W Tatrach niedźwiedź pogonił turystów na szlaku w Dolinie Jaworzynki. Grupa 12 osób uciekała przed misiem

W niedzielę wieczorem około godziny 20 grupka turystów schodziła szlakiem z Murowańca do Kuźnic. Było to kilkanaście osób. Nagle z jaru w Dolinie Jaworzynki wyskoczył młody, przerażony chłopak z rękami podniesionymi do góry, bez koszulki i wyszeptał - "niedźwiedź". Początkowo grupa uznała to za żart.

Wkrótce jednak pojawił niedźwiedź. Najpierw zaczął pochrząkiwać, później stanął na dwóch łapach i zaczął biec za turystami, którzy po przebiegnięciu 100 metrów, myśleli, że miś da za wygraną. Jednak okazało się, że zwierzę dalej za nimi podąża, więc biegli kolejne 100 metrów. Tak relacjonował całe zajście jeden z turystów reporterowi RMF FM.

Według uciekających turystów mógł to być młody osobnik. Zwierzę podczas pościgu zbliżyło się do nich na odległość około 15 metrów. Jeden z uciekających turystów wyznał reporterowi RMF FM, że spotkanie z misiem, który ma pazury jak sztylety, nie byłaby przyjemna. A cała sytuacja była bardzo stresująca.

Finalnie grupka około 12 osób zebrała się przy ławie przy zejściu na Jaworzynkę. Niedźwiedź kiedy wyczuł dużą grupę ludzi i więcej zapachów, wycofał się. Na koniec turyści zapalili latarki czołowe i śpiewając zeszli do Kuźnic.

Służby TPN w terenie monitorują rejon szlaku na Halę Gąsienicową. Jak zaznacza Filip Zięba, wicedyrektor TPN, dotychczas nie było zgłoszenia, by turyści mieli tak problem z niedźwiedziami.

Przyrodnicy obawiają się, że niedźwiedź ten mógł być wcześniej dokarmiany - nie przez turystów, których gonił, ale wcześniej.

Filip Zięba dodaje, że fakt, że niedźwiedź stanął na dwóch łapach, nie oznacza, że staje się agresywny. - To sposób na obserwację otoczenia przez niedźwiedzia - powiedział Gazecie Krakowskiej.