Znany wadowicki bloger „Dziadunio”, czyli Marcin Gładysz twierdzi, że radny miejski Robert Malik złamał prawo, bo zasiadając w radzie, prowadzi działalność gospodarczą, która jest dotowana przez gminę. Bloger zgłosił już przewodniczącemu Rady Miejskiej w Wadowicach Józefowi Cholewce wniosek o wygaszenie mandatu radnego.
Radny Robert Malik jest równocześnie prezesem miejscowego klubu sportowego Iskra. Klub działa m.in. za pieniądze z Urzędu Miasta. Rocznie otrzymuje ok. 80 tys zł dotacji, a piłkarze kopią piłkę na gminnym stadionie. Klub posiada REGON i jest wpisany do krajowego rejestru sądowego. Marcin Gładysz zwraca uwagę, że zgodnie z art. 24 ustawy o samorządzie gminnym, radni nie mogą prowadzić na własny rachunek lub wspólnie z innymi osobami działalności gospodarczej z wykorzystaniem mienia komunalnego gminy, w której uzyskali mandat.
Nie mogą także zarządzać taką działalnością lub być przedstawicielem, czy też pełnomocnikiem.
- Nie rezygnując w ciągu trzech miesięcy od daty zaprzysiężenia ze sprawowanej w klubie funkcji, utracił mandat z mocy prawa - uważa wadowicki bloger.
Robert Malik z Kleczy Dolnej do Rady Miejskiej Wadowic dostał się 286 głosami z listy Nowoczesnego Samorządu. To ugrupowanie byłego starosty wadowickiego Jacka Jończyka reprezentował też bloger Gładysz.
Dziś obaj są po przeciwnych stronach barykady. Bloger jest jednym z największych krytyków burmistrza Wadowic Mateusza Klinowskiego. O radnym Maliku mówi, się natomiast że przeszedł na stronę burmistrza i w związku z tym, może on liczyć na jego przychylność przy rozdzielaniu dotacji.
Z drugiej strony, Rada Miasta w Wadowicach jest podzielona niemal po równo: na zwolenników i przeciwników burmistrza. Wiele uchwał przegłosowywanych jest często różnicą tylko jednego głosu. Dlatego każdy mandat dla opozycji i ekipy rządzącej jest na wagę złota. Stąd też inne pogłoski: o politycznych motywacjach donosu na radnego.
Jak jest naprawdę? Radny Robert Malik nie chce dziś mówić ani o blogerze, czyli swoim byłym już koledze z Nowoczesnego Samorządu, ani o jego oskarżeniach. Nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Dla" Krakowskiej" zrobił wyjątek:
- Nie będę już więcej komentował tej sprawy. Przyszedłem do rady, by coś zrobić dla ludzi i sportu w gminie, a tymczasem trafiłem pod walec lokalnych gierek politycznych. Do klubu sam dokładam własne pieniądze - powiedział nam radny.
Przewodniczący rady nie wyznaczył jeszcze terminu, w którym rajcy zajmą się tą sprawą. Najpierw potrzebna będzie analiza prawna. Ma ją wydać nadzór prawny wojewody małopolskiego.
W Małopolsce zdarzało się już, że prezesi klubów tracili z podobnych powodów mandaty. W ubiegłej kadencji spotkało to ośmiu radnych, m. in. w Kętach