłuczone butelki. Wystarczy zobaczyć jak wygląda sąsiedztwo takich sklepów. Zważywszy na problem niemoralny szkodliwy społecznie. Jak sklep będzie dalej to z pewnością jeden z drugim się nie doczołga bo to nie są normalni klienci, co przy rodzinnych zakupach kupują flaszkę wina do kolacji. Oni po prostu dalej i normalnie nie będą w stanie dojść. Stąd jest to najprostsze rozwiązanie.
N
NIEWYGODNY
TRUDNO NIECH SE LUDZIE SPRZEDAJĄ,MNIE JUŻ NIE STAĆ NA DROGIE KNAJPY ŻEBY SIEDZIEĆ PRZY SAMYM PIWIE BEZ "ZAKĄSKI"I PATRZEĆ JAK ZASRANI CUDZOZIEMCY ZABIERAJĄ SIĘ ZA POLKI BO TYLKO ONI MAJĄ JAKIEŚ PIENIĄDZE! A NOWA WŁADZA POZBYWA SIĘ "POLSKIEJ BIEDY"Z MIAST WYPIEPRZYĆ OBCYCH TO W KNAJPACH ZARAZ STANIEJE!
m
maniek
z tego co wiem, w Krakowie zasady odległościowe os szkól itp nie dotyczą knajp i lokali, dotyczą tylko sklepów.
v
vb
Jak dla mnie trzeba zaczac od osiedli, a nie starego miasta. Tam przez pijanych jest bardziej niebezpiecznie, niz w rynku (mimo ze i tam jest glosno i bydlece zachowania).
j
ja
czemu karać właściciela sklepu zakazem za to co robią 'klienci'? może od razu radnych i prezydenta za wszystkie wykroczenia mieszkańców...
s
s.
Jak pan nie wyjdzie, to ochroniarz pana wyprowadzi. Małolatom dowody się sprawdza, i jak nie ma to alkoholu nie kupi, a jak kupi to można sklep koncesji pozbawić. Jaki problem tak samo potraktować pijanych? Z batem pod tytułem utrata koncesji sklepy zadbają, żeby przepis nie był martwy, a panowie z SM z alkomatem, za rogiem sprawdzający trzeźwość klientów dopilnują egzekwowania.

I nie trzeba będzie nawet ograniczać ilości koncesji, po prostu najbardziej "problemowe" sklepy same się wykruszą - stracą koncesje za sprzedawanie alkoholu najgorszym awanturnikom.
s
sowa
A może by tak uruchomić najnowszą kampanię reklamową Krakowa pn. "Kraków to stan umysłu po upojeniu alkoholowym". Turystów przybędzie, miasto się będzie szybciej rozwijać, wpływy z podatków wzrosną. Trzeba wykorzystać fakt, że Kraków został liderem w kolejnej dziedzinie.
b
bgfogbo
Miała być stolica kultury, a jest imprezownia zalanej młodzieży. Strach się przemieszczać o tej porze po głównych punktach spędu imprezowiczów, ciągłe bójki, awantury, zaczepki, przekleństwa, a nad ranem sterta śmieci i innych pozostałości po "złotej młodzieży" z całej Europy.

Nie jestem za likwidowaniem sklepów, jeśli ktoś otworzył sklep w dobrej wierze pozbawianie go pozwolenia może być brzydkim chwytem. Myślę jednak, że powinno się wytyczyć strefę obejmującą centrum i Kazimierz, bez sprzedaży alkoholu od godz. 22. Takie rozwiązanie funkcjonuje w wielu miastach europejskich. Jak ktoś chce się dobić, niech pędzi parę km do sklepu na nogach albo niech pije w knajpie. Nie jest fajnie jak idziesz sobie zabytkową ulicą Starego Miasta a pod murkiem jest rządek różnego rodzaju butelek po napojach wyskokowych. Takie rozwiązanie by umniejszyło zjawisko. Dajmy ludziom się dobrze bawić, ale nie róbmy mordowni z najbardziej reprezentatywnego miejsca Krakowa.
m
marek popiela
Przypominam wszystkim ze narod polski zawsze rozpijali wrogowie aby moz go kontrolowac i aby narod zapomnial o swoich korzeniach i o swojej wierze. Polakow rozpijali Zydzi w czasie zaborow a pozniej hitlerowcy w czasie okupaqcji. Pozniej przyszli komunisci i inni aqgenci sowieccy i znow rozpijali. PO nich nastal Tusk, Niemiec z pochodzenia, ktory z wyksztalcenia jest magistrem historii i tez kontynuuje polityke rozpijania narodu bo w ten sposob latwiej mu manipulowac spoleczenstwem ktore w oparach alkocholu nie jest w stanie domagac sie naleznych mu praw i przeciwstawiac wszechobecnej urzedniczo-rzadowo-koscielnej korupcji i zlodziejstwu. Propagatorem pijanstwa jest tez niejaki Glodz ktory w tej polityce reprezentuje strone koscielna.
S
Sławek.
Problem tkwi nie w tym że jest za dużo sklepów z alkoholem, bo prawda jest taka że jak ktoś będzie chciał kupić to kupi. Problemem jest natomiast zdecydowanie zbyt mała ilość patroli w stosunku do tego ile osób nie trzeźwych jest w centrum. Przykład; ulica Floriańska godzina 14:00 młody facet kompletnie pijany doprasza się przechodniów aby Ci kupili mu alkohol. Chodził tak z godzinę, a patrolu nie było żadnego! Nie wiem czy to prawda, ale podobno już nie ma na ul. Rozrywki izby wytrzeźwień, teraz policja albo odwozi Cię do domu jak nie jesteś agresywny, albo na dołek, a potem dostajesz kolegium.
m
mm
dla PO im więcej pijanych baranów tym lepiej za wóde można nimi manipulować jak się chce
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska