A zatem - klątwa Wisłoki wciąż działa. Wprawdzie teraz Wieczysta nie poniosła porażki - jak to miało miejsce w obu meczach tych drużyn w poprzednim sezonie, ale remis z dębicką ekipą to znów wynik oznaczający dużą niespodziankę. Zwłaszcza że Wisłoka przed obecną kampanią została kadrowo osłabiona.
Krakowianie przeprowadzili więcej akcji ofenswynych, byli częściej przy piłce - to żadne zaskoczenie. Ale to Wisłoka w tym meczu pierwsza zdobyła gola. Damian Łanucha z rzutu wolnego najpierw trafił w poprzeczkę, kilkadziesiąt sekund później - z nieco dalszej odległości, też z wolnego - posłał już piłkę do siatki. Wieczysta zdołała wyrównać tuż przed przerwą, po rzucie rożnym. Wykonał go Pietrzak, na bramkę uderzał z 15 m Paweł Łysiak, i choć piłkę po drodze musnęli jeszcze dwaj inni gracze Wieczystej, to sędzia bramkę zapisał właśnie Łysiakowi.
Po przerwie krakowianie starali się o zwycięstwo, przeważali, dobre okazje mieli Michał Fidziukiewicz i Karol Danielak. Ale wynik się już nie zmienił.
Ze spraw istotnych warto odnotować jeszcze powrót do gry po kontuzji Michała Pazdana. W Dębicy zastąpił Hennosa Asmelasha - on z kolei nabawił się kontuzji.
Wisłoka Dębica - Wieczysta Kraków 1:1 (1:1)
Bramki: 1:0 Łanucha 34, 1:1 Łysiak 45.
Wisłoka: Kramarz - Cabała, Bogacz, Grasza - Bednarz (81 Cichoń), Iwanicki, Łanucha, Siedlecki (70 Maik), Siedlik (81 Szczodry) - Nalepka (70 Zawiślak), Smoleń (70 Kulon).
Wieczysta: Sapielak - Asmelash (17 Pazdan), Faworow, Skrobański, Pietrzak - Torres (65 Danielak), Góralski, Moulin (75 Gamrot), Knasmüllner (46 Żivec), Łysiak - Fidziukiewicz (75 Jankowski).
Sędziował: Kamil Szczołko (Lublin). Żółte kartki: Maik - Łysiak.
