Każda szafka miała kłódkę
Kiedyś w zakładach pracy, która zatrudniały tysiące pracowników, każdy miał szafkę, w której trzymał ubrania i rzeczy osobiste. Każda z tych szafek była zamknięta na kłódkę. Spółdzielnie na kłódkę zamykały każde pomieszczenie, w którym były liczniki prądu, wody, gazu itd.
- Wtedy nasze kłódki schodziły na pniu. Później zaczęto likwidować huty i inna duże miejsca pracy i kłódczany biznes przestał się opłacać. Teraz robię kłódki na okazjonalne zamówienia, po kilkadziesiąt sztuk. Branże dobiły oczywiście kłódki chińskie, które są o wiele tańsze od tych robionych w polskich manufakturach - mówi Stanisław Słomka.
Dziś, poza kłódkami, rzemieślnik zajmuje się produkcją innych metalowych przedmiotów, jak wieszaki czy zasuwki do mebli, a nawet łapek na myszy i szczury.
Obróbką metalu świątniczanie trudnią się od setek lat. Przez wieki zmieniały się tylko jego formy
Kłódki robią tam od wieków
Świątniczanie bili w najsłynniejszy królewski dzwon, produkowali broń i kłódki do zamkowych skarbców. Proporcje zaczęły się zmieniać, gdy pod koniec XVIII wieku broń białą zastąpiono palną, szlachta zubożała, a sąsiedzi rozebrali kraj. Mieszkańcy, korzystając z wyuczonych umiejętności, już na lokalnym gruncie zakładali warsztaty kłódkarskie, ślusarskie, zajmowali się kowalstwem artystycznym. Podczas 123 lat zaborów rzemieślnicy ze Świątnik wędrowali do Czech, na Słowację i Węgry, gdzie handlowali.
Teraz z tych czasów pozostały głównie wspomnienia i sympatyczne muzeum prezentujące kawał świątnickiej historii. I jeszcze kute w metalu ławki, kosze na śmieci na rynku i kościelne freski przedstawiające anioły wytwarzające kłódki. Ale tych, którzy wciąż zajmują się produkcją metalowych zamków i kłódek, zostało kilkoro na krzyż. Wśród nich jest Stanisław Słomka, który ma ogromna wiedzę ale i sentyment do wyuczonego fachu.
- Kiedyś rzemieślnik robił trzy kłódki na tydzień. Za jedną żyła jego rodzina, za druga kupował materiał na następne produkty, a za trzecią był zysk. Pamiętam, że mój ojciec za jedną kłódkę kupił sobie dobry garnitur. Wtedy prace rzemieślników miały swoją wartość - wspomina pan Stanisław.
Całe życie z kłódkami
Mężczyzna do przydomowej pracowni schodzi po kilku stopniach, ale to wystarcza, by zanurzyć się w innym świecie. Z każdym kolejnym krokiem nasila się stukot obijających się o siebie narzędzi, huk maszyny, trzask zgniecionego metalu. Warsztatu małego rzemieślnika - jak mówi o swoim miejscu pracy - nie zamieniłby na żadne inne miejsce na świecie.
- Nawet w niedzielę tu przychodzę, żeby uporządkować warsztat. Tutaj pracuję, ale też odpoczywam. Całe swoje życie związałem z kłódkami. Czuję, że w moich żyłach płynie kłódczana krew.
Bolt nagra pasażerów

- Wędkarstwo to nie hobby, to styl życia! Najlepsze memy o wędkarzach
- Romantyczna Małopolska na rocznicę. W tych miejscach serce może zabić mocniej
- Morskie Oko i Rysy w godzinach szczytu. Oto najlepsze memy o turystach w Tatrach!
- Atrakcyjne nowe kąpielisko pod Krakowem. Woda, molo, plaże ZDJĘCIA
- Miasta rozwodników w Małopolsce. Tu małżeństwa rozpadają się najczęściej
- Tak mieszkają Iwona i Gerard z "Sanatorium miłości". Oto dom słynnej pary seniorów