Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła kaca leczyła Arką

Bartosz Karcz
Nie był to najlepszy występ w karierze Radosława Sobolewskiego, ale najważniejsze, że Wisła zgarnęła całą pulę
Nie był to najlepszy występ w karierze Radosława Sobolewskiego, ale najważniejsze, że Wisła zgarnęła całą pulę Andrzej Banaś
Mecz z Arką Gdynia miał być dla Wisły nie tylko inauguracją ligowego sezonu, ale też lekarstwem na gigantycznego kaca, którego spowodował występ "Białej Gwiazdy" w kwalifikacjach Ligi Europejskiej. Lekarstwo okazało się o tyle skuteczne, że wiślacy zaksięgowali trzy punkty. Do ideału w ich grze jeszcze jednak droga daleka i na to przyjdzie zapewne poczekać do momentu, gdy przyjdzie nowy, stały trener i odciśnie swoje piętno na zespole.

Na razie drużynę prowadzi jednak Tomasz Kulawik i tak jak zapowiadał już w piątek zmiany, tak słowa dotrzymał. Lekkim szokiem było wystawienie do pierwszego składu absolutnego debiutanta w ekstraklasie, Kamila Rado, najlepszego strzelca zespołu Młodej Ekstraklasy w poprzednim sezonie. Rado radził sobie całkiem dobrze i nie widać było po nim za bardzo tremy debiutanta. Te pierwsze 45 minut w ekstraklasie trzeba zatem piłkarzowi zapisać na plus. Nie można tego powiedzieć o Rafale Boguskim, który po przerwie zaprezentował katastrofalną dyspozycję. Niestety, nie po raz pierwszy w tym sezonie.

Modyfikacji uległa też taktyka. Kulawik zagęścił bowiem środek pola wystawiając w tej formacji pięciu piłkarzy. W pierwszej linii pozostał tylko Paweł Brożek, którego wspomagać mieli skrzydłowi, Andraż Kirm i Piotr Brożek. Pierwszy fragment należał o dziwo do Arki, która zaatakowała, ale cały impet gdynian rozbijał się gdzieś w okolicach linii pola karnego gospodarzy.

Wisła tymczasem rozkręcała się powoli, tak jak jej lider, Radosław Sobolewski. Kapitan drużyny rozpoczął od kilku prostych strat, ale w 24 min przeprowadził rajd "paluszki lizać". Jak tyczki minął trzech arkowców i wyłożył jak na tacy piłkę Pawłowi Brożkowi. Ten przegrał pojedynek z Witkowskim. Trybuny nie zdążyły jednak jeszcze ochłonąć po tej akcji, gdy Wisła uzyskała prowadzenie. Z prawej strony zacentrował Andraż Kirm. Witkowski odbił co prawda piłkę, ale wprost na głowę nadbiegającego Patryka Małeckiego, który z bliska dopełnił formalności.

Strzelony gol wyraźnie pozytywnie podziałał na wiślaków. Jeszcze przed przerwą mogli spokojnie podwyższyć prowadzenie. Niestety, nieźle bronił Witkowski, a w jednej sytuacji swoje trzy grosze dorzucił sędzia, który nie uznał bramki Pawła Brożka. Powód? Domniemany faul na Witkowskim.
Drugą połowę ponownie lepiej zaczęła Arka. Minęło raptem kilkanaście sekund tej części, gdy w sytuacji sam na sam z Mariuszem Pawełkiem znalazł się Miroslav Bożok. Bramkarz Wisły spisał się jednak na medal, odbijając piłkę na róg. A po kornerze znów Słowak z Arki sprawdził formę golkipera "Białej Gwiazdy" i ponownie górą był wiślak.

Podobnie było w 62 min, gdy Pawełek dopisał kolejny plus na swoim koncie w rywalizacji o miejsce w wyjściowym składzie Wisły. Tym razem krakowski bramkarz musiał stanąć oko w oko z Burkhardtem po błędzie Gordana Bunozy. Efekt był taki jak w poprzednich sytuacjach - Wisła wciąż prowadziła.
Krakowianie obudzili się dopiero w 66 min, gdy oko w oko z Witkowskim stanął Rafał Boguski. Zmarnował jednak okazję popisowo, bo nawet nie trafił w światło bramki.

Nieco lepiej zachował się kilka minut później Małecki, który w sytuacji sam na sam obiegł Witkowskiego i byłby zapewne gol, gdyby nie ofiarna interwencja Brumy, który zatrzymał piłkę na linii bramkowej. Inna sprawa, że piłkarz Arki futbolówkę zatrzymał ręką, więc powinien być rzut karny. Później były jeszcze dwie, trzy zmarnowane przez wiślaków okazje na podwyższenie wyniku i spokojną końcówkę.

Ponieważ jednak krakowianie grali wczoraj nieskutecznie, to mieliśmy w ostatnich minutach klasyczną obronę Częstochowy. Arka wrzucała piłkę w pole karne gospodarzy, a tutaj kotłowało się niemiłosiernie. Na szczęście skończyło się tylko na strachu i Wisła "dowiozła" nikłe prowadzenie do końca. Trzy punkty na pewno cieszą, ale ten mecz pokazał, że drużynie jeszcze daleko do wysokiej formy i potrzeba będzie przy ul. Reymonta mnóstwo pracy, żeby zespół zaczął grać na miarę oczekiwań.

Wisła Kraków - Arka Gdynia 1:0 (1:0)

Bramka: Małecki 24.
Sędziował: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 4000.

Wisła: Pawełek 5 - Cikos 3, Kowalski 3, Bunoza 3, Diaz 4 - Kirm 4 (81 Wilk), Rado 3 (46 Boguski 1), Sobolewski 3, Małecki 4, Piotr Brożek 2 - Paweł Brożek 2 (63 Żurawski). Trener: Tomasz Kulawik.

Arka: Witkowski 2 - BrumaI 3, Szmatiuk 2, Noll 2, Płotka 2 - Bożok 2, BudzińskiI 3, Burkhardt 2, Zawistowski 3 (77 Siemaszko), Glavina 3 (86 Mawaye) - Labukas 2 (62 IvanovskiI). Trener: Dariusz Pasieka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska